Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13


− Nie wydaje mi się żebym do tej pory źle wykonywał swoje zadania – odpowiada mu Tony w ogóle się nie ruszając.

− Jedź dopilnować rozładunku. Nie chcę cię tu widzieć dopóki wszystko nie zostanie zrobione – nawet nie chce sobie wyobrażać co oni sprowadzają. Pewnie to są jakieś narkotyki lub broń.

− Do tej pory jakoś sobie radzili. Po cholerę mam im teraz patrzeć na ręce?

− Bo ja tak mówię! – odzywa się takim tonem, że aż podskakuje. Ten człowiek przeraża mnie na wskroś.

Tony robi niezadowoloną minę, ale wstaje.

− Śpij w moim pokoju – mówi mi, a następnie wychodzi całkowicie ignorując swojego brata.

Zostaje sama z panem Harrym.

Wiem, że nie jest to rozsądne, ale staram się nie zwracać na niego uwagi. Po chwili niezręcznej ciszy wstaje i chcę odejść, ale on łapie mnie za ramię.

− A ty gdzie się wybierasz?

Czemu on nie może zostawić mnie w spokoju? Ja nie chce jego uwagi, wolałabym pozostać dla niego niewidzialną.

Tak by było dużo łatwiej.

− Na górę – odpowiadam niepewnym głosem.

− To dobrze, bo ja właśnie też tam idę. Ale zamiast do sypialni Anthony'ego pójdziesz do mnie. Muszę mieć z ciebie jakiś pożytek, a do niczego innego się nie nadajesz.

Takie słowa cholernie źle wpływają na moją samoocenę. Od kiedy tylko pamiętam zawsze starałam się być pożyteczne. Dlatego właśnie zdecydowałam się na pójście do pracy, bo potrzebowałam tego poczucia, że nie żyję z innych.

Teraz niestety moje życie zostało całkowicie zmienione.

Włączam się i idę za nim.

Wchodzimy do jego pokoju, a ja staram się nie okazywać żadnych emocji. Nie chcę by zobaczył jak mnie to wszystko przeraża. Sądzę, że wtedy stałby się dla mnie dużo bardziej okrutny.

Takich ludzi jak on podnieca wzbudzanie strachu.

Nagle popycha mnie na swoje łóżku, robi to jednak w miarę delikatnie i się nie uderzam.

− Nie słyszałem byś dostała od lekarza zakaz pieprzenia. Rozłóż, więc dla mnie nogi słonko

Bardzo opieszale zaczynam się rozbierać. Staram się by to trwało jak najdłużej.

Co najwidoczniej cholernie go irytuje, bo chwyta za moje spodnie i jednym gwałtowanym ruchem mi je ściąga.

− Powinnaś mi być wdzięczna za to co dla ciebie robię. Dzięki mnie będziesz jedną z najlepszych dziwek. Anthony będzie w niebo wzięty jak mu pozwolę się tobą zająć.

− Nie musi się pan dla mnie tak poświęcać – wyrywa mi się.

− Bo mi się tak podoba − oznajmia, a następnie rozrywa kolejną moją bluzkę. Tony będzie wściekły, że te drogie markowe rzeczy, które mi kupił tak szybko zostały zniszczone.

− Lubię się bawić takimi niewinnymi zabaweczkami jak ty.

***

Tony'ego nie ma już dwa dni, a ja cholernie się nudzę i za nim tęsknię. Co jakiś czas pan Harry wzywa mnie do siebie i wykorzystuje do zaspokojenia swoich potrzeb.

Dopiero teraz gdy nie ma Anthony'ego, który odwracał moją uwagę widzę w jak złej jestem sytuacji.

To jest jak luksusowe więzienie, w którym nigdy nie mogę być pewna, co mnie spotka następnego dnia. Nie mogę mieć pewności, że doczekam jutra.

Nagle słyszę pukanie.

Szybko odpowiadam by wejść, bo to na pewno Teresa. Pan Harry nie prosi o wejście.

Lecz jak drzwi się otwierają to widzę tego doktora, który badał mnie ostatnim razem.

− Przyszedłem sprawdzić jak się czuje moja ulubiona pacjentka? – uśmiecham się na jego słowa. Pewnie mówi to wszystkim, ale to i tak miłe.

− Jest już dobrze.

− Ja to dopiero ocenię jak cię zbadam. Ściągnij bluzkę, bo chcę cię osłuchać – wykonuje jego polecenie, a on wyciąga stetoskop i przykłada mi go w okolicę serca. Krzywię się, bo jest zimny. Jego dotyk jest jednak bardzo delikatny. – Teraz chwilę nie oddychaj.

Jestem też mu wdzięczna, że nie zwraca uwagi na siniaki na moich ramionach.

Wstrzymuje oddech. On ma skupiony wyraz twarzy.

− Już możesz kochanie. Nie jest źle, bo nie chce mi się wierzyć, że masz tyle spokoju ile ci zaleciłem.

Chwytam bluzkę i ją na siebie zakładam nie chcę paradować przed nim w samym staniku.

On jest jedynym lekarzem, który wzbudza we mnie sympatię.

− O wiele lepiej mi się ciebie bada jak ich nie ma w pobliżu.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro