Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7


Stoje ziewając przy ekspresie. W nocy nawet na chwilę nie zmrużyłam oka. Nie mam jednak zamiaru rozczarować Anthony'ego i robię to o co mnie poprosił.

− Jeśli chcesz to mogę cię zastąpić, a ty leć się trochę przespać – proponuje Teresa.

− Nie mogę.

− Myślałam, że zostałaś tu zostawiona w innym charakterze. Dla ciebie będzie lepiej jeśli będziesz tu tylko gotować.

− Bardzo bym chciała żeby tak było – nadkładam na tacę tosty dla Tony'ego. Mam nadzieję, że będzie mu smakowało.

Teresa podchodzi do mnie i obejmuje mnie od tyłu. Jest to cholernie miłe, ale sprawia, że mam ochotę się rozpłakać. Wiem, że nie powinnam się nad sobą użalać, bo mogłam trafić gorzej, lecz to wszystko to dla mnie zbyt wiele.

− To wszystko minie. Nie przejmuj się.

− Czy oni kiedyś wzięli tak jakąś inną kobietę? – mam nadzieję, że odpowie twierdząco, że okaże się, że wypuścili tą dziewczynę jak tylko im się znudziła. Pragnę wiedzieć, że to niedługo się skończy i wrócę do swojego domu.

− Nie kochana – odpowiada, a ja się od niej odsuwam.

Chwytam za tę tacę i odchodzę.

Po schodach idę powoli, bo nie chcę się potknąć. Pukam do pokoju Anthony'ego, ale on nic nie odpowiada. Nie wiem czy robię dobrze, ale i tak wchodzę.

On śpi.

Po cichu podchodzę i stawiam tacę na szafce przy łóżku.

Sama nie wiem czy powinnam go budzić, ale przecież sam mówił, że mam być o dziewiątej.

− Tony – mówię półgłosem i kładę dłoń na jego ramieniu.

Widzę jak się do mnie uśmiecha, a następnie szybko chwyta mnie w pasie i do siebie przyciąga.

− Takie pobudki to coś co na pewno polubię – oznajmia i się uśmiecha. Albo on nie spał lub ma bardzo lekki sen.

− Kazałeś mi przyjść, więc jestem.

Wydyma wargi w grymasie.

− Dużo bardziej bym wolał byś przychodziła tu z własnej woli. Następnym razem mów mi, że przyszłaś mnie odwiedzić z własnej woli, tak mi będzie dużo przyjemniej. A teraz poproszę buziaka w policzek.

Nachylam się nad nim i chcę musnąć jego policzek, ale on odwraca głowę i trafiam na usta. Jedną ręką przytrzymuje mój kark i zaczyna całować.

Jego to przyjemny wolny pocałunek. Całkowicie różni się od tych, które dawał mi Harry.

I z pewnością mogę stwierdzić, że wolę Tony'ego.

Odsuwamy się od siebie, a ja staram się nie okazywać żadnych emocji. Wiem, że nie mogę tego zrobić. Oni i tak tylko zabawiają się moim ciałem, nic więcej dla nich nie znaczę. Jestem tylko zabawką.

− Masz jeszcze na coś ochotę? – pytam, bo chcę stąd jak najszybciej wyjść i iść do pokoju, a następnie się wypłakać. Moja psychika tego potrzebuje,

− Tak, na ciebie. Mój brat mi wczoraj cię ukradł, więc dziś należysz tylko do mnie, a tak naprawdę to nie tylko dziś.

Pociąga mnie tak, że ląduje w jego ramionach.

Nie mogę powiedzieć, że dobrze się czuje. Do tej pory moje doświadczenie było praktycznie zerowe, a teraz wczoraj odbyłam dość długi i intensywny stosunek z jego bratem, który nadal mnie przeraża, i jestem przez niego teraz dotykana.

To nie jest dla mnie zwyczajne.

− Pan Harry powiedział, że będę musiała co jakiś czas do niego przychodzić – wolę to zaznaczyć od razu. Nie chcę żadnych nieporozumień.

− Nie szkodzi – odpowiada jak gdyby nigdy nic. – Nigdy nie byłem typem zazdrośnika.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro