Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

- Grindelwald - szepnął.

Mężczyzna zaśmiał się.

- Tak, to ja.

- Czego chcesz? - Tom odruchowo sięgnął ręką w kierunku swojego ubrania, ale różdżki tam nie było.

- Od ciebie, niczego. Dla Ciebie, wszystkiego, czego ja nie miałem.

- Czego chcesz? - chłopak powtórzył swoje pierwotne pytanie.

- Nic takiego, chcę tylko abyś mi w czymś pomógł.

Tom prychnął.

- A podobno nic ode mnie nie chciałeś.

Znowu ten śmiech, który tak bardzo denerwował młodego Riddle'a. Najgorszym uczuciem, jakie towarzyszyło Tomowi, była bezradność. Pierwszym powodem, przez który tak, a nie inaczej się czuł, było to, iż nie miał przy sobie różdżki, a co gorsza, miał ją jego, tak zwany, ojciec.

- A więc w czym? W czym mam Panu pomóc? - rzucił niedbale.

- Obserwowałem Cię, chłopcze. Widziałem jakie posiadasz zdolności. Chcę żebyś złożył mi przysięge, tylko na początek, później ją cofniemy.

- Nie da się cofnąć przysięgi - burknął młody Riddle i buntowniczo wstał z krzesła.

- Tom, zaczekaj. - w oczach Grindelwalda malował się strach.

- Boisz się mnie? - zadrwił chłopak, na co tamten także wstał.

- Tak.

Chłopak stanął zdziwiony i się zaśmiał.

- W takim razie dobrze, spełnię twoje życzenie - powiedział.

- Podejdź tutaj, no chodź.

Tom posłusznie podszedł, a po chwili  stał dawszy pewność Grindewald'owi o tym, że zawsze przybędzie mu na pomoc.

Wyraźny obraz ulgi zastąpił dotychczasowy strach w oczach "starca". Młody Riddle zmierzał ku wyjściu, gdy przypomniał sobie o braku różdżki. Cofnął się, ale w pokoju już nikogo nie było. Jego wartościowy przedmiot leżał na stole. Chłopak zabrał go szybko i teleportował sie.

Riddle stał w środku wioski Hogsmeade, gdy nagle ktoś lub coś, czego chłopak nie mógł zobaczyć, przeleciało obok niego. Obrócił się i wyczuł ręką ludzką rękę.

- Tom, chodź ze mną - odezwała się postać.

Chłopak, jak w transie, ruszył za "powietrzem". Po chwili znajdowali się w zakazanym lesie.

- Kim jesteś. - zapytał.

- Jestem Nikim.

- Czyli?

- Jestem Nikim, nie możesz mnie zobaczyć.

- Mhm, okej, a więc Nikt, czego chcesz?

- Widziałam co zrobiłeś, widziałam jak...- duch urwał w połowie zdania ponieważ Tom stał tuż przy nim, nie wiadomo jak, zamykając mu usta.

- Ciii - syknął - Nie igraj ze mną, mów czego chcesz i odejdź. Skoro widziałaś na co jestem zdolny, to lepiej uważaj.

- Jestem Nikim, duchem przysięgi, pan Grindelwald mnie przysłał żebym cie pilnowała.

Cholerny Wielki Czarodziej

- Dlaczego, co takiego mogę zrobić, że aż musi mnie pilnować?

- Nie mogę powiedzieć.

Nagle Riddle poczuł jak jego ręka opada na ziemię, Nikt znikł, tak samo jak się pojawił, nie było po nim śladu.

- Tom? - zza pleców chłopaka rozległ się dziewczęcy głos, który przyprawił Riddle'a o ciarki. Chłopak powoli się obrócił i uśmiechnął sztucznie w stronę stojącej nieopodal Krukonki.

- Zuzanna.

- Tom. - dziewczyna stała oszołomiona.

- Zuzanna.

- Tom. - Krokonka upadła z hukiem i jękiem na ziemię.

Ślizgom pobiegł do niej oszołomiony.
Oczy dziewczyny patrzyły prosto w przestrzeń, były one innej barwy niż zwykle, dokładniej, były pozbawione jakiegokolwiek koloru. Szare i niemające uczuć. Chłopak, nie czekając długo, wziął ją na ręce i zniósł na najwyższe piętro ciemnego domu w pobliżu.

Gdy upewnił się, że byli sami, zaczął próbować obudzić Zuzannę, najpierw zwykłymi słowami, później wylewając wodę na twarz dziewczyny, ale ani to, ani to, nic nie dało. W końcu, zdziwiony i oszołomiony postanowił przeczekać w tym budynku całą noc. Miał złe przeczucie, że w tym wszystkim maczał palce nie kto inny jak Grindelwald. Teraz bał się zostawić Zuzannę samą, poza tym, jakby pojawili się w zamku o tej porze obydwoje, i on, i Krukonka, dostaliby szlaban lub, co gorsza, zostaliby wydaleniże szkoły, a na myśl o mieszkaniu w sierocińcu chłopak aż się wzdrygnął.

Gdy tylko Tom miał się położyć,  poczuł przy uchu znajomy mu szept i towarzyszący mu podmuch powietrza:
- Uważaj, nie zrób nic głupiego, przysiągłeś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro