16
Podoba mi się, ta praca, ale to, że pan Harry ciągle siedzi i się na mnie patrzy mocno mnie dekoncentruje. Ze wszystkich sił jednak staram mu się tego nie okazywać. Nie zamierzam mu dać kolejnego powodu by na mnie nakrzyczał.
Nagle drzwi się otwierają, a mój wzrok wędruje z nad ekranu komputera.
− Szukam cię po całym domu Marino – oznajmia Anthony patrząc się na mnie.
− Właśnie znalazłeś, więc możesz już sobie iść, bo jej przeszkadzasz, a ma dziś dużo do zrobienia – odpowiada mu starszy brat.
− Marina miała zajmować się mną, nie widzę, więc powodu by tu z tobą siedziała. Chodź kochanie – wyciąga do mnie rękę, ale ja widzę wzrok pana Harry'ego to się nie ruszam. Nie chce go jeszcze bardziej rozzłościć.
− Marina będzie się zajmowała sprawami księgowymi, i to już postanowione. A teraz wyjdź – rozkazuje Harry i się odwraca do brata plecami. Tony jednak nie wygląda jakby gdzieś się wybierał.
Widać po nim jednak, że jest zły.
− Nie zwracam uwagi na to, że ją pieprzysz tylko po to by zrobić mi na złość. Wiem, że w końcu się nią znudzisz. Dlaczego jednak do cholery próbujesz ją ode mnie odseparować. Ona jest moja, bo gdyby nie ja to byś ją wysłał do tego cholernego burdelu gdzie na pewno by długo nie pożyła! – wrzeszczy Anthony, a ja przymykam oczy, bo nie lubię takich sytuacji.
Nie znoszę konfliktów.
A tym bardziej w miejscu, gdzie moje życie nie jest pewne.
− Jeśli skończyłeś to możesz już iść – Harry nic sobie nie robi z wybuchu swojego brata.
Nawet nie odwraca się by spojrzeć mu w twarz. Ja też nie mam odwagi podnieść wzroku.
Tony musi się czuć bardzo ignorowany.
− Zawsze tak robisz – oznajmia na odchodne i wychodzi trzaskając głośno drzwiami.
Dziś pracuje bardzo długo, bo do szóstej wieczorem, lecz mimo wszystko mam ochotę poprosić pana Harry'ego by pozwolił mu jeszcze trochę zostać.
Trochę się boję, że Tony będzie miał do mnie pretensje, że mimo wszystko z nim nie poszłam. A ja naprawdę nie mam pojęcia co miałabym mu w takiej sytuacji odpowiedzieć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to on mnie uratował i to właśnie mu powinnam być wierna, ale jego starszy brat mnie na tyle przeraża, że nie potrafię mu się sprzeciwić.
Wyłączam komputer i powoli wstaje. Trochę zdrętwiały mi nogi od tak długiego siedzenia.
− Chcę cię widzieć u siebie za godzinę – informuje mnie i opuszcza swój gabinet.
Z ciężkim sercem idę do kuchni, bo muszę coś szybko zjeść, a następnie wziąć szybki prysznic. Naprawdę lepiej dla mnie będzie jeśli nie spotkam teraz Tony'ego. Na pewno by się wściekł, że noc też mam spędzić z jego bratem.
Witam się z Teresą, bo jeszcze dziś jej nie widziałam i otwieram lodówkę. Nie ma w niej nic interesującego dla mnie, więc chwytam banana z blatu i zaczynam go jeść.
− Dawno już nie widziałam tak wściekłego Anthony'ego − zupełnie tak jakbym tego nie wiedziała. Źle się czuję z tym, że to jest po części przeze mnie spowodowane.
− Nie mogę się sprzeciwić panu Harry'emu, ale nie chcę też by Anthony się wściekał. Co mam robić? – pytam jej. Dłużej ich obu zna, więc może mi coś poradzi.
Teresa ma już coś powiedzieć, ale nagle zamilka.
− Wreszcie dał ci spokój – komunikuje Tony i owija swoje ramiona wokół mnie. – Teraz zajmiesz się mną.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro