Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Listy

Walentynkowy Fragment specjalnie dla Was, uwaga, ważna informacja, nigdy wcześniej nie napisałam romansu (nie licząc czasów podstawówki i pisania na kartkach, zapomnijmy i tych czasach). Ja co prawda nie mam z kim obchodzić tego święta i uważam je za trochę niedorzeczne aczkolwiek nie będę psuła atmosfery. Miłego czytania.

Dwudziestolatka ruszyła do przodu gdy kolejka się zmniejszyła. Na dworze panowała ładna, wiosenna pogoda, słońce świeciło a ulice suszyły się po urwaniu chmury. Było chłodno aczkolwiek dzięki braku wiatru, nie przeszkadzało to młodej damie. Była szczęśliwa. Bardzo lubiła tą porę roku, pogoda była ładna a ona właśnie była w trakcie wysyłania kolejnego listu do swojego westchnienia. Viktor był mężczyzną zaledwie o trzy lata starszym od niej. Spotkała się z nim raz, gdy się poznali. Nadal pamiętała tą zabawną sytuację. Oboje byli wtedy w hotelu, ona przyjechała na wykłady, on w sprawach firmowych jako jeden z ważniejszych pracowników. Pod wieczór szli akurat jednym korytarzem, mężczyzna wylał na nią kawę. Na samo wspomnienie jego przeprosin i lekkiej paniki, uśmiechała się. Spędzili wtedy pewien czas na rozmowie, polubili się. Ponieważ nie mieszkali blisko, postanowili pisać listy. Tradycyjne, papierowe, wysyłane na poczcie. Zwykłe a zarazem niesamowite.

Dostawała korespondencje prawie co tydzień i zawsze odpisywała w miarę szybko. Nawet gdy padał deszczu czy po prostu nie miała chęci iść na pocztę, myślała o tym, że przecież on też musiał pójść, nie zależnie od pogody czy chęci. I szła, radosna i podekscytowana. Pisali o swoich zainteresowaniach, problemach, rozmyślaniach. Często opisywali po prostu swoje dni, czasem dodawali zdjęcia czy drobne upominki. Oboje byli bardzo szczęśliwi. Można to uznać za niemal niemożliwe, bo jak to tak? Dwójka dorosłych ludzi po prostu pisze ze sobą listy? Wystarcza im to? Wydawać się by mogło, że każdy przecież myśli też o fizycznych aspektach swoich sympatii. Dla nich jednak była to sprawa drugorzędna choć nie można było zaprzeczyć, że cieszyli się, widząc swoje zdjęcia. Ona wyciągała je od czasu do czasu z szuflady a on zawieszał je przy biurku. Mimo to, ich uczucia można było nazwać platonicznymi.

Eleonor poczuła do Viktora coś więcej, była już nawet w stanie nazwać to miłością, choć wciąż myślała tak z wahaniem. Viktor natomiast jako mniej rozważny, nazywał swoje uczucia w ten sposób od samego początku. Wiedzieli się raz a mimo to, pokochali. Kobieta po powrocie do domu usiadła przy biurku. Chłopak wysłał jej tym razem dość długi list jednak zapowiedział, że w pracy ostatnio dużo wymagają co może utrudnić mu pisanie kolejnych. Na pocieszenie dodał fotografię. Był na niej ze swoim psem, niewielkim pudlem o szarych włosach. Mieszkał razem z młodszą siostrą i to dzięki temu mógł mieć zwierzaka. Dziewczyna wiedziała już jak lubi pupila i na widok zdjęcia, uśmiechnęła się szeroko. Dwudziestotrzylatek miał pogodną minę, kucał przy pudlu z jedną ręką na jego grzbiecie. Miał głębokie brązowe oczy i ciemne włosy oraz prawie niewidoczny zarost. W zamian za to zdjęcie, Eleonor wysłała swoje. Starali się wysyłać świeże dlatego zrobiła sobie prostą fotografie podczas pracy przy malowaniu obrazu na studia. Ona się jeszcze uczyła.

------------------

Eleonor ponownie zajrzała do skrzynki a mina nieco jej zrzedła na widok pustej. Odpowiedź nie przychodziła już ponad tydzień co było niepodobne do jej ukochanego. Viktor zawsze wysyłał listy priorytetem, z resztą tak samo jak ona... Jednak kobieta starała się zachować pozytywne nastawienie. W końcu uprzedzał, że będzie mieć więcej pracy. Ponieważ przez ostatnie parę dni wydarzyło się parę nowych rzeczy, postanowiła napisać znowu. Choć zazwyczaj nie pisała bez uzyskania odpowiedzi, pomyślała, że może to być miłe dla mężczyzny.

Tak jak zawsze, przywitała się na początku listu, zaczęła od błachych rzeczy i razem z rozwijaniem opowiadania, zmieniała jego temat. Opisała swój ostatni dzień, opowiedziała co ostatnio działo się na uczelni i jak była cała mokra gdy nagle lunął deszcz gdy była na mieście. Co jakiś czas uśmiechała się do siebie i żałowała, że nie może opowiedzieć wszystkiego na żywo.

-,, Ostatnio sporo się dzieje! Na zajęciach malarstwa, dano nam wolną rękę. Mieliśmy namalować portret z pamięci. Oczywiście wybrałam pewnego przystojnego, młodego mężczyznę który ostatnio zaprząta moje myśli..." - Eleonor spojrzała na wszystko i ponownie skarciła się za koślawe pismo. Nie robiła linijek uważając to za stratę czasu. Vincent zazwyczaj natomiast pisał na specjalnych kartkach które już takowe miały.

Dokończyła pisać, uśmiechnęła się szeroko i podpisała się, dodając pozdrowienia i słowa ,,Twoja Eleonor" co jak miała nadzieję, wyrażało jej uczucia względem mężczyzny. Zakleiła ładną, jasno-beżową kopertę i schowała korespondencję do torebki razem z portfelem.

-----------------

Myśli kobiety tłoczyły się, nie dając jej się skupić. Ilekroć próbowała się uczyć czy odrabiać zadania dane przez profesorów, rozmyślenia nie dawały jej spokoju. Co pewien czas odkrywała, że znów się zamyśliła i tylko bezmyślnie patrzyła na notatki. W końcu zrezygnowana odłożyła zeszyty i odwróciła się od biurka, obracając fotelem w głąb pokoju. Tylko jedna osoba plątała się po jej głowie i choćby chciała, nie potrafiła po prostu zapomnieć. Dlaczego Viktor przestał odpisywać? Minęły już trzy tygodnie podczas których wysłała dwa listy. Obawiała się, że mogły nie dojść lub na odwrót, to odpowiedzi nie dotarły. Jednak mimo realności tej opcji, kobieta nie potrafiła przestać o tym myśleć. To nie było normalne, listy przecież zawsze dochodziły, dlaczego więc nagle mialo by przestać to działać?

Poza tym to były trzy tygodnie i dwa wysłane przez nią listy. Jeśli problem leżał w poczcie, to jakie było prawdopodobieństwo, że nie doszły oby dwa ani żadna odpowiedź? Było to dziwne i raczej niemożliwe. Po głowie Eleonor chodziła też kolejna myśl. Może Viktor się nią znudził lub znalazł sobie partnerkę? Oficjalnie nie byli przecież razem, choć sygnały nadawane z obu stron mówiły jasno o ich wzajemnych uczuciach.  Te myśli były nadto natarczywe a możliwość równie realna jak pierwsza. W końcu mężczyzna mógł po prostu uznać, że lepiej nie odpisywać. Mogło być dla niego trudne się pożegnać... Jednak myśl, że mógł jej nie kochać, bolała. Czy więź która ich łączyła, mogła być aż tak dla niego nieważna? Te myśli starała się odgonić jak najdalej.

Po czterech tygodniach od ostatniego listu od ukochanego, napisała ponownie. W liście zawarła swoje wątpliwości, prośbę o odpowiedź, choćby najkrótszą, wyjaśnienie czy jakikolwiek sygnał. Nie zabrakło tam również krótkiego opisu ostatnich wydarzeń jednak pisząc je, nie miała takiego uśmiechu jak zawsze. Tym razem zbyt się martwiła. Kochała Viktora mimo tego jak krótko się znali i w jaki sposób kontaktowali. Ktoś mógłby powiedzieć, że to głupota, że nie wymienili się numerami telefonów. Dla nich jednak listy były bardziej wyjątkowe a ten sposób kontaktowania miał w sobie tyle uroku, że nie chcieli innego.

Eleonor zaproponowała na koniec przyjazd, w końcu raz nie zaszkodzi a ona naprawdę się marwiła. Pożegnała się tymi samymi słowami co zawsze i spróbowała lekko uśmiechnąć jednak słabo jej to wyszło. Po zaklejeniu koperty i zaadresowaniu jej, odłożyłam ją na bok i spróbowała wrócić do nauki. Mimo jej usilnych starań, myślami cały czas była przy czekoladowych oczach i uśmiechu szczerym i pięknym...

--------------

Kobieta spojrzała na swoje włosy w lustrze. Sięgały już za piersi a ich barwa przypominała karmel, jak niegdyś podkreślił to Viktor. Jej zielone oczy uważnie przyjrzały się osobie w odbiciu po czym szybkim krokiem ruszyła do swojego pokoju. Z szuflady w biurku wyciągnęła paczuszkę która była złożona z listów od jej ukochanego. Miała ich całkiem sporo a każdy kolejny traktowała równie ostrożnie jak poprzedni. To była namiastka ich kontaktów, uwiecznienie ich wspólnych przeżyć. Wyciągnęła jeden z listów i otworzyła, wyciągając kartkę w linię.

,, Firma nieźle sobie radzić a mnie męczą jak zawsze, jednak nie ma co narzekać. Ostatnio sporo się pozmieniało w kadrze jednak sądzę, że wyjdzie to na dobre. Ale nie będę Cię tym zanudzał! Ufo ostatnio zrobił mi niespodziankę, gdy wróciłem do domu byłem w szoku widząc pobojowisko jakie zrobił. Oczywiście siostra pomogła mi sprzątać po tej kulce wełny ale nie wyglądała jakby czuła się winna!..."

Zaczęła czytać listy nie przejmując się kolejnością czy momentem od którego zacznie. Wyobrażała sobie mężczyznę gdy siedzi przy biurku, pisząc to i śmiejąc się, tak jak ona często to robiła. Widziała w wyobraźni jego szczery uśmiech, głębokie brązowe oczy i ciemne, puszyste włosy. Nie myśląc zbyt długo, zaczęła wyciągać zdjęcia które jej przysyłał. Jak do tej pory jej ulubionym było zdjęcie Viktora z Ufo, jego pudlem. Patrzyła na nie parę minut, marząc by znów zobaczyć ukochanego lub chociaż przeczytać od niego list. Może faktycznie się znudził, odpuścił? Uznał, że to nie ma sensu? Pokręciła głową. Choć te czarne scenariusze wciąż do niej wracały, nie wierzyła tak naprawdę w żaden z nich. Kochała go i była pewna, że mężczyzna odwzajemniał jej uczucie. Choć minęło już półtora miesiąca od ostatniego listu, wierzyła, że nie mógł jej oszukać czy zostawić bez słowa. Znali się może jedynie parę miesięcy, jednak był to czas pełen uczucia. Wierzyła w wybranka.

Ponownie wróciła do przeglądania korespondencji i ujrzałam jeden z jej ulubionym listów. Opisywał zimowe zabawy Viktora. Był wtedy koniec styczeń i pisali do siebie od niedawna dlatego były one trochę nieporadne a słowa niepewne. Wtedy dowiedziała się, że chłopak lubi zabawę na śniegu mimo swojego wieku a pies to świetny pretekst do bezkarnego tarzania się w pierzynie. Opowiadał jej jak wrócił cały mokry i jakiego później nabawił się kataru, jednak podsumował wszystko słowami iż dobrze się bawił i było warto. Chciała by być wtedy z nim.

Siedziałam jeszcze jakiś czas przy biurku i przeglądała zapiski, czasem śmiejąc się czy smutno uśmiechając. Naprawdę zdołała pokochać człowieka przez listy. Gdyby ktoś rok wcześniej powiedział jej, że coś takiego się wydarzy, nie uwierzyła by. A jednak miłość potrafiła zaskoczyć i obrócić wszystko do góry nogami. Postanowiła wysłać niebawem jeszcze jeden, ostatni list. Jeśli na niego nie otrzyma odpowiedzi, odpuści i postara się żyć dalej... Lub zrobi coś szalonego i pojedzie na miejsce. Nie potrafiła przewidzieć własnych ruchów.

----------------

Eleonor założyła już brązowe buty na niskim obcasie i żółty płaszcz. W torebce krył się list do Viktora w którym prosiła i wyjaśnienia i oznajmiła, że jeśli nie nadejdzie odpowiedź, przestanie pisać. Napisała też o swoim uczuciu jak i fakcie, że nie chce się narzucać, po prostu chcę wiedzieć. Wyjaśniła wszystko i tym razem nie było tam opowiadania jak tam minęły ostatnie dni, nie udawała, że wszystko było w porządku. Zabrała klucze i zamknęła drzwi od mieszkania. Przechodząc obok skrzynki pocztowej, odruchowo na nią zetknęła. Po chwili zatrzymała się w niemym szoku. List. Czyżby fałszywy alarm?

Eleonor wyjęła kopertę i była to taka sama w jakiej przychodzili listy od mężczyzny. Niezgrabnie, z szybko bijącym sercem, odwróciła list i spojrzała na adres. Jej usta lekko uchyliły się w szoku a po chwili kobieta była już spowrotem w mieszkaniu i trzęsącymi się dłońmi rozerwała kopertę.

Jednak mimo podpisu na wierzchu, w liście nadawca był inny.

,, Witaj Eleonor " - zaczęła czytać w myślach z coraz bledszą twarzą. - ,, Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że od razu przeszłam na Ty. Nazywam się Henriet i jestem siostrą Viktora. Przepraszam, że tak późno piszę. Powinnam już dawno to zrobić jednak nie miałam odwagi. Świat mocno się zmienił. Parę miesięcy wcześniej, gdy przychodziły beżowe koperty, brat zawsze powtarzał "Nie ruszaj ich, to prywatna korespondencja". Minęło trochę czasu zanim odważyłam się je ruszyć. Listy od Ciebie przychodziły do nas a ja nie widziałam co do końca zrobić. Z jednej strony nie chciałam ich otwierać, z drugiej wiedziałam, że będę musiała. To Twoje zdjęcia wiszą u Viktora w pokoju, Twoje listy chowa w szafie i to o Tobie tak często myślał o czym ja niestety nie dowiedziałam się od niego. Naprawdę boli mnie przekazywanie tego w taki sposób. Jednak mój brat miał wypadek i ..."

Kobieta zasłoniła usta dłonią a z oczu zaczęły ulatywać już nagromadzone łzy. Słone krople spływały po czerwonych policzkach roztrzęsionej Eleonor a wzrok nieobecnie przemierzał linijki tekstu. Było jej słabo a po pustym mieszkaniu roznosiło się ciche łkanie. Przez ostatnie półtora miesiąca pisała do kogoś kogo już nie było. Tworzyła teorię, od dużej ilości pracy po zdradę, cierpiała z tęsknoty i niepewności. Jednak naprawdę wolałaby by ten stan trwał dalej, niż dowiadywać się, że jej ukochanego już nie ma. Łzy rozmazywały litery na trzymanej w drżącej dłoni kartce. Tak bardzo tęskniła, tak bardzo się bała, tak bardzo kochała... On też ją kochał. Henriet wyraźnie to podkreśliła. Jednak Eleonor wolałaby już zostać odrzuconą niż stracić go w najgorszy sposób w jaki życie rozdziala ukochanych. Przez śmierć.

Dlaczego to on przechodził akurat przez ulicę? Jej histeryczny płacz roznosił się już głośno po całym mieszkaniu. Nie wiedziała jak było to możliwe, jak się zachować a przede wszystkim co czuć. Tak bardzo go przecież kochała. Czy nie mogła żyć w nieświadomości, pisać do niego i dopiero na łożu śmierci dowiedzieć się prawdy? Dlatego musiała byś teraz sama?

,, Śmierć na miejscu. Przykro mi. Był moim bratem, cierpię z tego powodu i żałuję, że odważyłam się przeczytać te listy dopiero teraz. Gdybym wiedziała, że mój brat miał kogoś takiego jak Ty... Napisała bym od razu.

           Przykro mi, że dowiadujesz się o jego śmierci dopiero teraz, przepraszam i mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzisz. Henriet "

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro