Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Milczę, bo nie mam pojęcia co mogłabym teraz powiedzieć. Nie chcę za nic zdenerwować Tony'ego.

− Sprawdzam jak się ma Marina. Jesteście tak zajęci, że na pewno byście nawet nie zauważyli, że jej się pogorszyło – odpowiada Louis.

Anthony nadal jednak nie wydaje się przekonany.

− Teraz już twoje wizyty nie będą konieczne, bo będę już w domu, możesz już iść – ten arogancki ton nie pasuje do Tony'ego. A może to jest właśnie jego prawdziwe ja, a do tej pory zachowywał się nienaturalnie.

Już sama nie wiem co o tym myśleć.

− I tak za jakiś czas cię odwiedzę Marino – zwraca się bezpośrednio do mnie, a następnie wychodzi.

Brunet odwraca się w moją stronę.

− Prosiłem żebyś podczas mojej nieobecności zamieszkała w moim pokoju. Dlaczego, więc on badał cię tutaj?

− Nie chciałam spać u ciebie gdy ciebie nie było – przyznaje szczerze. Tu nie ma sensu kłamać.

Moja odpowiedź chyba go satysfakcjonuje, bo kąciki jego ust się unoszą. Dla siebie jednak zatrzymuje informacje, że większość tego czasu spędziłam z jego bratem.

− Nie jesteś tu długo, a ja już zdążyłem się do ciebie przyzwyczaić. Bardzo za tobą tęskniłem – rozkłada swoje ramiona i czeka, aż ja sama się w niego wtulę. Od razu to robię nie każąc mu czekać.

Chociaż głośno tego nie mówię to ja także bardzo za nim tęskniłam.

On sprawia, że aż tak bardzo się nie boje.

− Nie chce go już tu więcej widzieć. Mogę się tobą dzielić z Harrym, ale nikim więcej – szepcze mi na ucho.

Oby doktor Louis przestał tu przychodzić i robić kłopoty.

***

Jęczę z przyjemności gdy kutas Tony'ego się we mnie wbija. Jego dłonie błądzą po moim ciele, a usta raz całują moją szyję, a za chwilę biust.

Tu się nie powstrzymuję.

Wiem, że mogę zaufać Tony'emu i daje się ponieść emocjom. Niczego w sobie nie blokuje. Czerpię tyle przyjemności ile się tylko da.

− Moje słodkie ciasteczko – uśmiecham się na te przezwisko, które mi nadał.

Nagle chwyta mnie za szczękę i spogląda mi prosto w oczy.

− Powiedź, że Harry nie jest tak dobry jak ja! Że tylko ja potrafię cię doprowadzić do takiego stanu. Że to mojego dotyku pragniesz! – jego głos jest przepełniony desperacją.

Czyli nie spływa po nim od tak to co robi ze mną Harry.

− Pragnę jedynie ciebie – mówię szczerze spoglądając w jego niebieskie oczy. − Gdybym tylko miała wybór to byłabym tylko z tobą.

Przez te wyznanie robi mi się cholernie przykro. Nie jestem teraz w stanie nawet decydować o tym z kim się pieprzę.

Anthony chyba zauważa pogorszenie mojego humoru, bo nie pozwala mi więcej o tym myśleć atakując moje usta w namiętnym pocałunku.

Po naszym długim, namiętnym i wyczerpującym stosunku Tony od razu zasypia. Mi to jednak już nie idzie tak prosto.

Nie zawodzę jednak, i wstaje z samego rana. Biorę szybki prysznic, lecę do swojego pokoju po ubrania i schodzę na dół by popracować.

Będę musiała poprosić o jakąś książkę odnośnie księgowania, bo wypada się chociaż trochę podszkolić.

Wchodzę do gabinetu pana Harry'ego, który już na mnie czeka. Jego wyraz twarz sprawia, że oblewa mnie zimny pot.

− Wreszcie się pojawiłaś – narzeka, a jest po siódmej rano.

Nic mu nie odpowiadam tylko zbliżam się i siadam naprzeciwko niego. Czekając na polecenia.

− Wczoraj pozwoliłem wam się zabawić, ale od dziś najpierw to mnie masz pytać czy cię nie potrzebuję. Wbij sobie wreszcie do głowy, że to ja tu rządzę.

Liczę na waszą opinię. I na moim profilu zadałam wam pytanie czy wolicie świąteczny rozdział z Propozycji nie do odrzucenia czy Nowego Początku.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro