Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

Maszeruje w kółko po pokoju próbując się dodzwonić do Harry'ego.

Ten pieprzony wariat najpierw kazał mi zabrać Marinę, a następnie zamknąć mnie w mojej własnej sypialni.

Jak tylko tu wróci to przysięgam, że dam mu w mordę, a następnie wyjadę razem z Mariną. Kasy mi nie brakuje, więc nie jest mi on do niczego potrzebny. Odejdę z tego pieprzonego miejsca gdzie są tylko same złe wspomnienia.

− Odbierz tę pieprzoną komórkę! – wrzeszczę.

Podchodzę też do drzwi i zaczynam w nie walić.

− Jak tylko stąd wyjdę to was zapierdole!

Nagle do głowy przychodzi mi niezła myśl. Przecież ja mogę przestrzelić zamek. Kurwa, czemu wcześniej o tym nie pomyślałem.

Dopadam do szafki i wyciągam z niej mojego glocka. Zbliżam się do drzwi i oddaje cztery strzały.

Następnie wychodzę i szybko kieruje się na dół.

Dopadam do Michaela. Wcześniej wziął mnie z zaskoczenia, ale teraz nie ma już ze mną żadnych szans. Popycham go na ścianę i do niej przyciskam.

Przykładam mu moją broń do głowy i ją odbezpieczam.

Widzę strach w jego oczach. I dobrze, niech się boi, bo ma czego.

− Gdzie oni wywieźli Marinę?

− Nie wiem – śmieje się na jego słowa. Nie jestem na tyle głupi by dać się nabrać na jego kłamstwa.

− Oczywiście, że to wiesz i zaraz mi powiesz. Nie muszę cię wcale zastrzelić, mogę cię torturować ile tylko będę miał ochotę. Wiedz, że nawet jeśli wróci Harry to on też cię nie uratuje, bo jemu na nikomu nie zależy. Lepiej trzymać ze mną.

− Ona jest w tym domu na uboczu, który miał być dla pana siostry – czemu mnie to nie dziwi. Specjalnie wybrał miejsce, które omijam szerokim łukiem od śmierci Lottie.

To miejsce urządziła Charlotte i przez to czuje tam jej obecność.

Puszczam go, a następnie naciskam na spust. Jego martwe ciało osuwa się na podłogę i plami ją swoją krwią i chyba mózgiem, bo zrobiłem mu niezłą dziurę w głowie.

Wracam na górę po kluczyki do auta, a następnie szybko do niego biegnę.

Nie chce by on długo był przy Marinie. Na pewno by ją skrzywdził. Zupełnie jak wszystkich innych.

Pov Marina

− Cały dom będzie do twojej dyspozycji, ale będziesz też pod stałą kontrolą. Nie zamierzam pozwolić byś uciekła. Nie zostawię cię samej, bo nie ufam ci na tyle – tłumaczy mi Harry oprowadzając mnie po domu.

To miejsce jest w ogóle do niego nie podobne. Jasne, urządzane w jasnych kolorach. Musiał zatrudnić jaką optymistyczną i pełną życia dekoratorkę wnętrz.

− O ubrania i zakupy też nie musisz się martwić, bo wszystko zostanie ci dowiezione. Obiecuję też, że będę cię bardzo często odwiedzał. Nie zdążysz się poczuć samotna.

Co z tego skoro nie będzie tu Tony'ego.

— Nie rozumiem po co to wszystko.

— Bo tak zdecydowałem — wyjaśnia.

Nagle słychać trzaśnięcie drzwi wejściowych. Harry marszczy brwi ze zdziwienie i idzie w tym kierunku.

Do pomieszczenia jednak szybko wchodzi Tony. I to z bronią w zakrwawionej dłoni.

— Cholernie mnie nie doceniasz skoro zostawiłeś mnie tylko z Michaelem.

Anthony patrzy bezpośrednio na swojego brata. Jego oczy są przepełnione gniewem.

— Dlaczego mi to robisz? Pozwalam ci mieć Marine kiedy tylko chcesz chociaż wiesz ile ona dla mnie znaczy. A ty i tak postanowiłeś mi ją odebrać! Czemu?

— Już mówiłem. Ona za bardzo przypomina Charlotte i dlatego akurat ty powinieneś jej unikać.

Kim do cholery jest Charlotte? Byłą dziewczyną Tony'ego?

Tony się śmieje. Jest to jednak tak przerażający śmiech, że wszystkie włoski na moim ciele się jeżą.

— A ty czemu się nią tak interesujesz? — pyta zbliżając się do brata. — Zawsze miałeś gdzieś Lottie! To ja woziłem ją na leczenie i pocieszałem jak nie miała już sił. Ja też musiałem zakończyć jej cierpienie. A teraz gdy los mi zesłał Marine na pocieszenie ty chcesz ją zabrać? Nie! — wrzeszczy i wymierza broń w Harry'ego.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro