Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miniaturka - Hipolit cz. 2

Lazurowe morze rozciągało się daleko ponad horyzont. Alabastrowe chmury powoli płynęły po błękitnym niebie. Na statku o żółtych żaglach spał nasz bohater - Hipolit. Na jego ciemnych policzkach zaczęły pojawiać się łzy. Hipolit wiercił się niespokojnie przez sen - miał koszmar. Chłopakowi jak, co noc śniło się zakrwawione ciało matki oraz przerażająca wojna. Śnił o Grekach zabijających Amazonki i zamordowanej przez Heraklesa Hipolicie - dawnej królowej Amazonek, jego ciotce po której dostał imię. W pewnym momencie otwarł szeroko oczy, budząc się z krzykiem. Oparł się o reje statku ledwo łapiąc oddech. Uniósł swoje zielone jak łąki oczy i spojrzał na błękit nieba, rozciągającego się nad nim.

- Błagam was bogowie Olimpu pozwólcie mi dostać się bezpiecznie do domu. I niech mój ojciec , wielki heros Tezeusz mnie zaakceptuje. I miło byłoby mieć jakiegoś boskiego patrona. Wsparcie by mi się przydało. - modlił się w myślach do bogów.

Potem znów opuścił smętnie głowę starając się nie myśleć o matce i ojcu, z którym bał się spotkać. Hipolit widział jak okrutni są Grecy i wiedział, że jeżeli on i jego poddani mu nie uwierzą to Ateńczycy go zlinczują. A nawet jeżeli udałoby mu się ujść z życiem przed wściekłym motłochem to i tak nie miałby dokąd pójść. Bez ochrony Antiopy, Amazonki go zabiją lub co gorsza wezmą do niewoli bo na ich ziemi nie ma prawa żyć żaden wolny mężczyzna.

Hipolit tak się nad sobą rozżalił, że nie zauważył, że przy sterze rozbłysło złote światło. Kiedy rażący w oczy blask opadł ukazała się przepiękna kobieta o rudych jak cynober włosach i czarnych jak noc oczach. Karnacje miała jasną, a twarz świeżą. Była oszołamiająco piękna, piękniejsza od większości śmiertelniczek stąpających po greckiej ziemi, ale jej wygląd prócz zachwytu budził trwogę. W ciemnych oczach widać było groźny i dziki blask, ramiona miała delikatnie umięśnione, pięści mocno zaciśnięte, a na plecach miała przewieszony łuk i kołczan ze strzałami. Ubierała się podobnie do Amazonek : czarna chlamida i zone w takim samym kolorze. Na ramieniu miała przerzucone zmierzwione czarne futro jakiegoś świeżo zabitego zwierzęcia, co nadawało jednocześnie dzikości i jakiejś królewskiej godności . Stopy miała bose . Podeszła wolno do smutnego młodzieńca, a jej ruchy były gibkie, krewkie i było w nich widać jakąś drapieżność. Hipolit był tak zdołowany, że nawet ją nie spostrzegł. Zauważył ją dopiero, gdy przemówiła :

- Co cię trapi synu Tezeusza

Hipolit podskoczył przestraszony i spojrzał półprzytomny na rudowłosą kobietę z zaskoczeniem malujący się na twarzy.

- Pani - zreflektował się natychmiast chłopak- Jesteś jedną z Olimpijek. Racja ? - tego był pewien żadna śmiertelniczka ani nawet pomniejsza bogini, nie mogła być tak cudna jak cudne są Olimpijki.

- Dokładnie - potwierdziła sucho bogini kiwając głową - A wiesz jak mam na imię.

Hipolit zlustrował ją wzrokiem i poczuł, że zasycha mu w gardle. Ten łuk i skóry zwierząt... to niemożliwe żeby to była to bogini o której pomyślał. Bo to konkretna, nienawidziła wszelkich mężczyzn i silnych i słabych. Była przeciwniczką romansów i niewolników. Hipolit pomyślał, że może widząc, jak użala się nad sobą przyszła go wyśmiać i uciąć mu głowę. To byłoby w jej stylu i pewne dlatego jest patronką zabójczyń mężczyzn (Amazonek). Choć z drugiej strony prosił bogów o pomoc, ale czy ta bogini pomogłaby MĘŻCZYŹNIE ?

- Owszem nie będę kłamać, że nienawidzę mężczyzn. I sama się sobie dziwie, że ci pomogłam. - rzuciła rudowłosa marszcząc brwi i rzucając uważnie spojrzenie zielonookiemu - Już wiesz jak mam na imię prawda - powtórzyła

- Artemida, bogini lasów, gór, łowów. Opiekunka myśliwych i dzikich zwierząt. - odparł Hipolit czując, że trzęsą mu się ręce z nerwów

- Cieszę się, że mnie rozpoznałeś. Masz rację, jestem Artemidą - powiedziała łowczyni - Jest w tobie coś , czego nie ma w innych mężczyznach, Hipolicie. Wychowywałeś się od małego w moim ukochanym plemieniu Amazonek. Masz niespotykany hart ducha, szacunek do ludzi i zwierząt. Jesteś odważny i dzielny, ale także łagodny, umiarkowany. A przede wszystkim szanujesz siłę i inteligencje u kobiet, a to jest główny powód, dla którego postanowiłam zostać twoją patronką - rzekła Artemida, a na jej srogiej twarzy pojawił się uśmiech - A co do tej twojej chwili słabości....Nie martw się, ona złapie każdego wojownika. Ważnie żebyś nie dał zapanować nad sobą tej chwili słabości.

Ciemnowłosy ukląkł na jedno kolano i z bijącym sercem i zarumienioną twarzą ucałował rękę Artemidy wciąż nie dowierzając, że jest chyba jedynym mężczyzną (no może prócz Apollina), który usłyszał tak miłe i pełne podziwu słowa z ust groźniej łowczyni.

- Jestem wdzięczny za twoją opiekę nade mną moja pani. I cieszę się, że ktoś usłyszał moje modlitwy. - powiedział łamiącym się, ale przepełnionym szczęściem głosem Hipolit.

- Hipolicie, nie zaznasz krzywdy od żadnego z bogów, bo jesteś mi miły. Losy są wobec ciebie łaskawe. A poza tym, my bogowie mamy wobec ciebie plany. Wielkie plany - szepnęła wolno rudowłosa ważąc każde słowo.

- Nie rozumiem... - ostanie zdanie bogini mocno go zaniepokoiło i wprawiło w osłupienie.

Czyżby groziło mu jakieś niebezpieczeństwo przed, którym ostrzegała go Artemida ?

- Zrozumiesz we właściwym czasie - Artemida powiedziała to takim tonem jakby tłumaczyła coś dziecku - Z moją ochroną dostaniesz się bezpiecznie do Aten. A teraz słuchaj uważnie bo mam dla ciebie dwie ważne rady : Nie zbaczaj nigdzie z drogi dopóki nie dotrzesz do Aten. Po drugie zawsze pamiętaj co powiedziała ci matka : " Każda chwila twojego życia jest coś warta. Nawet te najgorsze mają swoją wartość" . Zapamiętaj to.

Bogini cofnęła się i zniknęła w złotym rozbłysku światła. Hipolit dumny i zadowolony, że zdołał przyciągnąć uwagę groźniej łowczyni i sprawić, że ta nienawidząca mężczyzn bogini zaczęła darzyć go atencją odetchnął z ulgą. Poczuł się już nieco bardziej uspokojony i pewny siebie. Sprawdził jeszcze czy na pewno płynie w kierunku Aten, a potem czując się dowartościowany i szczęśliwy zasnął mocnym snem nad czarnym greckim niebem...

..... Dumne Ateny piętrzył się nad horyzontem. Największe, najpiękniejsze, najważniejsze i najbardziej królewskie polis w całej Grecji cieszyły się dobrobytem i bogactwem dzięki przewodnictwu bogini mądrości - patronki Aten. Miasto zostało nazwane od imienia Ateny, która była chyba jedynym bóstwem, która tak kochała swoje miasto i całe swoje serce wkładała w jego potęgę . W dodatku Ateny miały wspaniałego, wielkiego króla Tezeusza. Herosowi dawno temu udało się uratować polis od kryzysu i upadku. Po tragicznej śmierci swojego DRUGIEGO (tak ,miał dwóch ojców Posejdona i Egeusza. Chcecie żebym wam o tym opowiedziała dop.autorki ?) ojca Egeusza objął tron i przez lata wprowadził wiele wspaniałych reform i ulepszeń. W dodatku patronowała mu sama Atena, z którą jak każdy inny król współpracował. Jednakże w przeciwieństwie do innych królów, Atena wspierała i opiekowała się nim odkąd tylko zaczął realizować swoje wielkie, sławne heroiczne wyczyny. Nie mówiąc już o tym, że to dzięki bogini mądrości w ogól się narodził, więc Atena patronowała mu *με όλη την καρδιά σου και όλη σου την ψυχή (czyt. me óli tin kardiá sou kai óli sou tin psychí). Ateńczycy byli dumni, że mają takiego króla. No, właśnie BYLI dumni. Od pewnego czasu król Tezeusz bardziej interesował się imprezowaniem i piciem niż rządzeniem kraju. Mieszkańcom się to nie podobało i wyrażanie drażniło. Zaczęło się od podbojów na inne miasta z tym łachudrą - jak pospólstwo zwykło mówić o przyjacielu króla, niejakim mało królewskim, nierozgarniętym, nieokrzesanym księciu Peritoosie, który od pewnego czasu był najlepszym przyjacielem króla. Peritoos miał bardzo zły wpływ na Tezeusza, bo odciągał go od państwowych obowiązków. Potem zaczęto poszeptywać o jeszcze gorszych rzeczach. Mówiono, że na szalonych podbojach obaj ubliżali Atenie, w co Ateńczycy nie chcieli uwierzyć. Potem Tezeusz i Peritoos zniknęli na trzy miesiące i w polis rozniosły się pogłoski o jakimś strasznym świętokradztwie. Tezeusz w końcu powrócił sam, lecz zmienił się kompletnie. Zamiast rządzić państwem całymi dniami i nocami imprezował i zabijał okolicznych barbarzyńców. Co gorsza od tego tajemniczego domniemanego świętokradztwa już nie ubliżał bogini mądrości, a zaczął się z nią wykłócać, rzucać w jej stronę nienawistne spojrzenia, a nawet podważać jej mądrość. Gdziekolwiek się razem znaleźli widać było między nimi napięcie, Ateńczycy byli tym faktem oburzeni i wytrząśnięci nie mieli pojęcia co z tym faktem zrobić i jak się zachować w takiej sytuacji. Żaden ateński król od czasów Kekropsa nie podważał decyzji patronki miasta. Był taki jeden rok jeszcze przed strasznym skandalem związanym ze świętokradztwem, kiedy Tezeusz się opamiętał. Kiedy on i Peritoos wyruszyli na wojnę z Amazonkami, król sprowadził sobie brankę Antiopę, jedną z kobiet tego wojowniczego plemienia. Tezeusz zakochał się w niej i wzięli ślub. Król odseparował się od swej drugiej żony Fedry, która musiała wynieść się z pałacu. Lud lubił Fedrę, ale jeszcze bardziej pokochał Antiopę - silną, piękną, wojowniczą, świetnie rządząca królową, która miała duży wpływ na męża. Jednakże pewnej nocy ni stąd ni z owąd ciężarna Antiopa zniknęła, a Fedra znów odzyskała swoje stanowisko królowej. Takie zachowanie nie zdziwiło i nie zgorszyło mieszkańców , bo wiele mężczyzn tak postępuje, ale brakowało im dzielnej wojowniczej kobiety. Po zniknięciu żony Tezeusz znów wrócił do balang i rozbiorów. Obecnie Tezeusz nie widzi świata poza swoim rozrzutnym trybem życia.

Hipolit nieświadomy problemów ojca właśnie dotarł do ateńskiego portu. Rześka ranna bryza mierzwiła jego czarne włosy. Hipolit wziął powietrze do płuc i nagle poczuł się tak jakby znów znalazł się w dzikich lasach porastających wyspę - jego dawny dom. Spoglądając na górzyste tereny Aten, wydawało mu się, że znów znalazł się w wielkim amazońskim mieście Synopa. Matka zabrała go tam kiedy miał 11 lat i pamiętał, że był wtedy oczarowany widząc po raz pierwszy zurbanizowaną cywilizację. Zanim Antiopa zabrała go do Synopy widywał tylko dzikie zwierzęta i od czasu do czasu przemykające między drzewami wojownicze kobiety przed którymi musiał się skrupulatnie chronić. Hipolit wrócił na statek, by sprawdzić, czy jest na pewno pusty, bo wcześniej był tak pogrążony w rozpaczy, że nie miał na to siły ani ochoty. Nic nie znalazł, lecz kiedy zszedł pod pokład, uwagę ciemnowłosego przykuło jego posłanie. Odwinął koc, a wtedy jego oczom ukazał się srebrny, drewniany, ogromny, idealnie zrobiony i wypolerowany łuk tak błyszczący, że aż musiał zmrużyć oczy. Obok leżał kołczan z brązowej skóry ze srebrnymi, ostro zakończonymi strzałami. Hipolit, że zdumieniem podniósł ogromny łuk, który okazał się zaskakujący lekki.

- Dziękuję Artemido - wyszeptał Hipolit z nabożną czcią całując łuk.

Wiatr wdzierający się pod pokład przypominał pełne zadowolenia westchnienie. Hipolit czując się dużo pewnej ze znajomą bronią opuścił swój okręt i powędrował w stronę pałacu ojca nie mogąc się nadziwić wielkości i wspaniałości miasta tak bogatszego, większego i cudowniejszego nawet od Synopy. Dotarł wreszcie do złocistego pałacu swojego ojca Tezeusza.

- Chciałbym się widzieć z królem Tezeuszem - wyjaśnił Hipolit gdy zbliżył się do pałacowych bram

Strażnicy łypnęli na siebie nie pewnie. Chłopak nie wyglądał na żadnego królewicza ani króla, przypomniał raczej tych barbarzyńskich bogaczy (jeżeli w ogóle w tych biednych, zdziczałych krajach są jacyś bogacze) lub ich władców. Miał na sobie czystą chlamidę i zwykłą zone, co było charakterystyczne dla cudzoziemskich prymistów. Co jeśli jakiś władca dzikich krain chce w ramch zemsty przygotować zamach na ich króla ? Nie ważne jak złym rządzącym był Tezeusz ,nie można było dopuścić do jego śmierci. To było zadaniem strażników i samo w sobie było nieludzkie i okrutne (przynajmniej zabójstwo była w starożytnej Grecji zakazane....zazwyczaj dop. autorki ). Poza tym patronką Tezeusza mimo licznych sporów wciąż była Atena, a ci którzy czynili zło jej sojusznikom kończyli bardzo źle. I w dodatku drugim ojcem ich króla był nienawidzący Aten, Posejdon i pomimo, że już nie darzy syna przychylnością nie przepuściłby okazji żeby utrzeć miastu nosa.

- Kim jesteś przybyszu - zapytał niepewnie jeden z żołnierzy.

Hipolit uniósł dumnie głowę i starając się przemówić donośnym, groźnym głosem tak jak Artemida rzekł

- Moją patronką jest Artemida - rzucił mocnym tonem wyciągając zza pasa błyszczący łuk - Moja matka to księżniczka Amazonek, Antiopa. A mój ojciec to heros Tezeusz, wasz pan. - następnie wziął głęboki oddech i krzyknął - Jestem Hipolit, książę Aten. Przysięgam na Styks, że to prawda

Wartownicy byli na początku zszokowani, że groźna łowczyni patronuje jakiemukolwiek mężczyźnie , ale taki łuk można było dostać tylko od Artemis. Chłopak nie stanął w płomieniach, co oznacza, że mówi prawdę. A jeżeli jest synem Tezeusza to jeżeli on się nie opamięta będą mieli kogo obsadzić na tronie (oczywiście jeśli Atena zezwoli na usunięcie ich króla i na przekazanie tronu jego synowi), a to będzie korzystne dla polis.

- A więc, wejdź.... mój panie - powiedział ochroniarz otwierając bramę i drzwi do pałacu.

Tezeusz wszedł do zamku lśniącego od złota, srebra i klejnotów. Służący zaprowadzili go do niewielkiej, przytulnej, marmurowej alabastrowej komnaty z bogatym wnętrzem.

- Gdzie ja jestem - zapytał nieśmiało Hipolit oszołomiony całym bogactwem i przepychem.

Poza tym był zaskoczony i zmieszany całym tym cyrkiem wokół siebie. Myślał, że Ateńczycy go zlinczują i wyśmieją, a oni przyjęli go ciepło, wytwornie z otwartymi ramionami jak króla.

- Jesteś w swojej komnacie, panie - powiedziała jedna z niewolnic. - Ta komnata będzie już twoja na zawsze, o ile zechcesz pozostać w mieście i o ile Atena zgodzi się na to byś objął tron, ale skoro najgorsza przeciwniczka mężczyzn ci patronuje, to z naszą panią nie będzie żadnego problemu.

Musiała być niewolnicą, bo miała na sobie kremowy exoimos ( lekka i luźna szata, spięta zazwyczaj jedynie na lewym ramieniu dla swobody ruchów dop. autorki). Hipolit widywał już takie ubrania w swoim starym domu, gdyż Amazonki słynęły z tego, że utrzymywały ogromnie ilości męskich niewolników , którzy nosili właśnie exoimos. Ciemnowłosy był zaskoczony słowami kobiety. Niewolnica mówiła tak , jakby najlepszą rzeczą dla Aten było objęcie tronu przez Hipolita, czego nie mógł zrozumieć. Jak mogli chcieć mieć na króla zwykłego, dzikiego chłopaku, który wychował się w dziczy i nic nie wiedział o rządzeniu skoro mają dzielnego, silnego, mądrego, heroicznego władcę - jego ojca ? Postanowił, że na razie nie będzie zaprzątał sobie tym głowy znaczenie tych słów odkryje później. Zapytał więc:

- Czy mój ojciec jest w pałacu. Jeśli tak, to chce z nim jak najszybciej mówić. Jeśli nie to kiedy przyjdzie. - dopytywał niecierpliwie.

- Twój ojciec jest zajęty.... hmmm - niewolnica zacisnęła usta jakby chciała dodać coś jeszcze, ale po namyśleniu rzekła - Twój ojciec jest w mieście, zajmuje się czymś bardzo ważnym. Przyjdzie do ciebie następnego ranka.

- Dopiero - Hipolit uniósł brwi i popatrzył na twarz kobiety jakby chciał wyczytać z niej kłamstwo.

- Wybacz nie mogę ci nic więcej powiedzieć. Rozkaz króla - rzuciła nerwowo niewolnica - Zaraz przyniesiemy ci ubrania, nie godzi się, żeby dorosły książę spał w tak paskudnych ubraniach dla dzieci lub barbarzyńców - skrzywiła się i z niesmakiem spojrzała na ciuchy Hipolita - Musisz się przebrać, bo nie możesz tak stanąć przed władcą.

Ukłoniła się i wyszła pozostawiając Hipolita z jeszcze większym mętlikiem głowy. Hipolit zbliżył się do okna, spojrzał w niebo i zaczął modlić się do dwóch wielkich bogiń, by dały mu siłę, odwagę, mądrość oraz królewską godność przed spotkaniem z wielkim Tezeuszem i jego ojcem.

Ps. Około 80 procent tej opowieści jest przeze mnie wymyślona. Akurat ten rozdział ma trochę mało wspólnego z "mitologiczną prawdą".

*całym swoim sercem i całą swoją duszą









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro