Barman: Studia
Młody barman o blond czuprynie i piwnych oczach, stał przy barze i uśmiechał się do klientów, od czasu do czasu ich obsługując. Parę razy zagadywał go brunet z kitkiem i pałeczkami we włosach. Jednak uśmiech Matta poszerzył się o trzeciej nad ranem gdy do baru wszedł stały klient. Mężczyzna był zmęczony pracą jednak nie był typem który by się nad sobą użalał. Było to jednak po nim widać a z dnia na dzień było mu coraz ciężej bo musiał się również uczyć i załatwiać sprawy związane ze studiami, mało sypiał. Mimo wszystko, cieszył się codziennie gdy przychodziła godzina trzecia. Olivier kiedyś, gdy jeszcze nie znał blondyna, nie przychodził tak często, było to bardziej sporadycznie. Jednak odkąd miał przyjaciela, przychodził codziennie o tej samej porze, nawet gdy mu się nie chciało. Nastolatek miał, tym razem, na sobie granatową bluzę, było ciepło więc nie musiał ubierać kurtki. Czarne spodnie i równie ciemne trampki dobrze pasowały do jego pesymistycznej natury a włosy, choć lekko przycięte, wciąż niesfornie plątały się po czole, czarne jak węgiel. Mało kto miał aż tak czarne włosy.
- Witam, co podać ?- zagadnął Matt ,już szykując bezalkoholowe piwo. W barach takich jak ten zazwyczaj nie było takich rzeczy, jednak on znajdował się w dzielnicy bogaczy, nie każdy mógł pić. Niektórzy mieli pracę lub po prostu nie lubieli więc wprowadzenie bezalkoholowego było niezłym pomysłem.
- To co zawsze - machnął ręka młodszy, nie potrafiąc ukryć lekkiego uśmiechu.
- Jasne - odparł barman i po podaniu kufla, oparł się łokciami o blat, nachylając się bliżej przyjaciela. - Muszę z tobą porozmawiać. - zauważył pytający wzrok Olivera i lekki strach. No tak, te słowa utarły się już w świecie jako zły znak. W sumie Matt mogły porozmawiać z nastolatkiem gdy ten do niego przyjdzie, lub też wcześniejszego dnia, lecz... Chciał to powiedzieć o trzeciej nad ranem. Chciał by było to tu gdzie się poznali. - wyjeżdżam.
- C-co?- czarnowłosy zaksztusił się i z przerażeniem spojrzał na mężczyznę.
- Nie! To nie tak! Nie masz się czym martwić. Bo wiesz... Chodzi o studia. Jadę niedługo, w weekend, na uczelnie by zobaczyć jak tam wygląda. Możesz jechać ze mną. Tylko, że ... Później, jeśli wszystko się uda, będę się tam przeprowadzał. I wiesz, nie chciałbym cię tak tu zostawić, nawet szukałem szkoły dla ciebie niedaleko. To trochę głupio pomysł i chyba nie ma prawa się udać i też nie wiem czy tego w ogóle chcesz ale mam pewien pomysł. Możemy zamieszkać razem, byś przekonał rodziców, że zależy ci na tamtej szkole, że masz już zapewnionego współlokatora i dobre warunki, że przelewali by tylko co miesiąc kasę na jedzenie, czynsz i inne pierdoły. Gdyby się zgodzili, znalazłem dla ciebie parę szkół blisko może mojego przyszłego mieszkania...
- Czekaj - przerwał mu Oliver- mówisz za szybko Matt. Chcesz powiedzieć, że wyjeżdżasz na studia ale chcesz bym przeprowadził się z tobą?
- Tak? - mężczyzna zrobił niepewną minę.
- Naprawdę szukałeś w wolnym czasie szkół dla mnie ? - pytał dalej z nieodgadnioną miną.
- Tak ?
- I ułożyłeś w głowie już cały plan jak mógłbym się z tobą przeprowadzić ?
- No... Tak.
Oliver uśmiechnął się nagle promiennie a jego oczy lekko się zaszkliły. Nie spodziewał się czegoś takiego. Gdy tylko usłyszał, że Matt chce wyjechać na studia, przeraził się. Nie chciał zostać sam. Choć dogadywał się już lepiej z ludźmi z klasy, to blondyn był jego przyjacielem i nie wyobrażał sobie jego utraty. Ale też spodziewał się tego, że mężczyzna w końcu będzie chciał spełnić swoje marzenie i wyjechać na studia. Ale on zrobił mu niespodziankę, zaproponował wspólny wyjazd. Nową szkołę, nowy dom, bez rodziców którzy wciąż krzywo na niego patrzyli, jeśli w ogóle. Tylko czy się zgodzą?
- Matt, jesteś wspaniały. - powiedział czarnowłosy i przetarł mokre oczy przedramieniem.
- Ty płaczesz? Ej, Oliver... - zapytał zmartwiony.
- Nie. Nie, po prostu ... Wzruszyłem się dobra?
- Dobra. - wyszczerzył się Matt i jakby nigdy nic, zaczął polerować szklanki.
*. *. *
Olivier przyszedł z rana do mieszkania mężczyzny. Była sobota i jechał z nim do większego miasta, towarzyszyć mu podczas oglądania uczelni. Kiedyś, gdy uczniów było mniej tak jak i uczelni, to studia oglądały kandydata a nie na odwrót, teraz jednak wszystko się zmieniło. Uczelnie walczą o przyszłych studentów stawiając im coraz to nowsze wygody. Matt był już w trakcie pakowania rzeczy, oczywiście młodszy dostrzegł czekoladę i ciastka w plecaku i kupon do Świata Czekolady który kiedyś dostał na urodziny. Blondyn po prostu kochał słodycze, o dziwo jednak, miał szczupłą sylwetkę i całe zęby.
- A co ja będę robić podczas twojego oglądania uczelni ?- zagadnął młodszy, patrząc gdzieś w bok.
- To nie oczywiste? Będziesz oglądał ją ze mną - odparł mężczyzna uśmiechając się do przyjaciela.
- Ale... Wpuszczą mnie ? - zaciekawił się chłopak.
- Oczywiście! A może też chcesz tam studiować? Przecież wpuszczają każdego głuptasie.
- No skoro tak... A wziąłeś coś poza słodyczami ? - zapytał czarnowłosy patrząc na mężczyznę sceptycznie.
- A po co ?- odparł z pytającym spojrzeniem, jakby naprawdę nie wiedział.
- Eh, jesteś jak dziecko. Ale się tego spodziewałem więc wziąłem bułki, wodę i woreczki w razie gdybyś miał się porzygać od nadmiaru słodyczy. - zaśmiał się a Matt zaczął zapewniać, że mu nigdy nie jest niedobrze po słodyczach...
*. *. *
- Nie martw się Oliver- powtórzył Matt z pocieszającym uśmiechem.
- Nie powinienem tu być, jest jeszcze stanowczo za wcześnie na studia! - odparł zestresowany nastolatek.
- Oczywiście, że za wcześnie ale zawsze możesz udawać geniusza. Poza tym takie oglądanie wykładu czy budynku jest dostępne dla każdego. - tłumaczył po raz kolejny blondyn jednak nie dawało to efektów. Chciał jakoś pomóc przyjacielowi ale stresował się on jakby mieli właśnie złamać prawo z dużym prawdopodobieństwem napotkania policji.
W końcu weszli razem do półokrągłej sali przypominającej trochę teatr grecki, tylko z dachem i mniejszy. Matt radośnie zajął miejsce gdzieś po środku a jego towarzysz usiadł obok. Zanim mężczyzna zdążył się zorientować i temu zaradzić, czarnowłosy zdążył wejść pod stół co było zarówno dziecinne, głupie i niepotrzebne. Aż tak się stresował? Blondyn nie chciał wzbudzać zainteresowania ani przeszkadzać w wykładzie więc tylko od czasu do czasu dawał Olivier'owi znaki, że na wyjść i przestać udawać, że go nie ma, jednak to na nic. W końcu i to przestawał robić, słowa wykładowcy tak go pochłonęły, że prawie zapomniał o problemie. Ale gdy tylko wykład dobiegł końca, przypomniało mu się.
Tłum lekko się przerzedził a on kucnął by zajrzeć pod blat.
- Oliver, idziemy. - zagadnął skulonego nastolatka.
- Nie widzieli mnie ? Ktoś nie patrzy?- Pytał młodszy, nadal nie podnosząc się z miejsca.
- Spokojnie chłopie. Po prostu wyjdź.
W końcu chłopak dał się namówić i z pomocą przyjaciela wyszedł spod ławki. Otrzepał się i uważnie rozejrzał, jednak nikt nie zwracał na niego uwagi. Za namową Matta poszli od razu do wynajmowanego pokoju w hostelu nieopodal, chciał się rozpakować i coś zjeść, ponoć musiał też coś sprawdzić. Gdy tylko przekroczyli próg pomieszczenia, odłożył rzeczy i stanął przed młodszym, poważny jak rzadko kiedy.
- Oliver. Nie powinieneś wchodzić pod ten blat na wykładzie. To było głupie i zbędne. Aż tak się stresowałeś?
- Pomyślałem... Że tak będzie lepiej... - odparł niepewny.
- Eh... Musisz przestać się tym co pomyślą inni. - uśmiechnął się blondyn. - Jeszcze nad tym popracujemy. Wiesz, może jakiś kurs - mówił bez przerwy, zaczynając rozpakowywać rzeczy z plecaka. - albo będziemy codziennie chodzić razem na wykłady...
---------------------------
- I jak?- zapytał od razu Matt gdy Oliver usiadł przy barze. Było po trzeciej.
- Cóż... Na początku gdy zapytałem czy mogę się wyprowadzić, spojrzeli na mnie jak na wariata. - zaczął opowiadać młodszy, bawiąc się szklanką z bezalkoholowym piwem. - Po ten dali mi jednak wyjaśnić co i jak. Musiałem nieźle się wysilić by nie zdradzić, że to nie przez szkołę chce się wynieść. Starałem się być miły i w ogóle. Na początku się nie zgodzili.
- Na początku? Czyli się później zgodzili? Jeśli tak to jutro po szkole do mnie wpadnij, chciałem ci coś...
- Matt, mogę dokończyć? - zapytał Oliver, patrząc z rozbawieniem na przyjaciela.
- Jasne, sorry - uniósł nieco dłonie w geście poddania się i zamilknął.
- No. Więc się nie zgodzili i uznali, że to głupota. Jednak zacząłem opowiadać o możliwościach większego miasta, fajności tamtej szkoły i wszystkim co pozytywne, zapewnionym lokatorze i mieszkaniu. W końcu chyba zrozumieli, że nie ma co mnie powstrzymywać bo przecież i tak mnie nie lubią. Więc powiedzieli, że się zastanowią. A jak tak mówią, znaczy to : musimy podawać twardych, żeby nie było, że nas tak szybko przekonałeś ale tak. - ciemnowłosy spojrzał na blondyna i uśmiechnął się do niego. - Więc raczej się uda.
- Super - prawie krzyknął Matt czym zwrócił na siebie uwagę nielicznych klientów. - Świetnie. Wszystko będzie załatwione, będzie dobrze, mówię Ci! Ha, ale fajnie. Jutro jak przyjdziesz to pokaże ci mieszkanie które mam na oku i szkoły dla ciebie...
- Ej, czekaj.
- Co?- starszy spojrzał na przyjaciela zaskoczony.
- Mam parę warunków jeśli będziemy mieli mieszkać razem. - odparł poważnie.
- Jakich ? - zapytał z głupią miną.
- Po pierwsze, w domu ma być coś więcej do jedzenia niż same słodycze.
- To oczywiste, skoro też będziesz robić zakupy to nie zabranie normalnego jedzenia - zapewnił blondyn - choć nadal jestem zdania, że niewiele oprócz czekolady trzeba do przeżycia.
- No jasne. Poza tym ma być porządek. - zrobił poważną minę, patrząc w oczy rozmówcy.
- Oliverze, przecież ja zawsze... - przerwał, widząc kpiący wzrok - no dobra. Niech będzie. Będę sprzątał.
- No. Resztę chyba po prostu powiem ci przy okazji. - uśmiechnął się a blondyn odwzajemnił to.
------------------------
- W co ja się wpakowałem? - zapytał z jękiem Oliver, wchodząc do nowego mieszkanie. Miało dwie sypialnie, było dość niewielkie i staromodne, jednak zadbane.
- Nie marudź, będzie świetnie! - zawołał wyszczerzony mężczyzna, wchodząc za nim na korytarz. Obaj nieśli pudła z rzeczami.
- No jasne, pewnie. Jestem tego ciekaw - odparł młodszy, wchodząc do jednego z pokoi i kładąc pakunki.
Zamieszkali razem i choć starszy był Matt, to Oliver zazwyczaj był tym rozsądniejszym. Pilnował by nie brakowało jedzenia w lodówce, utrzymywał porządek ( choćby przez zaganianie do pracy przyjaciela) i dbał o nich. Blondyn natomiast z widoczną energią i nie schodzącym uśmiechem, pocieszał przyjaciela i pomagał mu gdy ten tylko tego potrzebował. Obaj nieco ubolewali nad końcem ich codziennych spotkań w barze, czasem nawet zdarzyło im się o tej godzinie siedzieć z kawą w kuchni. Głównie to Oliver budził się i nie mógł zasnąć, Matt jednak nigdy nie narzekał na to, że budził go przypadkiem i dotrzymywał mu towarzystwa. W końcu jednak i ten nawyk zniknął, jednak nie był aż tak potrzebny, bo w końcu dzielili jedno mieszkanie. Wciąż widywali się codziennie. Ciemnowłosy nastolatek uczęszczał do najbliższego szkoły jaką znalazł i choć miał w klasie znajomych z którymi rozmawiał, przyjaciela miał tylko jednego. Nie założył swojej decyzji.
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Dziękuję katoriin za pomoc w tworzeniu postaci oraz motywowaniu. I oczywiście za piękny fanart (autorowi nie wypada shipować własnych postaci, Ty jednak jesteś czytelnikiem i zrobiłaś co należy :')) Prawdopodobnie to ostatnia część o Mattcie i Oliverze, choć może kiedyś napiszę jeszcze jakiś dodatek. Zdaje sobie sprawę, że końcówka jest trochę lipna ale ostatnio nie mam weny a chciałam to dokończyć. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro