Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Małe dzieci są zbyt ufne. Marlene wesoło gaworzy znajdując się w ramionach Anthony'ego. Moja biedna córeczka nawet nie ma pojęcia w jak wielkim niebezpieczeństwie się znajduje. Tony jest słodki i kochany, ale tylko do czasu.

— Jestem głodna — mówię, a on odrywa wzrok od naszej córki.

— A wiesz, że ja też. To co skarbie ty coś dla nas zrobisz czy ja mam to zrobić — tylko czekałam aż mi to zaproponuje. To co zamierzam zrobić jest ryzykowne, ale nie mam innego wyjścia. Muszę walczyć o swoją rodzinę, nie mogę wszystkiego zwalać na Harry'ego.

— Wątpię żeby to co zrobisz było zjadliwe — parska śmiechem na moje słowa.

— Okej, czyli ty gotujesz, a ja opiekuje się dzieckiem. Myślę, że to sprawiedliwy układ — nic mu nie odpowiadam tylko maszeruje do kuchni. Dla zachowania pozorów naprawdę zaczynam robić tę jajecznicę. Chowam także nóż za spodnie. Przykrywam go dla pewności też bluzką.

Muszę dokładnie to zaplanować, bo innego razu nie będzie. Jeśli Tony zauważy, że coś kombinuje to na pewno zadba bym nie miała już dostępu do ostrych narzędzi.

Wiem, że dźgając go mogę doprowadzić do jego śmierci. I choć naprawdę tego nie chce to nie mam innego wyjścia. Nie mogę przecież do cholery przez całe życie myśleć o innych. Po skończeniu robienia tego jedzenia powoli wracam do Tony'ego. Moje kroki są bardzo powolne i uważne. Nie chce przy okazji sama się pchnąć tym nożem.

— Już skończyłaś skarbie — mówi na mój widok i posyła mi słodki uśmiech.

— Tak. Daj jej już spokój, wygląda na śpiącą — nie mogę go zaatakować póki będzie miał na rękach moje dziecko.

— Dziś może spać w moich ramionach. Nawet nie masz pojęcia ile ona mi daje radości. Taka malutka, a już sprawiła, że moje życie nabrało sensu — czuję ucisk na sercu słysząc jego słowa. Czemu to musi być takie trudne?

— Jeśli ją nauczysz spania u siebie na rękach to ona nie będzie już chciała spać w łóżeczku. Takim zachowaniem robisz jej krzywdę — robi naburmuszoną minę, ale odkłada małą do nosidełka.

— Będę musiał jej załatwić łóżeczko — całuje jeszcze naszą malutką w czoło, a następnie wstaje.

Przechodzi obok mnie, a ja szybko wyciągam nóż i wbijam mu go w brzuch. Robię dwa kroki do tyłu, a Tony spogląda na mnie zaszokowanym wzrokiem. Nie spodziewał się po mnie czegoś takiego.

— Marino — wypowiada moje imię i upada na podłogę. Chwyta za rękojeść noża. Po ciele przebiega mi dreszcz, że chce wyciągnąć ten nóż, ale na szczęście tego nie robi. Nie chciałabym przecież żeby się wykrwawił.

— Daj mi swój telefon i zdradź gdzie jesteśmy, a wezwę pomoc. Nie chce twojej śmierci, zależy mi jedynie by wrócić do Harry'ego — na jego twarzy pojawia się grymas bólu. Staram się odgonić wyrzuty sumienia. Zrobiłam to co musiałam.

— Przeklęty Harry — cedzi przez zęby. — Marino to jeszcze da się naprawić. Opatrz mnie i wszystko będzie dobrze. Wybaczę ci to — stara się mnie przekonać bym porzuciła swój plan ucieczki. Ja jednak jestem zbyt zdecydowana.

Powoli się zbliżam do niego, a następnie przy nim klękam. On się uśmiecha, bo najwidoczniej sądzi, że zamierzam mu pomóc. Ja jednak wyciągam mu telefon z kieszeni.

— Marino — tym razem jego głos jest przepełniony pretensją. Nie zwracam jednak na to uwagi tylko w kontaktach szukam Harry'ego. Wybieram jego numer i czekam.

— Anthony — zaczyna szybko mój ukochany, ale ja mu przerywam.

— Harry to ja.

— Marino — jego głos od razu przybiera delikatniejszą formę. — Szybko powiedź gdzie jesteś, obiecuję, że od razu do ciebie przyjadę.

— Pchnęłam Anthony'ego nożem, a on nie chce mi powiedzieć gdzie jesteśmy. Dasz radę mnie namierzyć?

— Ten telefon ma aplikacje zagłuszającą sygnał! — krzyczy Tony, ale już widać, że jego stan nie jest dobry. Chyba zrobiłam mu większą krzywdę niż zamierzałam.

Znów do niego podchodzę i klękam.

— Jeśli nie powiesz mi gdzie jesteśmy to umrzesz. Ja jakoś sobie poradzę, ale ty nie przeżyjesz i już nigdy nie zobaczysz swojej córki — tłumaczę mu wprost co się stanie. Chociaż nie sądzę by nawet jeśli przeżyje jeszcze kiedyś zobaczył Marlene.

Anthony przeklina pod nosem, ale idzie po rozum do głowy i tłumaczy mi gdzie jesteśmy. Ja szybko podaje ten adres Harry'emu, a ten wzywa do nas karetkę i sam też jedzie.

— Czemu to musiało się tak skończyć? — pyta mnie Tony. Przyciskam ręcznik do jego rany, ale staram się nie naruszyć tego noża. — Dlaczego nie mogłaś znowu mnie pokochać? Ja naprawdę o niczym innym nie marzę.

— Zakochałam się w Harrym — odpowiadam wymijająco.

— On zawsze dostaje to czego ja pragnę — na całe szczęście wreszcie przyjeżdża karetka i nie muszę się już nim przejmować. Widać, że nawet tu ludzie liczą się z Harrym, bo nikt nawet nie stara się mnie przesłuchiwać. Po prostu zabierają Tony'ego i jadą.

Pov Harry

Wjeżdżam na posesję gdzie ma być Marina i Marlene, wysiadam z auta i biegnę do domu, wpadam do środka i zauważam moje dziewczyny. Marina siedzi na sofie i kołysze naszą córeczkę.

Nic nie mówię, ale ona i tak wie, że już jestem. Podnosi głowę i zauważam, jej czerwone przekrwione oczy.

— Naprawdę musiałam to zrobić — zaczyna mi się tłumaczyć, ale ja zbliżam się i zajmuje miejsce obok niej. Dotykam też główki mojej księżniczki. Na całe szczęście jest zbyt mała by cokolwiek zrozumieć.

— To ja powinienem był to zrobić. Wybaczysz mi, że was nie ochroniłem?

— Bardzo cię kocham Harry — wyznaje i opiera się o moje ramię.

— Ja ciebie także Marino i dlatego podjąłem decyzję — długo na tym myślałem, ale teraz już wiem, że nie ma innego wyjścia. — Nie chce by Anthony umierał, więc wyjedźmy stąd. Mamy tyle kasy, że nawet nasze wnuki nie dadzą rady tego wydać, a przecież mogę też pracować gdzieś indziej.

— Naprawdę?

— Tak skarbie, mogę być gdziekolwiek aby z tobą — oznajmiam i całuję ją w czubek głowy.

Dla mnie liczą się tylko Marina i Marlene, nic innego do szczęścia nie potrzebuję.

Koniec.

No i jest koniec, zostawiam takie pół otwarte zakończenie, bo możliwe, że będę chciała napisać coś o Marlene. A czy tak się stanie to jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że przynajmniej odrobinę wam się podobała i mam pytanie co byście chcieli na miejsce tego opowiadania. Jaka tematyka was interesuje?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro