Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

* Harley's POV *

To wszystko co się dzieje jest kompletnym szaleństwem. Nie mogę uwierzyć w to co zrobił że mną ten człowiek. Nigdy żaden z moich pacjentów tak na mnie nie działał. Ach, no tak, inni nie podrywali mnie w beszczelny sposób i nie całowali znienacka w najmniej oczekiwanym momencie.
Nigdy nie czułam się tak bardzo bezsilna, a dokładniej jak przebita opona, która w zasadzie nie ma żadnej szansy na dalsze funkcjonowanie. Tak właśnie prezentuje się moje wnętrze, jako beznadziejna nicość.

To głupie, że przez takiego cwaniaczka nie mam pojęcia co ze sobą właściwie zrobić. Czuję się bezradna jak kilkuletnie dziecko, które zgubiło się w sklepie, dosłownie. Teraz wiem, że to był błąd z mojej strony, że zgodziłam się na ten pocałunek, ale z drugiej strony przecież nie mogłam przewidzieć tego, że przez ten incydent stracę głowę dla kogoś takiego. W ogóle nie mogłam przewidzieć tego, że to się wydarzy. Przecież nie wyobrażałam sobie nas wcześniej jako idealnej pary czy coś.
Nie chodzi tu jednak o miłość, bo to na pewno nie ona. Jest tu mowa raczej o niezrozumiałym uczuciu, które tak bardzo mnie nęka i gnębi.
Kogo ja chcę oszukać? Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i czuję się z tym źle. Czuję się okropnie bo wiem, że nie mogę nic zrobić.
Próbuję sobie wmówić, że go nie kocham, ale moje serce mówi inaczej. Ugh... To brzmi trochę jak monolog z taniego pornola, nie żebym była jakąś znawczynią czy coś...

Codziennie zadaję sobie to samo pytanie "Dlaczego akurat on?". Czy zawsze na mnie muszą spadać najgorsze problemy?
Nie mogłam polubić kogoś innego? Kogoś kto umiałby o mnie zadbać i po prostu bezinteresownie mnie polubić? Czemu ze wszystkich możliwych opcji wybrałam właśnie Jokera? Człowieka, który nie potrafi kochać, który nigdy w życiu nie będzie umiał nikogo uszczęśliwić ani być z kimś w realnym związku. On nie wie co to znaczy być zakochanym i jak wygląda prawdziwa miłość. W jego interpretacji jest to tylko seks.
W moim przypadku kedynie by mnie zranił i przy okazji wykorzystał. Tyle by z tego było.
Tia, drobny szczegół, ale nie ma co wyolbrzymiać, on na pewno mnie nie chce. Co tu ukrywać? Przecież jestem tylko głupią dziewicą, jak z resztą sam powiedział i to wiele razy.

Nie umiem przyznać się do tego, że po prostu coś jest na rzeczy. Nie umiem normalnie powiedzieć, że go lubię. To tak jakbym nie umiała się przyznać do tego, że coś nagle uległo zmianie.
To nie ma sensu. Nie jestem w stanie nic zrobić bo kompletnie oszalałam i to jest w tym wszystkim najgorsze, bo oszalałam na Jego punkcie...

* Joker's POV *

Ehh. Obwiniam praktycznie co drugiego człowieka o bycie debilem, ale tak naprawdę nie zastanawiam się nad największym z nich. Mam na myśli samego siebie.
Nie mam pojęcia w jaki sposób To się wydarzyło.
Dlaczego każdego dnia tak zaboroczo próbuję walczyć o względy Harleen? To nie brzmi zbyt dobrze, bynajmniej.
Przecież ona nie jest w moim typie, jeżeli jakiś tam mam.
W ogóle nie mam z niej tak w zasadzie nic, zero porzytku.
Jak już wspomniałem kiedyś, jest to tylko zwykła, najzwyklejsza dziewica, niedoświadczona dziewczynka, która nie wie nic o życiu. Z taką nie można uprawiać seksu. Każdy szanujący się mężczyzna nie marnowałby swojego kutasa na cnotliwą laskę, która z resztą nie dałby się palcem tknąć z powodu swojej jebanej godności.

Niestety w przypadku Harleen czuję coś innego niż własne potrzeby seksualne. Sam nie mogę uwierzyć, że to mówię...
To coś nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie.
Przy niej czuję się tak jakoś inaczej. Wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale poczułem, że coś się w moim życiu zmieniło, że to wszystko jej zasługa.
Miałem doczynienia z naprawdę wieloma kobietami, ale z taką jeszcze nigdy. Nie chcę jakoś jej faworyzować no, ale ten, dużo jest argumentów.

Fakt, Harleen rzeczywiście jest niebywale wyjątkowa. W swojej cholernej osobie kryje wiele pociągających i podniecających zalet. Jest niezwykle zadziorna i wytrwała. Mimo iż zdaje sobie sprawę, że coś po prostu nie widzi przyszłości to i tak dąży do tego by wypełnić swoje zadanie. Ponadto widać po niej, że to kawał babki, która ma bardzo mocny temperament.
Oprócz charakteru jest jeszcze wygląd. Wiem, że dużo dziewczyn wygląda podobnie, ale w jej przypadku dałbym sobie chuja obciąć gdyby ktoś powiedział, że jest brzydka. Cholera, no nie da się inaczej. Ta dziewczyna jest idealna, kurwa. Nie mam argumentów, po prostu jest chodzącym przykładem doskonałości. Szkoda tylko, że między nami nie może nic być... Ba nie będzie nigdy.
O czym ja myślę, Boże!
Czy ze mną jest już aż tak bardzo źle? Czemu akurat ona, Harleen Quinzel? Nie mogłem obrać sobie za cel kogoś lepszego? Kogoś kogo można wyruchać? Nie, nie ma nikogo lepszego... Kicia jest tą jedyną...
Zaraz co? Kurwa, ja naprawdę powinienem poważnie się zastanowić czy nie zacząć się leczyć... I to od zaraz... Bo ja przecież tak na serio nie myślę... Chyba...

* Harley's POV *

Siedziałam właśnie wygodnie w swoim fotelu i przeglądałam pliki w komputerze. Takie tam zwykłe formalności, raz na jakiś czas trzeba się za takie rzeczy zabrać, żeby potem mieć je z głowy na dłuższy okres czasu.
Miałam chociaż chwilę na prywatny czas w Arkham. Później przecież była wizyta z Jokerem, no tak zapomniałabym.
Przegryzłam wargę starając się skupić nad robotą, która sama zrobić się nie dała, ale tak jakoś się złożyło, że nie mam zbyt podzielonej uwagi i nie daje rady jednocześnie zastanawiać się nad dwoma rzeczami.

Niestety jedyną myślą, którą akceptował mój mózg była ta o cholernym, zielonowłosym dupku. Nic innego nie było ważne, tylko on i koniec. Zero innych reakcji na bodźce, zero innych myśli tylko i wyłącznie jego osoba.
Westchnęłam i oparłam głowę na dłoni po czym ciężko wypuściłam powietrze ustami.
Nie miałam już na nic siły.
Najlepszą opcją byłaby dla mnie taka, która pozwoliłaby mi zapomnieć o wszystkim co do tej pory miało miejsce.
Byłabym wtedy spokojna i opanowana i co najlepsze nie pamiętałabym o tych wszystkich zdarzeniach, które naprawdę nie powinny się mi nigdy przytrafić. Chciałabym, żeby ten koszmar już się skończył i żeby wszystko było tak samo jak dawniej czyli bez Jokera. Tak bardzo dobre marzenie...

Ponownie westchnęłam i przeczesałam włosy palacami. Nie miałam jakoś szczególnie dużo czasu dlatego postanowiłam nie katować się na siłę tą robotą i po prostu w spokoju odczekać te kilkadziesiąt minut. Tia... Jeżeli spokojem można nazwać bezustanne myślenie o jednej osobie i ciągłe wypominanie sobie jak bardzo jest to złe i nie w porządku. Oczywiście to przecież zew spokoju i relaksu.

***
Ponownie postanowiłam złożyć wizytę Jokerowi w jego pokoiku.
Ponownie poprzez pokazanie przepustki zostałam wpiszczona do środka.

- Harleen, myślałem, że już się nie zjawisz - roześmiał się odsłaniając szeroki, metalowy uśmiech, który o mało nie powalił mnie na ziemię.

- Ehh, sam rozumiesz robota - machnęłam ręką starając się nie patrzeć mu w oczy.

- To po co to robisz skoro to takie czasochłonne? - zapytał i jak to miał s zwyczaju, dokładnie zlustrował moją sylwetkę wzrokiem. Bardzo mnie to krępowało, naprawdę.

- Muszę - westchnęłam, starając się ukryć purpurę na obu policzkach.

- Wszytko możesz nic nie musisz - mruknął z kpiną.

- Trochę na odwrót jest - uśmiechnęłam się.

- Życie - odparł krótko.

- Tak...

- No więc skoro już jesteś ze mną kiciu to co będziemy robić? Nudzi mi się

- Musimy rozpocząć terapię Jokerze - powiedziałam.

- Nie to nie prawda - podniósł się z krzesła i podszedł do mnie.

- Niestety, przykro mi, ale takie mam zadanie

- Doprawdy? Zabawne. Ja też mam takie jedno - spojrzał na mnie tak zwanym wyrokiem pedofilia.

- Co masz na myśli? Nie podoba mi się ta mina

- Wyluzuj, nie będzie seksu, nie marz o tym

- I co mam być spokojna? Przecież jesteś zdolny do wszystkiego!

- Wiem, naprawdę do wszystkiego - uniósł mój podbródek do góry i musnął moje usta palcem.

- Hej co ty robisz? - zapytałam z przerażeniem.

- Jak to co ? Myślałem, że jesteś trochę bardziej kumata...

- Może jednak nie jestem - mruknęłam.

- Jezu, chcę Cię pocałować - odparł po czym szybko zbliżył swoje usta do moich wciąż trzymając moją brodę. Znowu wywołał u mnie to uczucie, które rozwalało mnie na kawałki. Ponownie miałam mętlik w głowie. Nie umiem tego opisać. To po prostu coś magicznego. Tego nie da się wytłumaczyć w jakiś konkretny sposób.

- Co to miało być?! - krzyknęłam gdy w końcu udało mi się uwolnić.

- Nie mów, że Ci się nie podobało. Starałem się specjalnie dla Ciebie kochanie. Jeśli chcesz to możemy to powtórzyć

- Ugh... Nie chodzi o to czy mi się podobało czy nie. Chodzi o to, że to nie może się dziać, Jokerze. My nie możemy być razem!

- Harleen przyznaj się po prostu do tego, że mnie pragniesz. Nikomu tego przecież nie powiem. A kiedyś wyrwiemy się stąd jako para zakochanych - uśmiechnął się powodując u mnie kolejną falę dreszczy.

- Czy ty się słyszysz? - zapytałam z oburzeniem.

- Tak i sam się dziwię, że to mówię... Przecież to głupi absurd. My razem? Pff...

- Czyli mnie nie kochasz? - zapytałam że smutkiem w głosie.

- A co to ma do rzeczy?

- Bo chciałam właśnie powiedzieć Ci, że osobiście no ten ...

- Co?

- Że Cię kurwa kocham! - krzyknęłam, a z moich oczu splynely pojedyńcze łzy.

- Ja... Nie wiem co mam powiedzieć...

- Nic nie mów. Ty nie umiesz kochać dlatego nie wiesz jak się teraz czuję!

- Uwierz mi, że wiem...

- A co miałeś kiedyś laskę dłużej niż na noc?

- Nie, ale jedna osoba, która tak cholernie na mnie działa właśnie koło mnie siedzi...

- To znaczy, że mnie kochasz? - zapytałam bezradnie.

- Tak... Chyba... Nie... Kocham Cię... Sam nie wiem... Nie jestem pewien - popatrzl na mnie z bezsilnością.

Nie wiem jak to się właściwie stało, ale zblizyłam się do niego jeszcze bardziej i zamknęłam go w uścisku. Byłam pewna, że ten się wkurzy, ale on tylko go odwzajemnił.

- Harleen?

- Tak?

- Już wiem...

- Co?

- Kocham Cię...







Kochane moje eeee będziecie puddinami Oki? Alright. I super. Dziekuję wam za taką aktywność pod serią. Naprawdę szacunek. Jesteście wielcy ludzie!! Dziekuję z całego serca.
A co do historii to nie to nie jest koniec, bo oni coś tam czują i wgl, o nie! To dopiero początek, hehe. Taka śmieszna jestem xdd
Też was kc.
Pozdrawiam Anka :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro