Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Czy było możliwe to, że on jeszcze żył? Przecież wszystkie te stworzenia wymarły, dawno wymarły. A może jednak parę przeżyło.

Obskurusy, mówiono, że Grindelwald chce je w swojej armii, ale on w to nie wierzył, nie chciał wierzyć. To on miał być tym czarodziejem, nie Grindelwald. Żywił do tego człowieka nienawiść, żywą nienawiść. Mówiono jeszcze jedno, święty Albus Dumbledore podobno był w jego armii, nie pomagał MM*, to wydawało się Tomowi jeszcze bardziej dziwne.
Przecież to właśnie jego tak bardzo się bał, to on był jego największym wrogiem.

Tom wiedział, że już podczas pierwszej rozmowy z Dumbledorem zaczął się go bać, powiedział mu za dużo, bardzo dużo i to właśnie mogło mu zaszkodzić. Mógł mieć tylko nadzieję, że on znajdzie jako pierwszy sposób na pokonanie Albusa.

Problemem chłopaka była jeszcze jedna osoba, a mianowicie Newt, Newt Scamander. To on wcześniej pokonał Grindelwalda. Tom bał się również jego. Jeśli pokonał samego Grindelwalda, to...

Nie, to niemożliwe.

Chłopak skarcił się w myślach. Tak być nie mogło. Ten cały Scamander nigdyby go nie pokonał, Grindelwald jest za silny, to tylko plotki. Tylko.

Ale jeśli on jest silniejszy odemnie. Nie Tom, przestań, to tylko plotki. Niedługo otworzysz komnate tajemnic i wszystko będzie inaczej. Jeden horkruks masz już z głowy. Jest schowany, Elizabeth go nie znajdzie, nie może... Ale jeśli... - ta myśl nie mieściła się w jego głowie - jeśli Zuzanna to wszystko jej powiedziała?

Tego właśnie obawiał się najbardziej, zdrady ze strony Krukonki. Może Tom nie wiedział, a może nie chciał tego wiedzieć, ale to właśnie Zuzanna była jego słabym punktem. To właśnie ona mogła wszystko zepsuć. Zepsuć cały jego plan, przecież tak dobrze wszystko zaplanował... Jak mógł pozwolić na tak oczywisty i prosty błąd. To on zgubił ten głupi dziennik, nie Zuzanna.

Chłopak spojrzał na czarną książkę, którą  trzymał w rękach. Była taka sama jak zawsze, ale jakieś okropne przeczucie kazało mu nie robić tego co zaplanował na kolejny krok.

Był zagrożony, ze strony Elizabeth i również Dumbledora. Musiał to zrobić, musiał stworzyć kolejny horkruks i miał już do tego pewną ofiarę.

Jego ojciec, zwykły naiwny mugol, który go zostawił, to przez niego matka Toma zginęła. Chciał się zemścić, ale także wykonać misję, dzięki której mógłby czuć się nareszcie bezpieczny. Musiał go zabić, stworzyć drugiego już horkruksa.

♤ ♤ ♤

- Witaj, ojcze. - ostatnie słowo z trudem udało się Tomowi wymówić. Tak, właśnie w tej chwili stał oko w oko ze swoim ojcem, ojcem, który go opuścił i nie znał.

Mężczyzna posłał mu zdziwione spojrzenie. Nie miał syna, on umarł już dawno temu, powinien był.

- Kim jesteś, chłopcze? - zapytał.

- A więc nawet nie wiesz kim jestem, nieprawdaż?

- Nie wiem, masz rację.

- Twoim synem, porzuciłeś mnie jak jeszcze byłem młody, za młody żeby cokolwiek zrozumieć.

Tom Senior chodził po korytarzu oszołomiony przybyciem jego syna.

- Nie wiesz kim jestem? Czarodziejem  ojcze, czarodziejem. Porzuciłeś i mnie, i matkę, która umarła parę minut po tym gdy ja przyszedłem na świat, to ty ją zabiłeś, była zraniona.

- Wyjdź. 

- Ależ oczywiście, najpierw tylko muszę coś zrobić. - gdy tylko mężczyzna stojący naprzeciwko Toma   zamierzał otworzyć usta, młody Riddle krzyknął - Avada Kedevra.

Patrzył jak twarz jego ojca traci wszelkie kolory, a oczy zaczynają patrzeć w nicość. Ciało bezwradnego mężczyzny upadło na dywan wywołując przy tym głośny huk. Nagle Tom coś usłyszał, w salonie, i nie był to wcale ten huk, ktoś tam był, ktoś tam stał i musiał wszytko widzieć.

Chłopak zszedł na dół, cicho i powoli,  aby zaatakować znienacka. Gdy tylko minął róg kuchni, prowadzącej do wielkiego, białego pokoju, zatrzymał się. Ktoś tam stał, ktoś kto zagrażał, od teraz, całej tej wyprawie oraz zamiarach Toma na przyszłość.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro