Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58

Założenie rodziny z Tonym to brzmi jak jakiś zły sen. Nie chciałabym być w żaden sposób z nim związana.

— Jesteśmy zbyt młodzi na takie deklaracje — próbuje zmienić temat. Nie chcę by się na coś niepotrzebnie nakręcił. — Siadaj do stołu — mówię i biorę się za odlewanie makaronu. Sos już dochodzi, więc zaraz będzie można jeść.

— Dziś powinniśmy się zastanowić gdzie będziemy się przeprowadzać — komunikuje po zajęciu krzesła.

Nie mam ochoty przeprowadzić się z nim teraz w nieznane miejsce, tu już czuję się niepewnie w jego towarzystwie. Poza tym jest jeszcze kwestia jego starszego brata. Może i daje mi kilka dni spokoju nie narzucając się, ale nie wierzę, że pozwoliłby mi tak po prostu wyjechać.

— Tu mi dobrze — wtrącam, a następnie nakładam makaron z sosem na nasze talerze. Po posypaniu dania parmezanem stawiam je na stole. — Czemu nie możemy się trzymać naszego planu i zostać tutaj. Przypominam, że obiecałeś mi cukiernie.

Delikatnie uśmiechnął się na moje słowa. Zachowuje się zupełnie tak jakby był niepoczytalny, ale chociaż umiem odrobinę nim sterować. Teraz nie mam innego wyjścia jak schować swoją dumę i zachowywać się jak on tego oczekuje. Przecież i tak nigdy nie byłam przesadnie odważna.

— Zgoda, ale chcę byś za to coś dla mnie zrobiła.

Dreszcze przechodzą po moim ciele na myśl o tym czego on może ode mnie zażądać, ale posłusznie kiwam głową na tak. I tak by zrobił po swojemu, bo moje zdanie w ogóle się tu nie liczy.

— Okej.

— Znalazłem dla ciebie lekarkę, zbada cię, bo chciałbym mieć pewność, że nic ci nie dolega.

Badanie przez obcego lekarza to coś czego naprawdę nienawidzę, ale wiem, że akurat to robi dla mojego dobra. Plus jego propozycja nie jest dla mnie wcale taka straszna.

— Ostatnio mój brat dostarczył ci bardzo dużo niepotrzebnego stresu — stara się mnie jeszcze dodatkowo przekonać. — A chciałbym mieć pewność, że z twoim serduszkiem wszystko okej.

— Jasne — odpowiadam i bierzemy się do jedzenia.

***

Z każdą kolejną chwilą coraz bardziej uświadamiam sobie, że z psychiką Anthony'ego jest coś nie tak. Zaledwie wczoraj groził mi śmiercią, a dziś zabrał mnie na zakupy odzieżowe. Nie mam pojęcia czemu, ale nie chce byśmy zabrali nasze ciuchy z domu jego starszego brata. To, że ja nie chcę mieć nic wspólnego z panem Harrym Styles'em to zrozumiałe, ale czemu Tony nie chce nawet widzieć swojego brata?

— Zjemy coś dopiero po badaniach, na pewno będą chcieli ci pobrać krew — aha, czyli te zakupy mają mi osłodzić dzisiejszy dzień. Niestety mam taką awersję do służby zdrowia, że w dzień badań to nawet najnowsza kolekcja od Dolce Gabbana nie poprawiłaby mi humoru.

— Czemu wcześniej mnie nie poinformowałeś gdzie idziemy?

— Bo byś się niepotrzebnie denerwowała, a tak to zaraz pojedziemy do kliniki szybko odbębnimy te badania i będzie po krzyku — komunikuje taszcząc za mną torby.

Ta klinika jest dużo większa niż ta, w której przyjmował mnie Louis. Teraz spotkanie z nim mogłoby być dla mnie zbawienne, ale Anthony jest tak pochłonięty zazdrością, że na pewno go do mnie nie dopuści.

Budynek jest bardzo nowoczesny i też mi się wydaje, że jest prywatną placówką, bo gołym okiem widać te miliony, które zostały włożone w te miejsce. Szkoda, że tylko bogaci mogą się leczyć w takich miejscach.

Lekarka, które mnie przyjmuje wydaje się być grubo po czterdziestce. Najpierw jednak pielęgniarka bada mi ciśnienie i pobiera krew. Oczywiście w tym czasie Tony stara mi się dodać otuchy. Jestem jednak dzielna i odwracam głowę gdy ona wbija mi igłę w żyłę i idzie jak spłatka.

Pani doktor z czarnymi włosami i lodowatym spojrzeniem coś wypisuje co chwilę poprawiając swoje okulary.

— Za chwilę przejdziemy do wstrzyknięcia nadajnika — mówi spoglądając na Tony'ego.

Co to do cholery ma znaczyć.


I tak jak ostatnio, pięć komentarzy każdy od innej osoby i żeby to nie były emotki i macie jeszcze jeden.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro