Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Robię ciastka z ciasta francuskiego dla Anthony'ego.

Przez te wszystkie nerwy czuję się bardzo źle. Podejrzewam też, że ta obroża w jakiś sposób blokuje mi krążenie, ale nie mogę jej ściągnąć.

Pan Harry znalazł doskonały sposób żeby mnie upodlić w najgorszy możliwy sposób.

− Połóż się kochanie, bo blado wyglądasz – poleca mi Teresa, ale ja nie zamierzam tego robić. Muszę dokończyć to co zaczęłam.

− Najpierw skończę – opieram dłonie o blat i na chwilę przymykam oczy. Nie jestem głodna, ale powinnam coś zjeść.

− Dziecko ty naprawdę potrzebujesz odpoczynku – nagle obraz zaczyna mi coraz bardziej wirować, a ja nie jestem już w stanie utrzymać się w pozycji stojącej.

Ze snu wyrywa mnie nieprzyjemny zapach. Marszczę noc i kręcę głową. On jednak nie ustaje i muszę podnieść moje ociężałe powieki.

− No nareszcie – widzę nad sobą Tony'ego, który dopiero co przykładał mi coś do nosa.

Zauważam też, że leżę na kanapie w salonie.

− Tere leć po szklankę wody, bo nadal słabo kontaktuje.

Tony delikatnie głaszcze mój policzek.

– Co się stało? – pytam, bo ostatnie co pamiętam to, że byłam w kuchni.

– Straciłaś przytomność, ale to nic dziwnego, bo podobno mało co jesz i w ogóle nie odpoczywasz. Wiem, że znalazłaś się w trudnej sytuacji, ale trzeba żyć dalej.

Łatwo powiedzieć. Z dnia na dzień z wolnego człowieka stałam się zabawką w rękach innych ludzi.

– I skąd ty masz to cholerstwo? – pokazuje tę obrożę. – Zdjąłem ci to kilka minut temu, a ty nadal masz czerwoną szyję. Jeśli to jest jakiś naszyjnik, bo za cholerę się na takich rzeczach nie znam to nie zaciskaj sobie go tak mocno.

– Co wy tu robicie? – dociera do mnie głos tego, który przeraża mnie najbardziej.

Zbliża się do nas, a jego wzrok zostaje skierowany na mnie. Nieprzyjemne uczucie zaczyna mnie ściskać w brzuchu.

– Marina źle się poczuła. Mała musi trochę zwolnić, bo inaczej nam się rozchoruje – do salonu wraca Teresa z szklanką wody. Tony mnie podnosi i pomaga mi się napić.

Harry ciągle nas obserwuje.

– Wezwij Louisa niech ją zbada dla pewności – każe, a następnie idzie dalej.

Całe szczęście, że nie kazał mnie dobić.

***

Anthony zanosi mnie do swojego pokoju i ciągle bawi rozmową. Jego łóżko jest o wiele wygodniejsze, ale dużo bardziej wolałabym się teraz znaleźć w swoim pokoju. A tak naprawdę to dałabym wszystko by być we własnym domu.

– Nie masz pojęcia jak mnie wystraszyłaś. Nie rób mi więcej nic takiego.

– To nie było celowe – zapewniam go.

– Wiem, nie wyglądasz na kogoś kto lubi zwracać na sobie uwagę. Musisz jednak bardziej o siebie dbać – Anthony czule dotyka mnie po ramieniu. To miłe, że się o mnie martwi jednak ciągle dźwięczą mi w głowie słowa jego brata, że jestem dla nich tylko małym zwierzątkiem.

Przez chwilę się mną bawią by za niedługo porzucić jak niechcianą rzecz.

Nagle ktoś puka do drzwi. Tony każe tej osobie wejść i wtedy do pokoju wchodzi młody mężczyzna z lekarską torbą.

Czyli naprawdę wezwali do mnie doktora.

– To jest ta ślicznotka, którą mam zbadać? – pyta patrząc wprost na mnie.

Nie rozumiem czemu teraz każdy mnie komplementuje.

Jestem pewna, że wyglądam strasznie.

Jak byłam w łazience to widziałam moją bladą cerę, podkrążone oczy i białe usta.

— Tak, ale głupie uwagi zachowaj dla siebie — Tony wstaje z łóżka.

Ja także się podciągam, bo nie chcę przy nim leżeć.

— To zostaw mnie samego z pacjentką.

Liczę na waszą opinię. Wiem, że niektórych może irytować uległość Mariny, ale ona ma właśnie taki charakter.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro