Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4


Prośba Tony'ego nie wydaje się być niczym wielkim, a i tak przecież jestem mu dużo winna, nabieram jajka na widelec i przybliżam do jego ust. On wyzywająco patrząc mi w oczy otwiera usta i pozwala mi się karmić.

Peszy mnie to, że jego dłonie spoczywają na mojej tali.

− Chyba polubię taką formę śniadań – kończę go karmić i chcę wstać, ale on mi na to nie pozwala. Jego dłonie dalej błądzą po moim ciele. – Trzeba będzie kupić ci jakieś ubrania, nie możesz przecież ciągle chodzić w tym samym.

− Mogę zabrać wszystko ze swojego domu – szybko proponuje.

− Ale po co? Wspólne zakupy bardzo dobrze brzmią. Nie masz pojęcia jak dobrze doradzam, kupimy same piękności, w których będziesz się prezentowała cudowanie.

− Czyli jednak po to ci była potrzebna? – znowu słyszę głos jego brata. Może to niezbyt grzeczne, ale nie odwracam się w jego stronę tylko gapię w tors Tony'ego.

− No właśnie zjadłem śniadanie, które mi przygotowała. Nie mogłeś nikogo lepszego tu ściągnąć.

− Było powiedzieć, że chcesz ją w ramach dziwki to od razu bym się zgodził. Dobra jest? – pyta, a ja czuję, że mi się robi gorąco w środku.

− Póki co jeszcze jej nie miałem, ale już się nie mogę doczekać aż trafi do mojej sypialni.

Rozmawiają zupełnie tak jakby mnie tu nie było, najgorsze jest jednak to, że ja nie mogę się odezwać, bo mój los zależy od ich obu. Nie wiem czy mój wcześniejszy entuzjazm nie był zbyt pochopny.

− Skoro tak, to ja ją wezmę pierwszy – gwałtownie odwracam głowę w jego stronę.

Tego to naprawdę nie spodziewałam się od niego usłyszeć.

− Wstań – rozkazuje mi Anthony, a następnie podchodzi do brata. – O co ci chodzi? Przecież nie byłeś nią zainteresowany. Ja ją pierwszy wypatrzyłem i jest moja – mówi do brata bardzo poważnym tonem. W tej chwili mnie już nie interesuje to, że dopiero co mówił o mnie jak o rzeczy. Mam nadzieję, że uda mu się mnie uratować przed swoim bratem, który mnie przeraża.

− A ja tu rządzę i jestem twoim starszym bratem. Nie martw się jednak, bo później ci ją oddam, chociaż jeśli okaże się przydatna to będę ją co jakiś czas wypożyczał. Przyprowadź ją do mnie po jedenastej – oznajmia, a następnie idzie w głąb domu.

A ja sama sobie się dziwię, że nadal daje radę ustać na nogach.

***

Chodzę po dość drogim sklepie z bielizną. Tony mnie tu zabrał, bo to podobno było polecenie jego brata. I jak rana był cały w skowronkach to teraz chodzi z ponurą miną.

− Wybieraj co ci się podoba – poleca, ale jak ja tylko sobie pomyślę, że mam dziś się pieprzyć z jego bratem to robi mi się słabo. Mam dwadzieścia dwa lata, ale mimo tego tylko raz współżyłam i to byłam całkowita pomyłka.

Jestem niedoświadczona nie wspominając o tym, że on mnie przeraża.

− Nie da się tego jakoś odkręcić? – pytam, bo nie mogę tego wszystkiego przemilczeć. Do tej pory na wszystko się godziłam, ale teraz już jest za dużo. Nie mogę się z nim przespać.

Spogląda na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

− Niestety nie, ale pewnie szybko się tobą znudzi i da ci spokój – średnie to pocieszenie.

Myślę nawet o tym by spróbować w mieszać się w tłum i uciec. Niestety nie biegam zbyt szybko i najpewniej bez żadnego problemu by mnie złapał.

− Weź biały – nagle stajemy przed manekinem, na którym znajduje się biały koronkowy komplet. Jest razem z pasem do pończoch. – On się na pewno spodziewa czegoś czarnego lub czerwonego.

Boże, niech mu coś ważnego wypadnie i wyjedzie z domu.


Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro