Sezamki
Ręka powoli unosząca słodycz do ust. Wystrzał.
Trzask.
I została tylko połowa.
Mundur szybko zabarwił się na czerwono . Wszyscy byli w szoku. Właściciel słodyczy, sprawca, towarzysz.
Chłopak zaczął spadać. Złapał go przyjaciel. I siedząc na ziemi , trzymał go w objęciach, płacząc ,tak jak jeszcze nigdy w życiu . I patrząc w te inteligentne oczy , wyrażające zrozumienie, nie mógł się powstrzymać od kolejnych łez.
*. *. *
Pięć różnych poglądów, pięć różnych kolorów. Może gdyby podziałów nie było , ludzie którzy na co dzień się nienawidzą , żyli by w zgodzie albo i w przyjaźni? Jednak człowiek to istota bardzo szybki oceniająca. W świecie gdzie są podziały , da się to robić błyskawicznie. Patrzysz na ludzi , widzisz wśród nich zielone i szare stroje , czerń i biel jak i nawet czerwień. Patrzysz na swój strój. Jest biały. Więc kogo oceniasz ? Innych. Patrzysz i od razu ich nie lubisz. Przecież to głupcy którzy nie podzielają twoich poglądów. A co z tymi którzy nie są tak zaangażowani i ubierają się normalnie? Też ich nie lubisz. W końcu nie wiadono czy to aby nie głupcy.
Był sobie Chłopak. Młody, choć już dorosły , o ciemnych włosach i inteligentnym spojrzeniu. Był w szeregach szarych. Nie ważne są poglądy jakie popierali bo w długiej historii świata , nauczyć można się jednego. Zawsze poglądów jest kilka i nie obejdzie się bez nienawiści. Jednak on nie nienawidził. Po prostu był. Czemu akurat tam ? Może uznał ich zdanie za najbardziej trafne albo po prostu chciał być po najmniej agresywnej stronie ? Jakkolwiek myślał, zakładał mundur szarych z jakiegoś powodu.
Znał paru ludzi z tych oddziałów i często zastanawiał się do czego takie oddziały w ogóle posłużą. Był z pozoru wesołym i leniwym człowiekiem, jednak dużo myślał. Zastanawiał się ,ale nad czymś co już go nie dotyczyło. Starzy przyjaciele, bracia. Gdzie oni wszyscy się podziali? Pamiętał ,że jego najlepszy przyjaciel odszedł do czerwonych. Nie winił go za nic , szkoda mu było tylko utraconego kontaktu. Jeden z jego braci również był wśród szarych. A gdzie reszta? Ten świat został rozcięty na parę części a nie wszyscy z jego bliskich trafili do jednej.
Niechęć przerodziła się w wrogość , wrogość w agresję , agresja w przemoc , przemoc w ofiary. I puki świat się znów nie uspokoi, będą wciąż gineli ludzie.
Jego przyjaciel był równie wysoki co on , miał czarne włosy i dość naiwne spojrzenie. Nie potrafił pojąć jaki świat się stał, nadal wierzył w ideały i pokładał ją też w ludziach. Nosił mundur bardziej dumnie niż on , miał zupełnie inne myślenie. Jednak się przyjaźnili i to dość długo. Odkąd tylko Chłopak dołączył do szarych , towarzyszył mu właśnie on. I mimo tak powierzchownych opisów, ich przyjaźń była mocna. Była tak mocna jak niegdysiejsza , z człowiekiem ,który wybrał czerwień.
Tamtego dnia Chłopak w ciemnozielonym mundurze z szarymi dodatkami, szedł właśnie w jego towarzystwie. Swojego przyjaciela. Miał w kieszeni małe batoniki z ziaren sklejonych miodem *. Rozmawiał z przyjacielem , miał dobry humor. Uśmiechał się co jakiś czas i odpowiadał , żartował...
Obaj usłyszeli wystrzał.
Chłopak patrzył na człowieka przed sobą , dobrze znaną sylwetkę i czerwony mundur. Był w szoku. A jednak się tego spodziewał. Rozumiał . Tylko czekał aż ktoś sięgnie po broń i czuł, że takie sytuacje miały miejsce wszędzie, w całym kraju. Czuł jak jego mundur przesiąka krwią, jak spada, lecz nie uderza o ziemię. Widział rozpaczliwy płacz przyjaciela, przez moment również dostrzegł czerwonego mordercę który z równym bólem zakrywał usta dłonią a gorące łzy wylewały mu się na policzki.
Płacz. I po co to wszystko? Ale on rozumiał, że musiał zginąć. Jedna z wielu ofiar, nie szarych, nie ludzi , a tego uczucia. Tej nienawiści. Zamknął oczy. Słyszał ich płacz i wiedział, że sam też cierpi. Rozstania są takie trudne... Lecz takie nieuniknione.
* Wyobrażałam sobie sezamki ale uznałam ,że głupio by było gdybym to napisała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro