Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Dziennik Toma Marvolo Riddle'a

Rozdział betowany przez Cessidy84

;Wężomowa;

Myśli / Listy



Po około dwudziestu minutach, wszyscy byli w Wielkiej Sali. Nauczyciele patrzyli pusto w stół, a wokół uczniów panowała cisza.

Stół Ślizgonów był wypełniony raczej zadowolonymi osobami, bo przecież Hogwart wygrał, a słaby czarodziej półkrwi umarł.

Stół Krukonów skupiał osoby w większości zaniepokojone i z zamyśleniem, lub strachem, wpatrujących się w Chłopca-Który-Przeżył.

Puchoni byli nadzwyczaj cisi i mieli na sobie czarne szaty, z naszywkami z imieniem i nazwiskiem Cedrika, żeby upamiętnić jednego z nich, który zginął podczas ostatniego zadania turnieju.

Goście niezbyt przejmowali się wydarzeniami. Uczniowie Durmstrangu byli niepocieszeni drugim miejscem, lecz, podobnie jak Ślizgoni, byli zadowoleni ze śmierci półkrwi śmiecia. 

Uczennice Beauxbatons wydawały się być przerażone całą wizją turnieju. Siostra Fleur, pocieszała ją i przytulała się. Delacour wydawała się tego nie zauważać, za to jej przyjaciółki patrzyły na nią ze współczuciem. Ich reprezentantka mogła przecież zginąć.

Ostatni stół, należący do Gryffindoru był podzielony. Większość siedziała blisko stołu prezydialnego, natomiast Harry, Ron, Hermiona i Neville siedzieli na drugim końcu. Harry nie przejmował się tym, bo przecież wszyscy, włącznie z Ministrem, uznali, że to Potter zabił Diggory'ego, a teraz wmawia wszystkim, że Voldemort wrócił. Ron i Hermiona siedzieli przy nim z polecenia Dumbledore'a i doskonale ukrywali swoje emocje, co było dziwne, zważając na wybuchowość Weasley'a. Neville natomiast z niepokojem patrzył na smutnego Pottera. Longbottom jako jedyny nie odwrócił się od Harry'ego na samym początku turnieju, kiedy nawet jego najlepsi przyjaciele, go opuścili.

 - Dobrze się czujesz, Harry? - zapytał czarnowłosy.

- Tak. - odparł i zamilkł, nie patrząc na nikogo. Coraz trudniej było mu ukrywać prawdziwe emocje, szczególnie, że ostatnio ciągle był w centrum uwagi całego Hogwartu i dwóch pozostałych szkół magii.

-~*~-

Dumbledore prowadził swoją przemowę już dobrą godzinę. Większość uczniów już się znudziła tym, ale niektórzy nadal cicho pochlipywali. Dyrektor właśnie opowiadał o siedmiu latach Cedrika w Hogwarcie. Doszedł do czwartego roku Puchona, tym samym pierwszego roku Harry'ego. 'Jakby to kogoś obchodziło...' Pomyślał Harry. Nagle przyszedł mu do głowy głupi pomysł. Bardzo głupi.

- Boicie się mnie, tak jak cała reszta? - milczenie przerwał Potter, a pytanie skierował do siedzących na przeciwko, Hermiony i Rona.

- Oczywiście, że nie, Harry. - zaprzeczyła natychmiast Gryfonka.

- Jesteś przecież naszym najlepszym przyjacielem. - dodał Gryfon.

- Najlepszym przyjacielem... - spojrzał na Rona spod przymrużonych powiek. - Dlatego mnie szpiegujecie? - zapytał zimno.

- C-co? - wyjąkała.

- To co słyszałaś - warknął.

- Dlaczego mielibyśmy cię szpiegować? - zapytał Ron, udając absolutnie zdziwionego.

- Może dlatego, że Dumbledore coś wam obiecał... - prychnął. - Bogactwo i sława. - spojrzał na rudowłosego. - Książki i spokój. - powiedział, patrząc na brązowowłosą. Oboje osłupieli. Jak on się dowiedział? Skąd? - Nie łaźcie za mną. - powiedział i wstał, tym samym zwrócił na siebie uwagę wszystkich obecnych. - Nie przerywajcie sobie. - powiedział donośnie i wyszedł z Sali z drwiącym uśmiechem na ustach. Dumbledore osłupiał. Spojrzał na trójkę Gryfonów, z którymi siedział jego Złoty Chłopiec, lecz ci tylko wpatrywali się w drzwi. Postanowił, że musi porozmawiać z chłopcem, ale nie mógł teraz przerwać, dlatego też kontynuował, tylko nieco szybciej, mijając nie warte uwagi wydarzenia.

-~*~-

- Jak to go szpiegowaliście? - zapytał Neville, piorunując wzrokiem dwie z trzech osób ze Złotej Trójcy.

- Nie szpiegowaliśmy go. - zaprzeczył Ron. Longbottom podniósł brew.

- Nie kłam, Ron. Od kiedy?

- Od drugiej klasy. - odpowiedziała za rudzielca Hermiona. - Od czasu, jak wraz z Ronem przyleciał do szkoły.

- Dlaczego to robiliście? On wam ufał bardziej niż wszystkim. - warknął. Hermiona nie spodziewała się tego po nieśmiałym chłopaku.

- Robiliśmy to dlatego, że dyrektor się martwił o Harry'ego - powiedziała lekko drżącym głosem.

- Dlaczego zatem Harry powiedział, że macie z tego jakiś zysk? - prychnął. Nie wierzył w stu procentach w oskarżenia, ale nie były też bezpodstawne.  Rzeczywiście rodzina Weasley jakby nagle zdobyła jakąś niewielką fortunę; Ron nosił nowe ubrania, a nie znoszone szaty po starszych braciach, książki były nowymi i niezniszczonymi wydaniami... U bliźniaków było podobnie, choć ci sami zarabiali, za pomocą żartów i planowali otworzyć sklep na Pokątnej, jak skończą naukę. A Ginny miała markowe ubrania i zaczęła się nosić, jak jakaś księżniczka. Granger natomiast skądś wytrzasnęła mnóstwo książek o zaklęciach, które są bardzo rzadkie, lub należały do Potterów. Na początku Neville myślał, że Harry pożyczał, lub dawał Hermionie księgi, lecz, któregoś dnia, Potter zapytał Neville'a, czy nie wiedział jednej z pozycji, którą miała Gryfonka, tak jakby nie wiedział, że ma ją właśnie ona. Oboje nie wiedzieli, co odpowiedzieć na pytanie Neville'a. Czerpali zyski ze szpiegowania Pottera... Może na początku robili to, bo uważali to za słuszne, ale teraz, liczyły się tylko bogactwa i księgi. - Jesteście fałszywi. - powiedział chłodno i przesunął się bliżej reszty Gryfonów. Po chwili wciągnął w rozmowę Deana i Seamusa, ignorując spojrzenia Hermiony i Rona.

Dumbledore skończył opowiadać o dokonaniach Cedrika i przeszedł do nieco ciekawszej części, czyli wręczenia nagrody zwycięzcy, który uciekł z Sali...

- Zwycięzcą został pan Potter, ale wyszedł z Sali. - powiedział, a uczniowie spojrzeli na drzwi. - Powiedział mi, że całą wygraną sumę przekazuje bliźniakom Weasley, na ich marzenie, czyli otwarcie sklepu z żartami. - przeczytał z kartki i skrzywił się nieco, podobnie, jak niektórzy, którzy padli już ofiarą żartów Weasleyów. - Dziękuję za uwagę. - zakończył trzygodzinną przemowę. Wszyscy odetchnęli z ulgą i wreszcie wzięli się za jedzenie kolacji.

-~*~-

Jakiś czas później Dumbledore spotkał się ze Snape'em w swoim gabinecie.

- Dumbledore! - wykrzyknął Postrach Hogwartu.

- Spokojnie chłopcze. Cytrynowego dropsa? - wyciągnął miskę.

- Dumbledore. - powtórzył nieco spokojniej. Miał ważną sprawę, a ten starzec proponował mu dropsa!?

- To może herbaty? - zaproponował. Snape zrezygnowany opuścił ręce i usiadł na przeciwko dyrektora, wpatrując się w niego. Dumbledore westchnął. - Słucham chłopcze? - profesor skrzywił się za nazwanie go "chłopcem", ale wyciągnął lewe ramię i podwinął rękaw. Oczom Albusa ukazał się Mroczny Znak, który bardzo ściemniał, od czasu akcji z Komnatą, kiedy jeden z Horkruksów został zniszczony, a Znaki odzyskały nieco magii.

- On wrócił... - wyszeptał mistrz eliksirów. - Potter mówił prawdę.

- Dlaczego zatem Harry zaczął mnie unikać? - zapytał.

- Może Czarny Pan coś mu nagadał... - zawahał się.

- Severusie, Harry nigdy nie uwierzyłby Tomowi, szczególnie po śmierci Cedrika. Przecież Harry jest takim dobrym chłopcem...

- Tylko według ciebie. - prychnął.

- Nie tylko ja tam uważam.

- Przed wyjściem z Sali pokłócił się z przyjaciółmi. - mruknął. Albus spojrzał uważniej na byłego ucznia.

- O co im poszło?

- Powinieneś wiedzieć. - sarknął. - Nakrzyczał na przyjaciół, bo podobno go szpiegują dla ciebie, Dumbledore - Snape w to nie wierzył, choć widząc minę dyrektora, musiał się poważniej zastanowić, czy rzeczywiście to Potter jest teraz tym złym.

- Jak się dowiedział...? - mruknął pod nosem. - Dziękuję za informację, Severusie. - powiedział już normalnie.

- Co z Czarnym Panem? - zapytał.

- Poczekamy, aż cię przywoła. - zdecydował.

- Oczywiście, dyrektorze. - powiedział zmęczonym tonem i wstał. Bez pożegnania wyszedł z gabinetu i pokierował się do swoich lochów.

- Niepokoję się jego zachowaniem, Fawkes. - powiedział dyrektor do swojego feniksa. Fawkes zaskrzeczał. - Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. - westchnął. - Jak on mógł się dowiedzieć o szpiegowaniu? Teraz tak szybko mi nie zaufa. - westchnął ponownie i zaczął jeść swoje cytrynowe dropsy. Tiara, stojąca na najwyższej półce, spojrzała na feniksa. Ten odwzajemnił jej spojrzenie.

- Źle się dzieje w Hogwarcie. - zaczęła cicho czapka. - Tylko chłopiec może to wszystko naprawić, ale pytanie, czy przez manipulacje dyrektora, nadal będzie tego chciał... - feniks spuścił głowę ze smutkiem.

-~*~-

- Idioci. - prychnął Harry, leżąc na swoim łóżku, za zasłoniętymi zasłonami w kolorze czerwieni i złota. Wyciągnął skórzany dziennik z kufra i spojrzał na sam dół. "Tom Marvolo Riddle". Uśmiechnął się, widząc delikatną czcionkę w kolorze złota. Otworzył na losowej stronie i chwycił za pióro.

Co u ciebie, Tom?

Nic ciekawego. Bardziej mnie interesuje, czemu piszesz teraz. Przecież jesteś jeszcze w Hogwarcie.

Dumbledore gada już drugą godzinę o Cedriku, więc mam jeszcze trochę czasu do przyjścia reszty Gryfonów.

Co zrobili jak im powiedziałeś?

Udawali, że nic nie wiedzą. Skrzywił się, pisząc to.

Nie zadręczaj się tym.

Jasne... A tak w ogóle, czy mój dziennik się dobrze spisuje?

Chyba widzisz. To silne zaklęcie, ale co to dla ciebie, co Harry?

Dokładnie. A i Draco od teraz będzie składał raporty mi.

Nie mogłeś poczekać do jutrzejszego spotkania?

Nie. Jestem niecierpliwy, tak jak ty.

Ja jestem cierpliwy.

Nope.

Ehhh...

Do zobaczenia jutro, Tom!

Do zobaczenia...

Kiedy ostatnia wiadomość zniknęła, Harry schował dziennik na samo dno kufra. Miał go już długo, bo to kiedyś był Horkruks, lecz udało mu się go przenieść, przez co dziennik został tylko artefaktem. Będąc u Toma, Harry zaczarował drugi dziennik swoją magią, przez co mogli pisać do siebie. Dziennik w posiadaniu Toma był również czarny, a podpisany był "Harry Potter", niezbyt równymi literami w kolorze szmaragdowym. Położył się na łóżku, okulary położył na stoliczku obok i zamknął oczy. Nie miał ochoty czekać na resztę, zresztą pewnie i tak zostałby zignorowany.

-~*~-

Kilkaset kilometrów dalej, w czarnym dworze, na swoim kamiennym tronie siedział Tom Marvolo Riddle, a przed nim klęczeli Śmierciożercy, uwolnieni z Azkabanu.

- A reszta? - zapytał zimno. Podobno wszyscy zostali uwolnieni, lecz przed nim widział ledwie jedną trzecią swoich popleczników z więzienia.

- Niektórzy nie wytrzymali towarzystwa dementorów. - powiedziała Bellatriks, nie podnosząc wzroku z ziemi.

- Niektórzy... Czyli ponad połowa Śmierciożerców!? - warknął, a osoby klęczące przed nim, zadrżały i skuliły się jeszcze bardziej.

- T-tak panie. - odparła drżącym głosem.

- Nie potrzebuję słabych ludzi. - zdecydował. - Jutro o dwudziestej będzie spotkanie, muszę wam kogoś przedstawić. - wstał z kamiennego tronu i wyszedł z sali tronowej, jak zwykł ją nazywać. Śmierciożercy pozostali w sali zaczęli między sobą szeptać.

- Kto jest tak ważny, że Czarny Pan go przedstawi? - zapytała Bellatriks swoich towarzyszy.

- Może ktoś od Dumbledore'a? - mruknął Rudolf.

- Wtedy raczej znalazłyby się w lochach. - odparł Rabastan.

Po tej krótkiej wymianie zdań, wszyscy zamilkli, a chwilę potem wyszli do swoich pokoi, lub aportowali się do dworów.

-~*~-

;Nagini; - zasyczał Tom, jak tylko zablokował swoją sypialnię. Wąż wypełzł spod łóżka i po kilku chwilach znalazł się obok swojego pana, na łóżku.

;Stało się coś, Tom?; - Zapytała.

;Idioci nie wytrzymali z dementorami; - Prychnął.

;Dlatego jesteś zły?;

;Tak; - Westchnął. - ;O czym rozmawiałaś z Harrym?;

;Zauważyłeś?;

;To, że Śmierciożercy są idiotami, to nie znaczy, że ja też; - Uśmiechnął się nieco i pogłaskał gada po głowie.

;Rozmawialiśmy o tym co się działo w Hogwarcie, przez te dwa lata;

;Zechcesz mi opowiedzieć?;

;Przecież Harry już ci opowiedział. Macie te swoje magiczne dzienniki;

;Oczywiście; - Uśmiechnął się ponownie i westchnął. - ;Jutro nareszcie będę mógł go przedstawić Śmierciożercom;

;Tom, czy to dobry pomysł?; - Zapytała zaniepokojona. Polubiła chłopaka i nie chciała, żeby cokolwiek mu się stało, a znała ludzi swojego pana.

;Nie jestem pewien, ale to Harry tak postanowił;

;Nie opuszczę go na krok; - Zdecydowała wężyca i zwinęła się w kłębek, żeby zasnąć na brzegu wielkiego łoża.

- Ja też nie pozwolę, żeby coś mu się stało - szepnął w przestrzeń, a następnie sam zapadł w niespokojny sen.


- - - * ^ * - - -

Według wiki polskiej jak i angielskiej, status krwi Cedrika był nieznany, półkrwi lub czystej, a na potrzeby opowiadania, napisałam, że jest półkrwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro