Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Tego ranka jak zwykle ociężale zwlokłam się z łóżka. Praktycznie po omacku dotarłam do niewielkiej łazienki. Przemyłam twarz wodą, żeby następnie wytrzeć ją puchatym ręcznikiem. Jak zwykle starałam się zakręcić wodę w taki sposób aby żadna kropla nie mogła się ulotnić, ale upierdliwy kurek jak zwykle nie chciał ulec i do zlewu wlatywały pojedyncze kropelki. Westchnęłam i cicho opuściłam pomieszczenie.
Gdy wreszcie znalazłam się w równie małej kuchni, klapnęłam na krześle i spojrzałam w stronę kuchenki z ogromną niechęcią. Nigdy nie byłam jakąś zjawiskową kucharką, dlatego też myśl o posiłku zrobionym przez pryzmat przymusu była dla mnie tragiczna. Zazwyczaj w domu jadłam tylko śniadania, a resztę w centrum Gotham City. Czasami gdy nachodziła mnie ochota, wybierałam się na desery do Metropolis.
Jak już mówiłam, siedziałam na krześle z ogromnym rozgoryczeniem i niechęcią do życia gdy nagle zadzwonił mój telefon.

- Halo? Harleen? - usłyszałam dobrze znajomy mi głos.

- Cześć Bruce ! Jak leci ? - zapytałam z uśmiechem.

- Ugh... Może być, wszystko ok. Jesteś już może w wariatkowie? - w jego głosie usłyszałam nutkę nadzieji i frustracji.

- Jeszcze nie, a co? Czy coś się stało?

- Przed chwilą udało mi się złapać jednego z gorszych zbirów Gotham City. Joker. Kojarzysz może? Chciałbym osobiście dostarczyć go do Arkham i koniecznie pod twoją opiekę. Jest zdrowo rąbnięty także ten - odparł Bruce.

- Um... Niestety jeszcze mnie nie ma, ale za jakieś pół godziny powinnam być na miejscu. Jeżeli chodzi o gościa to nigdy o takim nie słyszałam. Chyba dużo jeszcze nie wiem o kryminalnym świecie - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ehh niech będzie. Tylko szybko Harleen

- Jasne Bruce. Do zobaczenia - odłożyłam telefon i szybko zabrałam się za śniadanie.

Płatki musli i sok pomarańczowy okazały się być jedynym rozwiązaniem. Z przymrużeniem oka na ten defekt zjadłam posiłek.
W prędkości jakiej z pewnością nie osiąga kobieta, zdążyłam się ubrać, umalować i nawet trochę ogarnąć mieszkanie.
Z pośpiechem opuściłam przytulny domek i popędziłam w stronę stacji metra.

30 minut później

Pewnym siebie krokiem przeszłam przez drzwi Arkham. Wypatrywałam dookoła Brueca, ale nigdzie go nie było.

- Witaj Harleen - miła sekretarka wesoło mi pomachała.

- Cześć Natalie. Czy był tu może Wayne? Jestem z nim umówiona - zapytałam.

- Tak był. Czeka na Ciebie w twoim gabinecie - odparła i przeczesała włosy palcami.

- Super, dzięki - posłałam jej pełen życzliwości uśmiech i ruszyłam do mojego biura.

***

Uchyliłam drzwi do pokoju, a po chwili cicho do niego weszłam.

- Harleen nareszcie! - Bruce przywitał mnie poprzez podanie ręki.

- Gdzie ten koleś? - zapytałam gdyż nie było go z nami.

- Zaraz go przyprowadzą. Bądź ostrożna Quinzel. To szaleniec i psychopata

- Jasne. Dam sobie z nim radę, bądź dobrej myśli Zdarzało mi się pracować z takimi jak on

- Wiem, ale Joker to nie typ Deadshoota, czyli w zasadzie nie tak porypany goguś. Ten facet jest zdrowo powalony, Harleen

- Dam radę Bruce. Jestem twarda

- Wiem i mam nadzieję, że go okiełznasz. Idę już. Powodzenia

- Pa Wayne i dziękuję

Kilka minut po wyjściu Brucea do pokoju został wprowadzony mój pacjent. Był całkowicie obezwładniony i nie miał żadnej możliwości na ucieczkę.
Na głowie miał kaptur, a jego wątłe ciało opatulone było czarnymi ciuchami.
Gdy zasiadł już na krześle, ściągnął kaputr z głowy. Jego włosy były zielone, a skóra biała. Zupełnie jakby została potraktowana silnymi środkami chemicznymi. Usta były szerokie i pokiereszowane u boków. Niezbyt przyjemny widok, nie powiem.

- Witam. Nazywam się Harleen Quinzel i będę Pana lekarzem - odparłam bardzo poważnym tonem.

- Zdaję sobie sprawę z twojego imienia. Masz go na kitlu kicia - mężczyzna spojrzał na mnie zawadiacko.

- Um... Świetnie. Może się pan przedstawić? Imię? Nazwisko? - zapytałam z zakłopotaniem.

- Podejrzewam, że je znasz. Przecież Wayne napewno Ci powiedział lala. Ale jakbyś zapomniała, jestem Joker - powiedział że znudzeniem w głosie.

- Ugh... A jakieś pełne imię albo nazwisko? Dane osobowe? Cokolwiek? - spojrzałam na niego prosząco.

- Ehh przecież Ci powiedziałem. Jestem Joker! J-O-K-E-R. Nawet Ci przeliterowałem kicia. Myślę, że tyle Ci w zupełności wystarczy

- W porządku niech panu będzie - westchnęłam.

- No więc do czego zmierzasz? Co będziemy tutaj robić? Bo powiem Ci szczerze, że już się trochę wysiedziałem i przydałoby się rozruszać trochę kości

- Um... To może rozruszamy Pana umysł. Porozmawiajmy o panu. Ma pan jakąś pasję albo hobby? Co pan lubi?

- A co to ma w ogóle do rzeczy?

- Chcę po prostu Pana bliżej poznać

- Bliżej powiadasz? - na jego twarz wpłynął szelmowski uśmiech.

- Nie to miałam na myśli. Skąd u Pana wzięła się ta dwuznaczność? A z resztą poruszmy jakiś inny temat. Dlaczego wybrał pan drogę złoczyńcy? Dlaczego pan to robi? Mam na myśli kryminalne posunięcia

- Hmm , pomyślmy, a dlaczego ty zostałaś jakąś psychocnotką? Podejrzewam, że nie masz i nigdy nie miałaś chłopaka. Z pewnością też nigdy nie piłaś ani w ogóle. Przecież wyrafinowanie Ci na to nie pozwala.
Do chuja... Potrójna dziewica! To nawet przerażające nie jest!

- Hej! Niech pan nie odwraca kota ogonem i odpowie na moje pytanie, a poza tym moje prywatne sprawy są prywatnymi i nie musi pan się w to zagłębiać ani w ogóle nimi interesować!

- Spokojnie kicia. Nie obrażaj się. Wyciągam tylko fakty. Nikt nie mówi, że jesteś cnotką bez faceta oraz nigdy nie pijącą alkoholu dziwaczką. Być może się mylę, ale wątpiłbym w to... Możesz mnieutwierdzić w moim przekonaniu?

- Ughh to niepojęte. Dobra niech panu będzie. Odpowiem na to pytanie, ale potem poruszymy już jakieś normalne tematy

- Jasne, jasne. W takim razie jak to z tobą jest kicia?

- Że względu na wyrachowanie i godność osobistą nigdy nic z tych rzeczy mnie nie spotkało. Cóż. Ma pan to czego chciał. W takim razie, czemu pan jest złoczyńcą?

- Wiedziałem, że potrójna dziewica, wiedziałem! - roześmiał się.

- Była umowa. Niech pan gada. Czemu jest pan złoczyńcą? Czemu pan zabija i jest postrachem Gothamu?

- A czemu nie? Każdy może w życiu robić to co chce. Ty np.: jesteś psychocnotką potrójną dziewicą, a ja złoczyńcom

- Jasne to logiczne - powiedziałam sarkastycznie.

- Wiem, że to jest logiczne Harleen

- Chyba nie złapał pan aluzji - mruknęłam.

- W takim razie skoro już wiesz coś o mnie to może zaproponujesz mi coś do picia albo jedzenia? Gdzie twoje maniery kobieto?

- Phi, wypraszam sobie. Jeszcze z panem nie skończyłam. Wyciągne z Pana jak najwięcej informacji !

- Nie byłbym tego taki pewien. Będę mówił tyle ile będę chciał

- Ehh... Z panem będzie ciężko, ale jakoś damy radę. No dobra wróćmy do hobby. To ma pan jakieś?

- W sumie nie, ale moim nowym może stać się wkurzanie psychocnotek potrójnych dziewic

- Jeżeli nie zaczniemy normalnej rozmowy to nigdy nie rozwiąrzemy pańskiego problemu

- Tyle, że ja nie mam żadnego problemu kicia

- To dlaczego pan zabija i kradnie? Dlaczego zachowuje się pan w taki, a nie inny sposób?

- A dlaczego nie?

- Ja pierdolę - przeklnęłam.

- Nie pierdol tyle bo się rodzina powiększy, a no tak ty nie zaruchasz, zapomniałem o prawach cnotki

- Boże drogi

- Masz jakiś problem?

- Owszem mam. Chcę wiedzieć dlaczego jest pan złą osobą

- A dlaczego ty jesteś Dobra?

- Zadałam panu pytanie

- Ja tobie też Harleen

- Ja byłam pierwsza

- A ja drugi. Wiesz, że w ten sposób nic nie osiągniesz?

- A pan wie, że tylko marnuje pan mój cenny czas?

- To po co się ze mną męczysz?

- Obiecałam Bruecowi pomoc

- Ehh... No tak Wayne. Po co się go słuchasz? To palant

- No dobrze. Na dziś to tyle. Do zobaczenia jutro panie Jokerze

- Do jutra kicia

Wychodząc z sali czułam na sobie jego wzrok. Wprawiało mnie to w zakłopotanie. Zdawałam sobie sprawę, że nie łatwo było mu się otworzyć, ale biła od niego ogromna pewność siebie i zarozumiałość. Lekceważył mnie i skupiał się na ograniczeniu kontaktu i seksualnych podtekstach. Zazwyczaj moja praca ze złoczyńcami także nie była łatwa, ale ten człowiek był wyjątkowo trudnym przypadkiem. Czułam, że będą z nim problemy i to już w najbliższym czasie...


No hej! Jest rozdział i obiecane zdjęcie Harley. Mam nadzieję, że wam się spodoba i , że nikt nie będzie rozczarowany moją serią.
Co tu więcej dodać? Jeżeli się spodoba zapraszam oczywiście do komentowania i gwiazdkowania bo to motywuje do dalszego działania ;) Pozdrawiam serdecznie
"Anka"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro