Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

* Harley's POV *

- Panie Arkham, czy ta wizyta będzie konieczna? Potencjalnie jej brak nie naruszyłby żadnych reguł, a i pan zaoszczędzi trochę czasu, przecież to świetna propozycja i dla mnie i dla Pana - odparłam lekko zmieszana i spojrzałam na starszego mężczyznę poprzez przymrużone powieki, starając się wzbudzić w nim litość, ale jego niewzruszona mina bynajmniej na to nie wskazywała.

- Harleen doskonale wiesz, że ta wizyta jest aż nadto konieczna.
Moim obowiązkiem jest pomoc ludziom, ale także kontrola pracy tych osób z którym ufam, nigdy nie wiesz kto może okazać się twoim najgorszym wrogiem
Nie mogę tak po prostu tego nie zrobić, to nie etyczne i samolubne - szef poprawił okulary, które jak na złość leciały mu z nosa i wbił we mnie swój wzrok , zupełnie tak jakby czekał na jakieś wyjaśnienie.

- Tak oczywiście, nie podważam Pana metod pracy, nawet nie myślałam o czymś takim, ale Joker... Ehhh to ciężki przyapadek. Jego nie da się do nikogo porównać, naprawdę.
To chory szaleniec, a zarazem zagubiony człowiek, który się nie kontroluje i nie wie na czym ta kontrola polega. To człowiek, który jest całkowicie pozbawiony empatii i garstki uczuć, naprawdę.
Nie jestem w stanie przewidzieć co może zrobić ani co planuje.
Do mnie się już co prawda przyzwyczaił i daży mnie pewnego rodzaju sympatią, ale nie wiemy co może zrobić na Pana widok, aż boję się o tym pomyśleć.
Myślę, że on raczej wolałby zachować dotychczasową intymność, która między nami jest niż otwierać się przed kimś komu boi się zaufać i kogo nie chce poznawać - wydusiłam praktycznie na jednym tchu, żeby potem łapczywie wciągnąć powietrze.
Z uwagą obserwowałam mimikę twarzy przełożonego, która co chwilę się zmieniała, a to wprawiało mnie w zakłopotanie i w uczucie dezorientacji.

- Nie wiem co masz na myśli mówiąc "intymność", ale nie będę się nad tym teraz rozwodzić.
Dobrze wiesz, że mam doświadczenie w kwestiach wariatów, bez obaw.
Nie muszę rozmawiać z Jokerem, wystarczy mi tylko zobaczyć jak wam się razem pracuje, to wszystko.
Głowa do góry panno Quinzel.
Jesteś utalentowana i masz dryg do ludzi.
Jestem pewien, że nie masz się czego obawiać, po prostu bądź sobą i rób to co zawsze robocie podczas spotkań - posłał mi szczery uśmiech, który z zamierzenia miał mnie wesprzeć na duchu, ale tylko pogorszył sprawę.

"Normalnie pan powiada? To znaczy, że mamy się całować, gadać o seksie z domieszką chamskich podtekstów i rozmawiać o jak to Joker mówi moim potrójnym dziewictwie?"

Przełknęłam głośno ślinę i nerwowo potatłam dłońmi o siebie.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, dlatego w odwecie pokiwałam lekko głową i zmusiłam się na najbardziej szczery uśmiech jaki tylko mogłam.
Musiałam wyglądać jak zestersowany jeżozwierz albo jak kot z pęcherzem, przynajmniej idąc w ten deseń.

- Coś nie tak Harleen? Wyglądasz jakby coś Cię trapiło - mężczyzna spojrzał na mnie z troską, a ślad po jego zwycięskiej minie zniknął, a jego twarz wyglądała na zasmuconą.

- Ja? Skądże czuję się świetnie Panie Arkham, proszę mi wierzyć na słowo.
To wspaniale, że nie boi się pan Jokera, w takim razie możemy spokojnie do niego iść i zobaczy pan jak doskonale nam idzie - zaśmiałam się z deka histerycznie i wskazałam ręką w stronę samotnej celi na końcu korytarza, żeby potem z impetem ruszyć w jej kierunku.

Szef wyglądał na zdziwionego, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
Po prostu posłusznie szedł za mną nie wydając z siebie żadnych odgłosów.

Krótka i zasadnicza wymiana zdań ze strażnikami poszła gładko, a Ci, bez zbędnych ceregieli wypuścili nas do środka przez masywne, żelazne drzwi.
Mrok i niepokój, które aż biły od tego miejsca jakoś niekoniecznie mnie przerażały.
Być może wynikało to po prostu z tego, że już zdążyłam się przyzwyczaić?
Dziwne byłoby gdyby tak się nie stało, w końcu spędzałam tam całkiem sporo czasu.

- Harley! Proszę, proszę już jesteś - w pewnym momencie zza ściany ciemności wyłoniła się sylwetka, przyodziana jedynie w czarne spodnie, z umięśnioną klatką piersiową pełną tatuaży.
Śmiech Jokera rozległ się teraz w całym pokoju i echem odbijał się od ścian.

- Tak już jestem, ale nie sama - wskazałam ręką na Arkhama z który wciąż pozostawał za moimi plecami.

- Oj kicia, kicia dobrze wiesz, że nie przepadam za gośćmi, myślałem, że Wayne był jednym, a tu proszę, szefunia mi tu sprowadzasz, oj nieładnie - Joker oblał mojego szefa niezbyt uprzejmym spojrzeniem i skrzywił się jakby imitując swoją irytację.

- No, no J. Nieźle wyglądasz nie powiem. Zielone włosy chyba nigdy Ci się nie znudzą, ciekawe zestawienie nie i niezwykle oryginalne i kusząco - mężczyzna wyszedł przede mnie i stanął tuż obok Jokera, wlpiając w niego swój bezuczuciowy wzrok.

- Nieprawdaż? Powiedziałbym to samo o twojej zapyziałej, siwej kupie siana na tej pomqrszczonej makówce, ale cóż wciąż pozostaje heteroseksualny Arkham, pedale.
Nic się nie zmieniłeś, wciąż taki sam z Ciebie skurwiel, który wpycha do swojego szpitalika ludzi, którzy mu nie podchodzą, no cóż imponujące jak to jest, że udaje Ci się utrzymać w zawodzie już tyle lat- ponownie się zaśmiał i niebezpiecznie zbliżył się w stronę Arkhama.

- Mógłbym Cię zapytać o to samo J.
Ale sęk w tym, że Bruce w końcu Cię załatwił i zniszczył twój dotąd nieskazitelny wizerunek pogromcy Gotham.
Jak mi przykro - nie spodziewałam się że w sympatycznym staruszku, który miał być cicho, może kryć się tyle sarkazmu i nienawiści.
Nie miałam nawet pojęcia, że oni się znają.

- Halo, jestem tutaj. Panie Arkham miał pan nie ingerować się w rozmowę tylko być biernym słuchaczem! Niech Pan da mu już spokój! Poza tym to nie czas i miejsce na takie rozmowy, Ugh! - oboje momentalnie przenieśli na mnie wzrok.

- Kiciu - Joker podszedł do mnie, pozostawiając oszołomionego Arkhama z tyłu. - Daj pączusiowi dokończyć rozmowę, a potem jestem już cały twój.

- No Arkham, widzę, że szczena odpadła. Nie spodziewałeś się tego, hę? Nie pomyślałbyś, że twoja urocza Harleen stanie w obronie Jokera, który z resztą jest jej jedyną miłością.
Widzę to twoje posępne spojrzenie.
Ty stary zwyrodnialcu.
Chciałabyś taką pannę, co? Pedofil - Joker wydał z siebie naprawę niepokojący dźwięk, który być może miał być śmiechem.

- Ty chuju! Ty dziwko puszczająca się na prawo i na lewo, jak możesz mieszać w głowie tej biednej dziewczynie? I kto tu jest zwyrodnialcem? Ja? Pudło! Nie wierzę w to co słyszę - pokręcił głową z dezaprobatą i spojrzał na mnie tak jakby chciał zapytać czy to wszystko co usłyszał to tylko sen.

- Harley, kochanie nie słuchaj go. On chce tylko jedneg, przelecieć młodą dzeiwczynę. Nie wiesz, że jego żona jest od niego młodsza o prawie 27 lat? Pedofil jebany, próbuje mi moją Harley ogłupić - Joker odgarnął mi włosy i przejechał dłonią po moim policzku.
Ten dotyk sprawił, że znieruchomiałam, był tak cholernie pociągający i delikatny.
Nie miałam pojęcia jak na to zareagować.

- Pączusiu wiesz jak bardzo Cię lubię, ale w tej chwili przestań.
Proszę was uspokujcie się oboje.
Może i macie waty do siebie, ale w tym momencie nie ma na to czasu ani miejsca. Panie Arkham proszę usiąść z boku i obserwować naszą terapię, żeby wpisać sobie w te cholerne papiery, że Harleen Quinzel jest wzorową psychiatrą , a ty J hamuj swoje emocje i postaraj się współpracować - odparłam stanowczo, w obaj mężczyźni od niechęci pokiwali głową.

Usiadłam na przeciwko Jokera i spójrzałam na niego prosząco.

- W takim razie panie Arkham, chciałabym powiedzieć iż w naszej terapii stosujemy inne środki. Otóż, rozmawiamy. O wszystkim i o niczym, budujemy sobie zaufanie drugiej osoby. To pozwala nam na pewną i bezpieczną relację - powiedziałam z pewną świadomością swoich słów.

- Seks też wchodzi w grę? Czy to też przyczynia się do waszej realcji? Zapewne tak, obsawiłbym wszystko, żeby poznać prawdę. Dwie dziwki, uroczo!

- Słucham?

- To co słyszysz, odpowiedz szefowi jak jest. Czy załatwisz potrzeby seksualne swojego nienaruhanego chłopaka? Czy dajesz mu dupy byleby mieć z nim spokój?

- Nie uprawialiśmy seksu! To co do siebie czujemy nazywa się miłość, a ona do chuja nie opiera się na seksie tylko i wyłącznie! - krzyknęłam z oburzeniem, ta cała sytuacja zaczęła mnie przerastać i naprawdę denerwować.

- Jeszcze na to za wcześnie, ale bez obaw - rzucił Joker.

- Co z wami jest kurwa nie tak?! Czy wyobaj nie umiecie uszanować nikogo? - wykrzyknęłam z irytacją.

- Masz rację Harleen, to głupie. Dla zdrowia psychicznego każdego z nas lepiej pójdę. Pracuj sobie na spokojnie i nie bierz do siebie moich słów, a ty padalcu wiedz, że z nami jeszcze nie koniec, za to co robisz spotka Cię kara, zobaczysz. Osobiście tego dopilnuję. Ktoś w końcu rozdepcze Cię jak robaka - Arkham wydał mi się w tej chwili naprawdę groźny co nie pasowało do wizerunku spokojnego, dobrego człowieka, którego znałam dotychczas i którego sobie zawsze wyobrażałam.

- Tiaa, mam dla Ciebie radę. Odjeb się od mojej dziewczyny staruchu, słyszysz? Twój stary, zmarszczony kutas już do niczego się nie nadaje, możesz spokojnie umrzeć ze świadomością, że Król Gothamu powraca, ale tym razem ze swoją królową.
Ty tego nigdy nie doświadczysz bo jesteś zbyt zapatrzony w swoją tłustą dupę i nie wiesz co oznacza miłość ani dobra zabawa.
Dla Ciebie liczy się tylko zdobywanie zaufania pustaków, którzy myślą, że chcesz pomóc Gotham.
Co za brak kompetencji frajerze.
Nie masz po co się marnować Arkham pistolet koło ucha powinien rozwiązać problem mój, Harley i wszystkich dookoła.
Ale jak na razie, póki nie mam broni, masz jeszcze szansę.
Wypieprzaj stąd i naciesz się życiem dopóki jeszcze możesz.
Będziesz drugi na mojej liście zaraz po Waynie Stary bucu.
A tymczasem Harley z słonko powiedz mi jak spedziłaś dzień?










Ludzie! Elo! Pączuś ma prawie 3000 wyświetleń yup! Nie wiem co mam powiedzieć, czyżby słynne podziękowania z telewizji "Dziękuję mamie i tacie i mojemu chłopakowi, którego nie mam".
Nie! Ja dziękuję wam bo to wasza zasługa!

Tak w ogóle odnieśmy się do Pana Arkham. Ekhem, on miał być taki niemiły, ok?
On jest zaskoczeniem tej książki, taką niespodzianką! On jest po prostu oryginalny xd

No i wracając do książki to naprawdę, jak zawsze wspominam. Dziękuję! I mam nadzieję, że i ten rozdział przypadnie wam do gustu!
Kierownicy poratujcie gwiazdkami i komentarzami xd

Pozdrawiam serdecznie Anka :)









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro