Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Wiem, że moja propozycja zostanie zaraz odrzucona przez Harry'ego, ale muszę dać do zrozumienia, że chciałabym wreszcie zacząć decydować za siebie.

− Dobrze – odpowiada czym wprowadza mnie w osłupienie. Po chwili jednak uświadamiam sobie, że to na pewno jego kolejna gra. Znowu narobi mi nadziei i następnie brutalnie je przerwie.

− No to trzymam cię za słowo bracie – odpowiada mu pewnym głosem Anthony. Jest przekonany, że to właśnie jego wybiorę. Nie dopuszcza do siebie innej opcji.

Ja jednak nie mogę tego zrobić. Jeśli teraz wybiorę Tony'ego to Harry się wycofa ze swoich słów, a nawet jeśli tego nie zrobi to jestem pewna, że zemści się na moim ojcu i Clarissie.

Nie twierdzę, że nie jestem samolubna, ale otwarcie ich nie skarzę na śmierć.

Poza tym ostatnio zachowanie młodszego z braci zaczęło mnie bardzo martwić.

− Wybieram Harry'ego – oznajmiam pewnym głosem. Po minie Harry'ego widzę, że on też nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Ja sama dalej nie jestem pewna czy dobrze robię, ale cóż słowo już się rzekło.

Kątem oka spoglądam na Tony'ego. Jest wyraźnie zawiedziony tym co powiedziałam.

− Byłem dla ciebie dobry – wypomina mi z pretensją. – Dbałem o ciebie wtedy gdy on chciał się ciebie pozbyć. On ci nawet do cholery założył obrożę! – wrzeszczy, a ja spuszczam wzrok, bo nie jestem w stanie teraz na niego spojrzeć. Wiem, że ma prawo być na mnie wściekły. Zawiodłam go.

− Ojjuż tak nie dramatyzuj, tak będzie lepiej zarówno dla niej jak i dla ciebie.

— Ty ją na pewno zastraszyłeś — wtrąca nagle zmieniając temat. – Kazałeś jej to wszystko powiedzieć! Robisz wszystko co tylko w twojej mocny by zniszczyć moje życie. Czemu do cholery nie przestaniesz! — wrzeszczy, a ja dalej nie podnoszę wzroku.

Coś mi mówi, że chyba nie podjęłam takiej najgorszej decyzji.

— Chodź Marino — mówi Harry, a następnie chwyta mnie za rękę i wyprowadza z pokoju. Z tego co widzę to prowadzi mnie do swojej sypialni. — Nie spodziewałem się tego po tobie — oznajmia jak już zostajemy sami.

— Przecież nawet gdybym powiedziała, że wolę Tony'ego to i tak byś sprawił bym szybko zmieniła zdanie.

— Nie wykluczone. Chociaż pewnie zostawiłbym cię z nim przez jakiś czas samą i byś zrozumiała, że Tony ma pewien problem, a związek z tobą może go jedynie pogłębić. Dlatego też musisz się przenieść gdzieś indziej. Tamten dom odpada, bo on już zna to miejsce.

Nagle uświadamiam sobie, że to jest dobra okazja by spróbować wrócić do domu.

— Tony nie wie gdzie jest mój dom — wtrącam, bo mam nadzieję, że sam na to wpadnie.

Uśmiecha się jednak na moje słowa.

— Ty się nigdy nie poddasz? — pyta łapiąc mnie za podbródek i podnosząc moją głowę tak bym musiała spojrzeć mu w oczy.

— Chcę chociaż odrobinę normalności.

— Okej — nagle odpowiada. Szczerze to nie wiem czy mogę się cieszyć czy to przypadkiem znowu jakaś jego gra. — Wrócisz tam, ale tylko na moich warunkach.

Czyli jest haczyk.

— Na jakich? — puszcza mnie, a następnie podchodzi do swojego łóżka i siada na jego brzegu

— Jeden z moich ludzi będzie cię ciągle obserwował i nie wyjdziesz nigdzie bez mojego pozwolenia — czyli coś na wzór aresztu domowego.

Ale przynajmniej w swoim domu.

— Zgoda — nie mogę odpowiedzieć inaczej. Po jakimś czasie może da się negocjować te warunki.

— Świetnie — rozpina swój pasek, a następnie spodnie. — A teraz przy mnie uklękniesz i sprawisz mi przyjemność. To przecież nadal będzie jeden z twoich głównych obowiązku.

Ach tak, nadal jestem jego dziwką, w tej kwestii nic się nie zmienia.

Liczę na waszą opinię. I jak myślicie długo Marina nacieszy się wolnością?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro