#0 / technika veni, vidi, vici.
Nie jestem profesjonalistką.
To dosyć trudna rzecz do przyznania, kiedy od prawie dekady staram się celować w bycie tym profesjonalnym pisarzem, który wstaje rano, wypija dwa kubki kawy, zakłada okulary w grubej oprawce, siada przed laptopem i pisze aż do środka nocy. Czasami odbierając telefony od wydawnictw, które chcą za wszelką cenę wydać moją książkę. I jest tutaj tysiące innych osób, które marzą o tym samym. Co jest świetne. Marzenia są po to, żeby je spełniać, tak?
Wiele osób, które jednak marzą o zostaniu pisarzem, mają jednak lekkie problemy z niektórymi rzeczami — o czym może zdają sobie sprawę, a czasami nawet nie mają o tym pojęcia. I to nie jest też złe! Nie wszyscy rodzą się z talentem i naturalną umiejętnością rozpoznawania tego, co złe i dobre w ich pisarstwie. Jest takich osób bardzo mało. I hej, ja też jestem po tej stronie, która przez siedemnaście lat życia zapomniała dodawać ogonków do czasowników w pierwszej osobie. Nadal to robię. I nadal chaotycznie gubię się w zdaniach, powtarzając się i robiąc najgłupsze błędy na świecie.
Są jednak rzeczy, których, według mnie, warto się dowiedzieć. Niektórych trzeba się nauczyć, wkuć je sobie do głowy i przykleić taśmą, żeby nigdy przypadkiem stamtąd nie uciekły. Jest też trzecia kategoria — coś, co powinno się pamiętać, ale jest tysiące rzeczy na zrobienie tego inaczej, lepiej i musimy odkryć to sami, rozwijając się w pisarstwie.
Co sama nazywam veni, vidi, vici. To kompletne mijanie się z celem prawdziwego powiedzenia — veni, vidi, vici oznacza przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem i zostały wypowiedzenia przez Juliusza Cezara po wygranej bitwie pod Zelą. W czterdziestym siódmym roku przed naszą erą. Taka mała lekcja historii. W każdym razie bardziej służy mi to zapamiętania i kategoryzowania rzeczy, które poznałam i nauczyłam się w ciągu tak długiej walki samej ze sobą, żeby pisać lepiej — veni (przybyłem) to są dla mnie absolutne podstawy, vidi (zobaczyłem) to rzeczy, które warto zapamiętać i vici (zwyciężyłem) to coś, co nadal warto rozwijać, uczyć się na ten temat, nigdy nie przestawać, żeby w końcu wyjść z sytuacji zwycięską ręką. Skoro sama pokonałam dosyć już dużo trudów (i jeszcze więcej przede mną!) uznałam, że warto się tym podzielić z niektórymi z osób tutaj.
Nie mówię, że wszyscy się czegoś nauczą. Nadal, mam nadzieję, że i prawdziwym profesjonalistom, o wiele bardziej doświadczonym niż ja, ta książka przywoła uśmiech na twarzy pod tytułem hej, ta dziewczyna jest taka głupia, że to aż urocze.
Nie jestem profesjonalną pisarką, ale zdecydowanie mogę obiecać, że jestem profesjonalnym try-hard, który próbował wszystkich możliwych sposobów w internecie, żeby poprawić się w pisaniu, tworzeniu historii, fabuły, czy nawet takich rzeczach jak poprawianiu mimiki moich postaci.
Mam nadzieję, że ludzie wyniosą coś z tej małej instrukcji czego nie robić, żeby robić wszystko dobrze. I czego warto spróbować. I... Wszystko, co wpadnie mi jeszcze do głowy. I mam szczerą nadzieję, że jest tutaj mnóstwo osób, które jest gotowa połamać sobie klawiatury na głowie, tłumacząc mi, co sama robię źle. Uczymy się w końcu całe życie, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro