Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

* Joker's POV *

Arkham... Szef chorej placówki, która ponoć ma leczyć ludzi z problemami psychicznymi, podkreślam PSYCHICZNYMI!!!
Jednakże wspominany powyżej osobnik wcale nie wyznaje żadnych zasad naprawdę żadnych, nie przejmuje się losem tych, którzy po prostu nie zasługują na życie w potępieniu i odosobnieniu, a już przede wszystkim ze świadomością, że są chorzy, zamyka w tym swoim jebanym szpiataliku wszystkich, którzy mu i "bohaterom" Gotham, nie pasują, nie podchodzą, bo nie zgadzają się z przyjętymi wszechobecnie reformami i nie są klonami innych osób, które są według nich w miarę normalne.

Ten człowiek, a w zasadzie wrak człowieka wyrządził w moim ( ale i nie tylko ) życiu wiele szkód, utrudniał je jak tylko się dało i niszczył wszystko na czym kiedykolwiek mi zależało.
Był gotów zabić moich ludzi byleby było to dla mnie problemem i żebym się tylko zdenerwował.
Nie musiał mieć powodu, liczył się tylko skutek, który mnie nie satysfakcjonował w żaden sposób i pogrążał do granicy możliwości.

Jego odwiecznym celem było złapanie Jokera, żeby zaistnieć w oczach Waynea albo innej, ekhem "osoby z elity'', powszechnie znanej w Gotham City, ważny był tylko sam fakt, że ktoś dowie się o jego istnieniu i pocieszy się swoimi kilkoma minutami sławy.
Też mi coś, cóż za brak jakichkolwiek skrupułów.
Tak, mówi to największy przestępca Gothamu i najokropniejsza osoba jaka chodzi po świecie.
Niebywałe, że nawet ja jestem zdolny do jakiś refleksji, ale jak widać jednak jestem.

Ten niewdzięczny frajer nigdy nie był w stanie pogodzić się z tym, że ktoś nie funkcjonuje tak jak chce tego on albo chociażby Bruce Wayne.
Chociaż pomimo swojej pizdowatości Wayne akceptował wiele rzeczy i nie truł o ich wytępieniu tak jak Arkham.
Wiem, że w swoich beznadziejnych zasadach gdzieś to uwzględnił tak samo jak nie zabijanie wrogów.
Mówiłem, że pizda.
A wracając do osoby Arkhama...

Jego homofobizm, rasizm, seksizm i wiele innych zaburzeń dawały o sobie znaki bardzo często nawet gdy nie zdawał sobie z tego sprawy, on po prostu nie umiał i nie umie zaakceptować odmienności, a ludzkie wady uważa za coś co trzeba, w jego mniemaniu leczyć i tepić.
Niekontrolowane objawy takich zachowań są właściwym powodem do zamknięcia w Asylum, ale nikt jakoś tak na trzeźwo o tym nie pomyślał, bo w końcu co nie tak może być z szefem szpitala psychiatrycznego? Hmm pomyślmy... Może tak wszystko?
Przecież ktoś kto zachowuje się w ten sposób nie zasługuje na miano człowieka, a nie facet, który lubi penisy!

Według niego wspomniany wcześniej gej nie jest normalnym osobnikiem, a osoba o innym kolorze skóry może być niebezpieczna albo w jakiś dziwny sposób nam zagrażać.
Zabawne, nieprawdaż?
Brzmi to jak starch przed życiem, który miewa małe dziecko nieorozumiejące jeszcze, że ta pani z głosem Pana jest tranzwestytą.

Stary choleryk i tyle z tego Arkhama.
Nie ma słów, które opisałyby jego zasrane ego i całokształt samej osoby.
Nikomu nie potrzebne są z resztą takie słowa.

Jakie to dziwne, że w oczach niewinnej Harley jest to tylko poczciwy i uroczy ( tak wzdrygnąłem się na myśl o tym słowie ) pracodawca, który niczym nie wskazuje na bycie super totalnym dupkiem.

To wręcz szokujące jak bardzo prawda nagina tą fikcyjną część, której nie ma tak w rzeczywistości.
To smutne, że Ci wszyscy naiwniacy nie są w stanie przejrzeć na oczy i zauważyć jaki naprawdę jest ich szefunio.

To jednak nie jest jeszcze sprawa priorytetowa czyli coś od czgeo dostaje kurwielca, wielkiego kurwielca.
O nie, to był tylko wstęp do gry, która wydaje się być na naprawdę zaawansowanym poziomie.

Najbardziej wkuriwa mnie to jak ten staruch patrzy na Harley, która jest ( podkreślę to już na wstępie ) moja i moja będzie tylko i wyłącznie!
Nie jest jednak to spojrzenie, które wyraża sympatię czy uszanowanie.
Zdecydowanie nie!
Ten stary skurwiel niedość, że w ogóle patrzy na Harley w inny sposób niż powinien, to wręcz rucha ją wzrokiem, od góry do dołu w perfidny sposób.
Naprawdę, zastanawiam się jakim cudem uniknął pozbawienia się gałek ocznych skoro tak bardzo wpatruje się chociażby w dupe mojej Harley.
Nie jestem w stanie stać obok i patrzeć jak w perfidny sposób "obmacuje" spojrzeniem moją laskę.
Co to to nie, niech sobie gnojek ( Z tego miejsca pozdrawiam Agatę ) nie pozwala na zbyt wiele albo najlepiej na nic!
Poza tym ma już swoją żonę, która równie doborze mogłaby być jego córką więc niech z nią zaspokaja swoje potrzeby seksualne!
Nikt nie będzie tykał mojej dziewczyny poza mną.
Nikt jej nie wyrucha.
Chyba, że ja.
Nikt nie będzie jej całował,
oprócz mnie, więc nie ma tu nic dla starego pedofila.

Podsumowując, Arkham zapłaci za wszystko.
Poczynając od przeszłości aż do teraz.
Za kicię oberwie mu się potrójnie albo nawet poczwórnie!
Jak już wspomniałem kiedyś, jest on na liście osób, które chcę zgładzić, tuż po Waynie także nie musi długo czekać, a w razie konieczności zmienię kolejność...
Jeszcze zobaczy, szmaciarz jeden...

***

Później:

Oparłem się plecami o metalowy drążek, który pełnił część łóżka i przejechałem ręką po materiale dresowych spodni.
Westchnąłem na wspomnienie moich najlepszych garniturów, które swoją drogą uwielbiam i w zasadzie stanowią one jedyny element mojej normalnej garderoby.
Złapałem za sznurek i sprawiłem, że stan zacisnął się mocniej na moim brzuchu powodując niewielki ból.
Westchnąłem cicho, żeby potem wydać z siebie histeryczny śmiech, który odzwierciedlał moje stłumione emocje i niewiedzę.
Czułem w sobie pustkę, mimo iż znalazłem szczęście u boku Harley ( nawet jeżeli oficjalnie nie potwierdziliśmy naszego związku ), to i tak wciąż czułem się rozbity i niespełniony, a przede wszystkim samotny jak nigdy dotąd.
Nie, żeby było mi w tym Arkham aż tak źle, ale to po prostu nie było życie dla mnie.
No cóż nie moje klimaty i tyle...

Było to raczej coś czego nigdy bym nie chciał ani nawet przez chwilę nie pragnął.
Ciasna, klaustrobiczna przestrzeń mi nie wystarczała, wręcz przeciwnie, męczyła mnie i dawała poczucie bycia obserwowanym ze wszystkich stron.

Czułem jakby napierały na mnie ściany, a sufit w każdej chwili mógł spaść mi na głowę powodując całkowite zamknięcie bez drogi ucieczki.
Nie byłem w stanie tak żyć, nie mogłem nie myśleć o planach zgładzenia kogoś albo o znakomitym rabunku, który wzbogaciłby mnie o ładną sumkę.
Będąc w wariatkowie moją jedyną myślą była ta o Harley bądź właśnie o ucieczce.
Straciłem swój dawny animusz i chardy temperament, a to było niepokojące.
Zamieniłem się w pączusia, tak to ujmę.
Jednak pomimo to, wciąż pamiętałem o akcji ewakuacji z Asylum.
No właśnie , a co do niej... Coraz bardziej zdawało mi się, że jest ona po prostu konieczna.
Bez niej nie miałem szans na powrót do normalnego życia i tylko podcinałem sobie skrzydła.
Bez ucieczki nie byłem w stanie zemścić się na Arkhamie, bo skąd wziąłbym chociażby broń?
Bez ucieczki nie byłem w stanie uratować Harley od jej nudnego i dennego życia i tego starego buca.

Tak, ucieczka była moją jedyną opcją, ale sam nie dałbym sobie z nią rady.
Za dużo ludzi kręciło się dookoła mnie co tylko pogarszało moją sytuację.
Przy pełnej grupie świadków i wrogów zarazem nie da się przemknąć obok nie będąc zauważonym i wydanym w ręce odpowiedzialnej za to osoby.

Dlatego też bardzo zależało mi na pmocy od Harley.
Tylko dzięki niej dalibyśmy radę wyjść na zewnątrz i postawić krok mu nowemu, wspólnemu życiu.

Wiem, że moja ukochana ma wątpliwości, ale mam nadzieję, że zdecyduje się mi pomóc i nie zostawi mnie samego na pastwę losu.
Nie, Halrey ni zrobiłaby czegoś takiego, bo jest na to za dobra.
Ona po porstu potrzebuje trochę więcej czasu, żeby zrozumieć pewne rzeczy.
Oczywiście, tak formlanie czasu jest wiele, ale nie dla mnie, bo za niedługo ochujam w tym szpitalu albo powieszę się na sznurku od spodni.
Po prostu muszę się stąd wyrwać, bo w końcu okaże się, że przez pobyt w Arkham jeszcze bardziej pogłebiła się moja szalona natura i naprawdę będę potrzebował leczenia, które proponuje mi chcoiażby Harley...











Ludzie no patrzcie państwo jak tu żyć? Pączuś ma drugi rozdział dodany w tym tygodniu! Omg! Czy to nie zadziwiające? Co robić panie prezydencie co robić?

A tak przechodząc do konkretów, to udało się wybić 3 tysiące. Nie powiem wielkkaaaa liczba.
Jestem dumna z was i nawet z siebie trochę też.
Bo to nasza współpraca, prawda?
Naprawdę nie spodziewałam się, że ktoś w ogóle polubi pączusia.
Wow to naprawdę wiele dla mnie znaczy, dziękuję!

Nie Arkham nie odwzorywuje Trumpa, przykro mi ale nie xd.
On po prostu jest jak to Joker ujmuje "bucem" więc no ten xd

Dziękuję jeszcze raz, pochwalę się moją wiedzą ekhem DANKE! <3

Pozdrawiam Anka :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro