Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32

Nie mogę uwierzyć w to co się dopiero stało. Harry właśnie zwrócił mi wolność. Mogę w tej chwili wyjść z tego domu i wrócić do siebie.

Mój dom jest teraz pusty bez taty i Clarissy, ale przynajmniej nie będę musiała się bać.

− Marina może być wolna tutaj, ze mną – odpowiada Anthony, a ja przypominam sobie jak już raz mu wspomniałam, że chce wrócić do siebie, a on kategorycznie mi odmówił. – Na pewno będzie zadowolona, że przestaniesz ją nagabywać.

− To mogę już iść? – pytam spoglądając na Harry'ego.

Wiem, że zachowuje się teraz egoistycznie nie wspominając o ojcu i macosze, ale na pewno nie pomogę im będąc uwięzioną w tym miejscu.

Chcę wreszcie położyć się spać nie bojąc się co będzie jutro.

− Ależ oczywiście, ja akurat dobrze znam twój adres – zręcznie przypomina mi, że w każdej chwili może po mnie wrócić.

− Marino nie rób mi tego – mówi Tony błagalnym głosem. Ja naprawdę nie mam zamiaru go ranić, nie mogę nie skorzystać z takiej okazji.

Muszę się uwolnić.

− Zawsze możesz odwiedzić mnie w pracy, jak wpadniesz na kawę i babeczkę.

Po jego minie widzę, że nie takiej odpowiedzi się po mnie spodziewał. Na jego twarzy widać mieszankę bólu i rozczarowania.

Odwracam się, a następnie idę pośpiesznie w stronę wyjścia, bo boję się, że Harry zaraz zmieni zdanie i każe mi jednak zostać.

I chyba tak się stało, bo ktoś łapie mnie w pasie i do siebie przyciąga.

− Nie możesz mi tego zrobić! Jeśli chcesz odejść to tylko ze mną! – krzyczy płaczliwym tonem.

Kurwa, co się stało z tym beztroskim Anthonym?

− Mogę się przeprowadzić do ciebie jeśli tego pragniesz, lub wyjedziemy jeszcze dalej. Tam gdzie będziemy razem i nikt nas nie rozdzieli.

− Właśnie udowodniłeś, że zależy ci tylko na sobie. Nie interesuje cię, to czego ona chce.

Staram się wyrwać z jego objęć, ale on tylko wzmacnia uścisk.

− Czemu się tak zachowujesz? Przecież wiesz, że cię kocham! I nigdy nie pozwolę ci odejść. Zawsze będziesz ze mną – ostatnie dwa zdania szepcze mi na ucho. Przez co dreszcz przebiega przez moje ciało.

− Puść ją – rozkazuje Harry. – Oblałeś już test, a ja tak naprawdę to nigdy nie miałem zamiaru jej uwalniać.

Czyli to jednak był żart.

Sprawił, że uwierzyłam, że naprawdę odzyskam wolność, a teraz brutalnie pozbawia mnie tych złudzeń.

— Przestańcie mnie wreszcie wykorzystywać do walki między sobą! — wrzeszczę. Nie powstrzymuje też tych łez, które spływają po moich policzkach.

Mam do nich prawo, właśnie zostałam pozbawiona wszelkich złudzeń, że kiedykolwiek będę wolna.

Tony wreszcie mnie puszcza, a ja ledwo utrzymuje się na nogach.

Szybko oddycham i mrugam oczami, bo obraz zaczyna mi się zamazywać.

Pov Anthony

Widzę, że z Mariną dzieje się coś złego, więc jeszcze bardziej się do niej zbliżam. Jest to dobre posunięcie, bo ona upada wprost w moje ramiona.

Przez te intrygi mojego brata gorzej się poczuła.

Po jaką cholerę dawał jej nadzieję na wolność. Przecież to jasne, że ja nigdy nie pozwolę jej odejść.

— Po co to wszystko? — pytam warcząc na niego.

— Chce ci uświadomić, że powinieneś się od niej odciąć — a ten znowu swoje.

Ja jednak nie poddam się tym jego gierkom.

Nie odbierze mi tego co moje.

— Przymknij się — rozkazuje.

Delikatnie klepie ją po policzku, bo chcę by jak najszybciej odzyskała świadomość.

Jej twarz jest mokra od łez. Niepotrzebnie dałem się przy niej ponieść emocjom.

Marina nie powinna mnie widzieć takiego. Dla niej jest przeznaczona moja lepsza strona.

— Jeśli sam tego nie zrobisz to cię do tego zmuszę — grozi mi.

Ja jednak puszczam mimo uszu jego słowa.

Zabiorę stąd Marine i nawet ona mi w tym nie przeszkodzi.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to może jutro będziemy kontynuować maraton.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro