Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

* Harley's POV *

Całą noc, dosłownie calutką, nie zdołałam zmrużyć oka. Coś trzymało mnie w panicznej obawie, że plan Jokera jednak się nie powiedzie i wszystko skończy się dla nas niepomyślnie, on zostanie zamknięty na zawsze, a ja stracę robotę i nie będę miała za co żyć.

W końcu nie możemy być stuprocentowo pewni, że Arkham zostawi go w celi, podczas upozorowanego pożaru. Przecież niezależnie od win, nie ma prawa zabijać swoich pacjentów.
To naprawdę dobry starzec, wbrew temu co sądzi Pączuś. Uczciwy i fajny z niego szef, zawsze darzyłam go ogromną sympatią i szacunkiem.
W mojej skromnej opinii jest on naprawdę równym gościem i nie mam do niego zarzutów.

Powoli i ze spokojem, a także z rozleniwieniem przeżuwałam swoje płatki owsiane, które miały być bardzo pożywnym i dobrym śniadaniem, a tymczasem wszystko tylko rosło mi w ustach. Nie miałam ochoty jeść, ale cały dzień w pracy bez posiłku to głupi pomysł.

Nagle ni stąd ni z owąd otrzymałam niepokojącego SMS-a od nieznanego numeru.

Nieznany: Lecę po Ciebie złotko xoxo

Co do cholery? Kto to mógł być? Tysiące myśli uderzyło mnie w tamtej chwili. Niewiele osób pisało mi wiadomości czy też do mnie dzwoniło, a numery nieznane były okazem wręcz niespotykanym, stąd to zdziwienie.
Jedynym człowiekiem, który stał się moim potencjalnym, przypuszczalnym nadawcą był Joker, ale to było niemożliwe.

To naprawdę nie jest możliwe, żeby przekroczyć tyle barier, ochroniarzy i metalowe drzwi bez armii i dobrego planu, chociaż z drugiej strony Joker to zdolna istota i mógł to uczynić.

Nie! Kurwa, przecież Arkham nie jest cepem i nie wypuściłby ot tak najgorźniejszego złoczyńcy Gotham. Chociaż... Pączuś to delikwent pierwszej klasy, seksistowski dupek, umięśniony przystojniak, wygadany typ, mój ukochany, więc być może i uzdolniony planer i wyśmienity uciekinier z w końcu zawsze udawało mu się zwiać.

Byłam naprawdę zdziwiona i zaniepokojona. Skoro to nie Joekr to kto? Czy miałam jakiegoś chorego stalkera, nie zauważyłam dotychczas niczego dziwnego ani podejrzanego? A może komuś pojebały się numery? A może przespałam się z randomowym typem i po pijaku zaplanowałam mu orientalny seks pełen wrażeń u mnie? Nie! Przecież ja nie chodzę do klubów i nie pije i nigdy z nikim nie spałam.

Z zadumy i chorych przemyśleń wyrwał mnie dźwięk, a raczej huk rozbijanego szkła, dobiegający najprawdopodobniej z drugiego pokoju mojego królestwa. Skromnego, ale królestwa.
Podskoczyłam na krześle i z całego tego wrażenia wylałam na siebie mleko, plamiąc przy tym moją nową koszulkę.
Kurwa.

- Kurwa

Zerwałam się na równe nogi, o mało się o nie nie potykając i nie popełniając nieplanowanego samobójstwa, i pobiegłam sprawdzić co to za zamęt i co się właściwie stało.
Wbiegłam tam i stanęłam w progu, oniemiałam i o mało co nie zemdlałam z wrażenia. Joker, jebany Joker chuj aka Pączuś znany też jako mój ukochany. Stał w moim salonie, otoczony kawałkami szkła, z mojego okna i uśmiechał się do mnie. Na moim balkonie stali natomiast jacyś mężczyźni, pewnie jego ludzie.

- Jakim cudem ty to uczyniłeś ty pojebańcu? - zamarłam w bezruchu, a moje serce zabiło pięćset razy szybciej. Dla pewności, że nie naćpałam się i, że nie jestem na dobrej fazie, uszczypnęłam się mocno w ramię. Nie, nie byłam naćpana. Zatem co do cholery się stało i jak to możliwe? Może to od przebywania w Arkham coś mi się już miesza we łbie?

- Nie cieszysz się, że mnie widzisz moja ty królowo? - wyszczerzył się w typowy dla siebie, psychopatyczny sposób i zbliżył się do mnie.

Był ubrany w złotą, połyskującą kurtkę, (seksowną) bordową koszulę, z rozpiętym dziewiczym guzikiem oraz w czarne spodnie, które podkreślały umięśnienie jego nóg. Włosy lśniły i były prawdopodobnie świeżo po umyciu i stylizacji, w dodatku ten zapach, z pewnością coś nietaniego.

- Jak to jest możliwe? A co z twoim planem? Przecież to nie tak miało być - spojrzałam na niego pytająco i z niedowierzaniem. Jeszcze to do mnie nie docierało. Przecież tyle planował tą akcję z pożarem, która sama w sobie wydawała się być niemożliwa do zrobienia, a co dopiero coś innego. A tu proszę, stał w moim saloniku w całej okazałości i jak gdyby nigdy nic uśmiechał się do mnie.

- Powiedzmy, że poszło dużo łatwiej niż myślałem. Poczciwy Arkham nie miał nic przeciwko mojemu opuszczeniu wariatkowa, gdy leżał ubezwładniony i związany na ziemi. Wyjaśnię I później co i jak - jego tęczówki wydawały się teraz bardziej wyraziste niż kiedykolwiek. Małe iskierki tańczyły w jego źrenicach, a całość nadawała oczom psychicznej aury.

- Nie cieszysz się Harley? - zapytał kładąc nacisk na moje imię. Spojrzał na mnie jakby z przestrachem, obawą, że jest tu niechciany.

- No co ty! Kochanie. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Po prostu zaskoczyłeś mnie, ale bardzo cieszę się, że nareszcie możemy być razem i będę czekać na wyjaśnienia potem - odparłam na jednym tchu i podbiegłam do niego, wtulając się mocno w jego tors. Chłonęłam jego cudowny zapach, a on objął moje ciało swoim silnym ramieniem. Pochylił się i namiętnie mnie pocałował, to czego potrzebowałam, o tak.

Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, żeby nikt nigdy nas już nie rozdzielał. Zaczynało do mnie docierać, że życie, które razem zaplanowaliśmy właśnie się zaczynało i, że teraz oficjalnie jestem jego Harley, a on moim Jokerem. Teraz bez problemu mogliśmy stworzyć rodzinę i szczęśliwy związek.

Pojedyńcza łza zakręciła się w moim oku i spłynęła po poliku, a pełen szczęścia i szczerości uśmiech wpłynął na moją twarz. Byłam po prostu szczęśliwa i kochana, a czego więcej można chcieć?

- I co teraz? - zapytałam niepewnie, ale także ze swojego rodzaju podekscytowaniem. Nie mogłam się już doczekać nowego życia, o którym tak długo marzyłam.

- Teraz moja droga doktoreczko zaczyna się nasze nowe życie. Zabierz potrzebne Ci rzeczy i zmywamy się stąd, a przed wprowadzką do nowej posiadłości mam dla ciebie niespodziankę, która z pewnością Ci się spodoba

- W porządku, a co to za niespodzianka? Umieram z ciekawości - spojrzałam na niego błagalnie, nie mogąc przestać się uśmiechać.

- Nie będzie nią jak ci powiem, leć się pakować, zapewniam, że będziesz zadowolona Harley ;)

***
Ludu jaką ja mam wenę, i ten zwrot akcji jakoś mi tak przyszedł na myśl i bum i jest. Jeszcze jakieś 4 rozdziały i myślę, że Pączuś się zakończy tak jak to powinno być.
8 tysięcy wyświetleń to zachęta świetna, jestem tak bardzo wdzięczna. Wdzięczna za to, że pomimo mojej nieregularności ktoś to czyta. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dodać rozdział jakoś za niedługo,bo mam teraz trochę wyjazdów i nie wiem jak z internetem. Pozdrowionka dla was i miłego dnia/nocy
Anka( w miłości do moich czytelników) :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro