Rozdział 3
- Do Narnii, mojego królestwa. - odpowiedziała Zuzanna.
Tom popatrzył na nią z wyrazem politowania na twarzy.
- Na pewno nie chcesz iść do skrzydła szpitalnego? - zapytał.
Dziewczyna spojrzała na niego, a na jej twarzy można było wyczytać nienawiść, jaką przez chwilę dażyła chłopaka.
- Nie chcesz chyba, żeby cała szkoła wiedziała o twoich zdolnościach.
Tym razem to Tom nic nie powiedział.
- Niech Ci będzie, mogę spróbować. - powiedział po chwili. - Alohomora.
Zuzanna podeszła to szafy aby sprawdzić czy ta się otworzyła.
- Nie wiem co zrobiłeś, ale nie działa.
- Jak widzisz nie działa, idziemy.
- Spróbuj czegoś innego, nie wiem, ale powiedziałeś, że ją otworzysz.
- Ale nie mówiłem kiedy.
- Ja nawet nie wiem gdzie jestem! - krzyknęła z rozpaczą Zuzanna.
- Niech będzie, spróbuję jeszcze raz.
Chłopak podszedł do szafy i wypowiedział zaklęcie. Znowu nic.
- Jutro spróbujemy, ale chodź już.
- Dokąd proponujesz abym poszła? - zapytała z lekką kpiną Zuzanna.
- Pójdziemy do dyrektora, wtedy może się dowiemy z jakiego jesteś domu i w tamtym dormitorium przenocujesz.
- Niech będzie, chodźmy.
Tom poprowadził dziewczynę do wyjścia z pokoju po czym obydwoje zeszli na niższe piętro. W końcu znaleźli się przed pokojem profesora Dippet'a. Po tym gdy Tom zapukał do drzwi para usłyszała donośny głos:
- Proszę.
Ślizgon poprowadził Zuzannę do środka pomieszczenia po czym sam do niego wszedł.
- Och, Tom, co Cię tu sprowadza? - dyrektor popatrzył na dziewczynę. - A kim jest ta Pani?
- Jest nowa w szkole, poproszono mnie, abym zawiódł ją do Pana. - skłamał chłopak.
- A więc dobrze, podejdź tutaj, proszę. - zwrócił się do Zuzanny.
Dziewczyna podeszła do dyrektora a tamten ubrał jej Tiarę Przydziału na głowę.
- Hmmm, inteligentna, ale także odważna i wierna... Niech będzie, Ravenclaw!
- Czy to już wszystko profesorze? - odezwał się Tom.
- Tak, czy mógłbyś pokazać tej Pannie jej dormitorium?
- Ależ oczywiście.
Ślizgon oraz, od teraz, Krukonka ruszyli ku wyjściu z gabinetu.
- Dlaczego ten człowiek wierzył we wszystko co powiedziałeś? - zapytała Zuzanna.
- Nie twoja sprawa, a teraz chodź.
Przez resztę drogi do dormitorium dziewczyna pytała Toma o wiele rzeczy, ale ten na nic nie odpowiadał.
- Możesz mnie nie ignorować?! - krzyknęła w końcu poirytowana.
- Nie ignoruje Cię, po prostu unikam kontaktu z osobą, która może zniszczyć moją reputację.
Słysząc taką odpowiedź Zuzanna zdenerwowana ruszyła ku wejściu do jej Pokoju Wspólnego.
- Dowidzenia. - rzekła na dostatek.
Tom zadowolony z tego, że zdenerwował tą dziewczynę ruszył przed siebie.
Chłopak szedł pewnym krokiem przez korytarz, nie wiedząc o tym, że ktoś go obserwował i słyszał całą rozmowę, którą przeprowadził z "nową". A o ile, że Zuzanna pytała go o wiele rzeczy, takich jak naprzykład ten mały pakunek, który Tom wrzucił do szafy, przez osobę, która usłyszała tę rozmowę chłopak mógłby czuć się zagrożony...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro