④ 𝒯𝓊𝑒𝓈𝒹𝒶𝓎
— Mmm. Dobre! Co to takiego? — Wyciągnęła przed siebie plastikowy kubek, by móc spojrzeć na etykietkę.
Zatrzymali się ponownie, kiedy dziewczyna zmęczyła się szaloną ucieczką. Oczywiście Tom dogonił ją bez najmniejszego problemu, czego spodziewała się od razu. Zmęczyła się, a to z kolei sprawiło, że przestała mieć ochotę na dalszą jazdę. Kiedy oznajmiła, że zmieni rolki na zwykłe trampki, Tom zaoferował się, że przywiezie im coś do picia. Jak obiecał, tak zrobił i już chwilę potem Ana raczyła się wyśmienitą lemoniadą.
— Mówię poważnie. Skąd to wytrzasnąłeś? — dopytywała.
Tom spojrzał na nią, ale wciąż trzymał w ustach słomkę, przez którą powoli popijał bladożółtą ciecz. W końcu z trudem oderwał się od plastiku i wskazał ręką niewielkie skrzyżowanie za plecami.
— Tu za rogiem jest fajna knajpka. W życiu nie wiedziałbym, że mają tu takie dobre lemoniady, gdyby nie mój kumpel, który tam pracował.
Pokiwała głową, przyjmując takie tłumaczenie. Wielu jej znajomych pracowało po różnych barach i restauracjach i często odwiedzali się, by skosztować serwowanych tam specjałów. Sama mogła zaproponować im tylko kawę, ale jak na grupę studentów przystało, uchodziła ona za napój bogów. A w tym układzie to Ana stawała się boginią.
— Fajnie jest mieć znajomych, którzy pracują w takich knajpach — podsumowała.
Tom sceptycznie uniósł brew do góry, po czym dodał w swoim sarkastycznym stylu:
— Mhm. Szkoda tylko, że go wylali.
— Wylali? Za co?
Anę zdziwiła taka wersja. Jeszcze nie słyszała, by wylali kogoś z gastronomii, a w szczególności kelnera. Zawsze sądziła, że z takiej pracy się odchodziło, choć może to tylko ona znała same osoby, które faktycznie przykładały się do swoich obowiązków. Dlatego też zainteresowała ją historia wspomnianego kumpla.
Tom jedynie uśmiechnął się na samo wspomnienie Alexa — jego przyjaciela — pracującego w tamtej knajpie, po czym zabrał się za wyjaśnianie:
— Oficjalnie był naprawdę złym kelnerem. Nie żartuję. Ale Alex nadal twierdzi, że wylali go za pisanie swojego numer telefonu niemal na każdym kubku, co niestety też było prawdą.
Ana roześmiała się. W życiu nie słyszała bardziej banalnego powodu zwolnienia. Początkowo sądziła, że to zwykły żart, na który jakimś cudem wysilił się chłopak, ale szybko zrozumiała, że wcale nie żartował. Przed oczami stanęła jej Meg — jej współpracowniczka — która, jakby nie patrzeć, zachowywała się podobnie. Nieraz musiała przywoływać ją do porządku, bo gdyby tylko mogła, umówiłaby się z połową miasta. Teraz jak o tym myślała, to chyba musiała ją ostrzec, żeby nie skończyła tak jak wspomniany przez Toma chłopak.
— Coś o tym wiem — mruknęła z przekąsem pod nosem.
Tom zarejestrował tę uwagę, ale zdecydował się jej nie komentować. Nie wiedział, czy odnosiła się ona bezpośrednio do dziewczyny, w końcu to ona podeszła do niego wczoraj w kawiarni, czy może do kogoś, kogo znała. Nie chciał wypytywać o to Any, dlatego powoli wyjął portfel z kieszeni i zaprezentował go dziewczynie, kontynuując temat:
— Liczy się to, że cały czas honorują tam jego zniżkę pracowniczą, która całkiem przypadkowo znajduje się teraz u mnie.
Podrzucił portfel w dłoni i wyszczerzył zęby zadowolony ze swojej inwestycji. Ana jedynie roześmiała się jeszcze bardziej, dowiadując się w jaki sposób udało mu się zdobyć te przepyszne lemoniady.
— Rekin biznesu z ciebie, nie ma co.
Tym razem to ona nie mogła powstrzymać się od kąśliwego komentarza. Roześmiana zaczęła pakować rzeczy do plecaka i przewiązywać rolki w podobny sposób, jak zrobiła to wcześniej z butami. Kiedy była pewna, że wszystko było na swoim miejscu, wstała gwałtownie i entuzjastycznie wskoczyła na murek. Tom lekko wystraszył się ekspresywnym zachowaniem dziewczyny, ale gdy blondynka złapała równowagę, mógł przestać obawiać się, że upadnie na twarz.
Dziewczyna dopiła swoją lemoniadę i z precyzją koszykarza wyrzuciła kubek do najbliższego kosza. Musiała mieć puste ręce, jeśli chciała utrzymać się na wąskim już murku, i tak wymachując nimi, ruszyła przed siebie. Tom powoli powlókł się za nią. Nie musiał przesadnie przyspieszać, w końcu on, w przeciwieństwie do Any, wciąż miał na sobie rolki. Dlatego też swobodnie jechał sobie, kątem oka kontrolując, czy blondynka przypadkowo nie spadnie. Miał nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo znając swój refleks, pewnie i tak by jej nie złapał.
I choć zależało mu na tym, by nie zdekoncentrować dziewczyny, to jednak musiał przypomnieć jej o jednej istotnej rzeczy:
— Chciałbym zauważyć, że cię dogoniłem. Chyba teraz należy mi się druga historia.
Spojrzał na nią poważnie, jednocześnie wgryzając się w słomkę swojego jeszcze niedopitego napoju. Taki kontrast był dla Any śmieszny, ale i równie uroczy, i to on sprawił, że dziewczyna momentalnie się zachwiała. Manewrowała rękami, aż udało jej się odzyskać równowagę. Przystanęła na chwilę i ponownie spojrzała się na chłopaka, dopiero gdy była pewna, że stoi stabilnie.
Doskonale wiedziała, że będzie musiała podzielić się kolejną historią — a tę lubiła opowiadać najbardziej. Przy niej zawsze mogła nie tylko opowiedzieć coś o sobie, ale i dowiedzieć się czegoś od innych, dlatego też tak chętnie podjęła temat.
— Masz jakiś cel w życiu? — spytała zupełnie poważnie.
Toma zaskoczyło takie pytanie, może też dlatego, że nigdy nie lubił tego typu konwersacji. Nienawidził rozmawiać o przyszłości, bo mało co w życiu planował. Czasami miał wrażenie, że nie do końca wiedział, co robi, ale przecież do tego nie mógł się przyznać dziewczynie. Dlatego też wybrnął z całej sytuacji, odpowiadając dość ogólnie:
— Chyba każdy do czegoś dąży.
Wzruszył ramionami, sugerując, że to dla niego oczywiste, choć doskonale wiedział, że nie mógł w pełni zaliczyć siebie do tej grupy ludzi.
— Ten kwadrat — ponownie wskazała na swój tatuaż — to mój cel w życiu. Odhaczę go, dopiero gdy pewnego dnia poczuję, że zrobiłam wszystko, by go osiągnąć. A ten kwadracik ma mnie po prostu zmotywować. Łatwiej dąży się do celu, który jest tak namacalnie widoczny.
Delikatnie wyciągnęła dłoń przed siebie, ponownie eksponując swoje przedramię. Tom spojrzał na nie kątem oka, ale nie potrzebował dłuższej analizy. Ana wyglądała na dziewczynę poukładaną, taką, która ma każdą minutę swojego życia zaplanowaną według idealnego schematu. Byłby w stanie dać sobie odciąć rękę za to, że blondynka jest perfekcjonistką z jasnymi celami w życiu i jak widać, wciąż miałby obie ręce.
Drugie wyznanie było zdecydowanie bardziej osobiste i poważniejsze niż to o zagranicznych przyjaciołach. Dlatego też pasowało bardziej do faktycznego powodu, dla którego dziewczyna miała tatuaż. Jednak potencjalna autentyczność historii mogła być jedynie zmyłką, mającą odwrócić jego uwagę od prawdziwej historii, która była kompletnie trywialna. Liczył, że dziewczyna nie zawiedzie go w taki sposób.
— Nie zrozum mnie źle, ale wyglądasz mi na taką osobę, która ma całe życie zaplanowane — zauważył.
Od jakiegoś czasu właśnie taki wizerunek blondynki przewijał mu się przed oczami. Poza tym sama przyznała się wczoraj, że planowała różne scenariusze na wypadek, gdyby pojawił się ponownie przed kawiarnią lub zdecydował się jednak nie przyjść. Tom jeszcze nie odczuł tego na sobie, ale przewidywał, że dziewczyna niezbyt lubiła zmian w swoich planach — u tak zorganizowanych osób, to zawsze szło w parze.
— Całe życie to może przesada — wolała sprostować jego przypuszczenia. — Ale masz rację, nie lubię działać bez planu. Ty nie?
Tom skrzywił się na samą myśl zostania porównanym to kogoś z jasnym planem działania. Nigdy nie lubił ograniczać się do punktów i kolejnych celów, a może po prostu nigdy na nie nie patrzył. Zawsze działał intuicyjnie, robił to, co akurat miał w głowie, nie do końca patrząc na długoterminowe skutki. Dlatego gdy Ana spytała go o jego podejście, od razu pokręcił głową.
— Ale to co? Nigdy nic nie planujesz? Da się tak w ogóle żyć?
— Uwierz, że się da — zapewnił ją natychmiast. — Może pod tym względem nigdy się nie zrozumiemy, ale nie umiałbym funkcjonować ze świadomością, że ktoś zaplanował mi całe życie. To by było strasznie ograniczające.
Ana nie mogła sobie wyobrazić, w jaki sposób funkcjonował Tom. Znała wielu spontanicznych ludzi, chociażby Meg, ale wiedziała, że każdy człowiek, musiał choć w jakimś stopniu porządkować swoje życie. Sama czułaby się źle, nie wiedząc co robić, dlatego nie rozumiała ludzi, którzy potrafili iść przez dni wymyślając na bieżąco swoją przyszłość. Początkowo nie spodziewała się, że i Tom okaże się być jednym z ich; w końcu był architektem, człowiekiem, u którego plany są nieodłączną częścią życia. Chyba nie potrafiłaby zaufać komuś tak spontanicznemu jak Tom z zaprojektowaniem czegokolwiek. Takie zestawienie nie dawało jej spokoju, dlatego musiała znaleźć w chłopaku coś, czego sam twierdził, że nie ma.
— A co z pracą? Nie wierzę, że będąc architektem, robisz to, co chcesz. Jakby nie patrzeć
pracujesz na planach.
Chłopak skrzywił się jeszcze bardziej, słysząc, że dziewczyna poruszyła temat jego pracy. Nigdy nie lubił o niej rozmawiać, a jeszcze doszukiwanie się w niej jakiegoś niestworzonego argumentu potwierdzającego równie absurdalną teorię dziewczyny tym bardziej go zirytowało.
— Praca to zupełnie inny aspekt mojego życia. — Zbył ją machnięciem ręki. — Nie możesz tego w taki sposób porównywać.
Tom czuł, że ta wymiana zdań prowadziła donikąd. Ana upierała się przy swoim i na siłę próbowała znaleźć w jego charakterze coś, co pasowałby do jej wizji świata. Nie podobał mu się ten zabieg, dlatego coraz szybciej zaczął tracić cierpliwość do dziewczyny. Początkowo wierzył, że nie mogą się dogadać przez wiele różnych aspektów, ale przez myśl przeszedł mu nawet dość kontrowersyjny powód, którego chyba nie miałby śmiałości powiedzieć na głos — mianowicie kolor włosów Any. Dlatego gdy blondynka obrzuciła go na wpół wymownym, a na wpół zniesmaczonym spojrzeniem, w końcu nie wytrzymał i dodał ostrzej niż powinien.
— Dziewczyno, to ty z naszej dwójki masz zapisaną listę rzeczy, które chcesz zrobić w życiu. Nie wmówisz mi, że to ja lubię planować.
O ile poprzednie stwierdzenie odebrała neutralnie, tak to było już dla niej mocno osobiste. Poczuła jakby chłopak obraził jej styl bycia, a tego nie potrafiła zrozumieć.
— I co ci w tym tak bardzo przeszkadza? To źle, że mam taką listę? Że mam jakieś marzenia?
— Nie. To znaczy tak... Ugh. Po prostu listę robi się do rzeczy, o których łatwo zapominamy. Można zapomnieć kupić ziemniaki, odebrać pranie, podlać kwiaty, czy co tam jeszcze robisz na co dzień. Ale marzenia? O marzeniach się nie zapomina. Po prostu nie trzymasz ich w głowie tylko... tylko tutaj. — Położy dłoń na sercu, zaznaczając właściwe miejsce. — Dlatego uważam, że twoja lista jest bez sensu.
Dla Toma robienie jakichkolwiek list było bezcelowe. Nigdy z nich nie korzystał, nawet wtedy, kiedy szedł do sklepu. Może właśnie dlatego o wszystkim zapominał. Ale nie przeszkadzało mu to. Przyzwyczaił się do takiego funkcjonowania i choćby próbował, to ciężko byłoby mu się zmienić. Dla niego listy zawsze kojarzyły się z obowiązkami, dlatego jedyną jaką faktycznie posiadał, była ta w pracy. Spisanie jakiejkolwiek innej od razu zakładałoby, że robi coś z obowiązku, a to była najgorsza rzecz, która mogłaby mu się przytrafić.
Dlatego posiadana przez dziewczynę lista marzeń tak bardzo go zdenerwowała. W końcu dla niego marzenia były czymś nieuchwytnym, czymś o czym mógł godzinami rozmyślać i rozpływać się nad tym, co by było gdyby. Nie potrafił spojrzeć na nie, jak na zwykłe cele. Świadomość, że mógłby się znaleźć jako jeden z nich na liście blondynki, jedynie przyprawił go o mdłości. Gdyby to ona była jego marzeniem, to trzymałby ją w sercu, a nie na kartce papieru.
— Jeszcze może powiedz, że i ja byłem na tej absurdalnej liście.
Nie potrafił ugryźć się w język, ale i nie musiał czekać długo na odpowiedź. Ana spuściła wzrok i wbiła go w chodnik. Nie chciała przyznać się poprzez speszone spojrzenie, ale zrobiła to swoim niespójnym zachowaniem.
— Tak myślałem — dodał pod nosem.
Ana z trudem przyjęła krytyczny komentarz, w szczególności, że pochodził od osoby, na której niezmiernie jej zależało. W każdej innej sytuacji walczyłaby o swoje, w końcu ta kłótnia była wybitnie absurdalna — oboje próbowali udowodnić sobie, że ich styl bycia jest lepszy, kiedy tak naprawdę zależał on tylko od indywidualnego podejścia każdego człowieka. Jednemu pasowało tak, drugiemu jeszcze inaczej, a kolejnemu odpowiadał miks wszystkich możliwych sposobów.
Blondynka zamiast jednak dopuścić do siebie myśl, że tak odmiennie poukładane życiowo osoby będą miały trudność ze znalezieniem wspólnego języka, bo po prostu się nie zrozumieją, to uznała, że przecież przeciwieństwa się przyciągają, a ich spotkanie nie mogło być przypadkiem. Uważała, że da się to wszystko poukładać, ale była naiwna, sądząc, że przyjdzie jej to z łatwością. Wolała podążać za swoją romantyczną duszą niż przyznać, że mogłaby się zakochać w niewłaściwej osobie.
Przecież chłopak, który stał teraz z dłońmi głęboko wciśniętymi w kieszenie i zaciśniętymi ustami, nie mógł okazać się pomyłką. Ona tak szybko się nie poddawała. Skoro miała tydzień, by przekonać do siebie chłopaka, to musiała to zrobić. Dlatego wciąż patrząc przez różowe okulary, zdecydowała się pominąć niewygodny dla nich temat i wróciła do tego łatwiejszego.
— Chcesz poznać trzecią historię?
Tom spojrzał na nią nieco zdziwiony. Spodziewał się, że dziewczyna będzie bardziej przybita jego gorzkimi słowami, tymczasem ona obdarowywała go bladym uśmiechem, którego nie potrafił zrozumieć. Zupełnie jakby kompletnie zapomniała, że jeszcze przed chwilą wyraźnie się nie zgadzali. Nie wiedział tylko, czy zdecydowała się zignorować niewygodny temat, czy może tak dobrze radziła sobie z krytyką. Licząc, że to ten drugi powód, entuzjastycznie kiwnął głową. Chyba faktycznie było lepiej zostawić tamten temat na kiedy indziej.
— Ta nie jest aż tak kontrowersyjna. — Spojrzała na niego wymownie. — Moja babcia za każdym razem, gdy miałam jakieś zmartwienia, jeszcze jako dziecko, zawsze rysowała mi taki kwadracik. Mówiła, że to dziura, do której mogę wrzucić wszystkie moje problemy i rzeczy, o których chcę zapomnieć, a wtedy one same znikną. Taki kosz na złe myśli. Zawsze mi to pomagało, pozwalało oczyścić umysł, dlatego zdecydowałam się mieć mój kwadracik już zawsze przy sobie.
Uważnie słuchał trzeciego z powodów, który osobiście uważał za najgłupszy. Może była to kwestia tego, że sam nie wierzył w skuteczność takiego działania. Przecież samo spojrzenie czy wspomnienie o takim kwadraciku nie rozwiązywało problemów, a już na pewno nie sprawiało, że same magicznie znikały. Dlatego jeśli z tych trzech historii, to właśnie ta okazałaby się być tą prawdziwą, to Tom byłby mocno rozczarowany.
— I co? Działa to? — dopytywał.
— Gdyby nie działało, nie miałabym tego na ręku.
Kiwnął głową, słysząc logiczną odpowiedź i choć mogło mu się to nie podobać, to jednak był w stanie zrozumieć, że dla dziewczyny te kilka kresek mogło mieć ogromne znaczenie. Wiele rzeczy w życiu nauczył się tolerować nawet wtedy, kiedy kompletnie się z nimi nie zgadzał, czym chociażby była ta decyzja dziewczyny lub jej pokraczny styl życia.
— To jak? Masz już jakiś typ? — spytała nagle.
Wtedy dopiero przypomniał sobie, że musiał wybrać jedną z historii, która według niego była prawdziwym powodem, dla którego Ana postanowiła zrobić tatuaż. Nie sądził, że będzie to aż tak trudne zajęcie. Wszystkie historie były nad wyraz osobiste i sposób, w jaki dziewczyna o nich opowiadała nie wskazywał, że którakolwiek z nich mogłaby być zmyślona. Ana musiała porządnie przygotować się do tej zagadki. Jeśli faktycznie każdemu powtarzała te same historie, to opanowała wszystkie do perfekcji.
— Mam. — Kiwnął głową.
Ana niecierpliwie czekała na kolejną część odpowiedzi, ale ta nigdy nie nadeszła. Spojrzała na chłopaka z nadzieją, że zdradzi coś więcej, ale on jedynie wzruszył ramionami i posłał jej zdziwione spojrzenie.
— No co? — Myślał, że jego milczenie był logiczne. — Skoro ty nie zdradzisz mi, która z odpowiedzi jest prawdziwa, to i ja nie mam obowiązku powiedzenia ci, w którą z nich zdecydowałem się uwierzyć.
— Hej. Nie taka była umowa.
Tom skrzywił się na samo wspomnienie umowy. O ile się nie mylił, nic takiego dziewczynie nie obiecywał, dlatego wolał jej o tym dosadnie przypomnieć.
— Nie było żadnej umowy. Poprosiłem byś opowiedziała mi coś o tym tatuażu, ty zaproponowałaś grę, kazałaś zgadywać, ale nigdy nie mówiłem, że będę.
W przypływie emocji zeskoczyła wreszcie z niewielkiego murka. Dopiero po chwili zaczęła tego żałować, bo stała się niższa od chłopaka, co wcale nie pomagało w jej sytuacji. Nie podobało jej się, że Tom nagle wykręcił się z udzielenia odpowiedzi, bo to właśnie na niej najbardziej jej zależało. Chyba jeszcze nigdy aż tak bardzo nie czekała aż ktoś wyrazi swoje zdanie na jej temat i choć chłopak zdążył już wypowiedzieć się, co do jej stylu bycia, to sądziła, że teraz dowie się czegoś więcej na swój temat. O ile dotąd Tom wydawał się być obojętny w stosunku do niej, to tak teraz musiał się wreszcie wypowiedzieć. A brak i tej przymusowej wypowiedzi, okropnie ją rozczarował.
Długo patrzyła się na niego, sądząc, że może go przekona, ale i to nie działało. Nie rozumiała chłopaka. Czasami miała wrażenie, że dopuszczał ją do siebie, że już chciał z nią normalnie porozmawiać, jak jeszcze przed chwilą o hokeju czy lemoniadzie, a chwilę potem zamykał się w sobie i powracał do bycia zupełnie obojętnym, tak jakby był tu z rozkazu. Nie wiedziała, jak to zmienić, choć bardzo chciała to zrobić. Jeszcze nie chciała dopuścić do siebie myśli, że to może ona nie była odpowiednią osobą dla chłopaka, dlatego wolała zrzucić to wszystko na niego.
— Trudno się z tobą rozmawia.
Tom powoli uniósł brew do góry, zaciekawiony dokąd zaprowadzi go ten wywód dziewczyny. Nie uważał się za trudnego rozmówcę, dlatego chciał wiedzieć, skąd wzięło się takie oskarżenie dziewczyny.
— Raz jesteś mistrzem sarkazmu i ciętej riposty, raz rozmawiasz ze mną nawet się uśmiechając, raz sprawiasz wrażenie totalnie obojętnego, a czasami mam wrażenie, że stoi przede mną największy gbur na świecie.
Uznała, że jeśli ma coś wskórać, to musi zacząć rozmawiać z chłopakiem na jego zasadach. Zwykłe konwersacje na niego nie działały — o tym już zdążyła się przekonać. Musiała być bardziej bezpośrednia, może i bardziej kontrowersyjna, jeśli Tom miał zwrócić na nią uwagę. Miała wrażenie, że dopóki nie zaimponuje mu jakimś kąśliwym tekstem, to z kretesem przegra wszystkie wymiany zdań pomiędzy nimi. Dlatego kontynuowała, na jakiś czas porzucając swoją maskę wiecznie miłej kelnerki.
— Nie rozumiem. To są wszystkie twoje humory, czy muszę zapłacić, by odblokować pełną wersję?
Tom zmierzył dziewczynę wzrokiem. Od razu zauważył zmianę w jej zachowaniu. O ile dotąd Ana broniła się przed jego dziwnymi humorami i komentarzami, tak teraz zdecydowała się go zaatakować. Czuł, jakby go testowała, jakby chciała wiedzieć, co zrobi w takiej sytuacji. I choć kusiło go, by odpowiedzieć równie niemiło, w taki sposób, by całkowicie zniechęcić do siebie dziewczynę, zrozumiał, że nie tędy droga.
Jak dotąd sądził, że ta cała słodka aura, która otaczała Anę, była jedyną pasującą do blondynki. Jednak teraz, kiedy zdobyła się na zupełnie inny typ rozmowy, w szczególności po tych kilku gorzkich słowach, które jej sprezentował, chciał przekonać się, czy to jedynie gra, czy może coś, czego dziewczyna nie pokazywała każdemu. Nie dawało mu to spokoju, dlatego zdecydował się zagrać pod dyktando blondynki.
— Niestety wersja demo przewiduje tylko te cztery.
Ana czuła, że powinna być rozczarowana taką odpowiedzią; w końcu sugerowała ona, że skoro demo było tak tragiczne, to pełna wersja wcale nie będzie lepsza. Mimo to sposób, w który Tom wypowiedział ostatnie zdanie z tym lekkim uśmieszkiem na ustach, sprawił, że mogłaby podjąć się ryzyka i zakupić taką grę.
Meg najwyraźniej miała rację. Blondynka lubiła zagadki, a chłopak niewątpliwie taką był. Wszystko, co robił, było na tyle niespójne, że Ana obrała sobie za sprawę życia i śmierci odkrycie, co było tego powodem. Jeśli sądził, że pozbędzie się jej takim jednym komentarzem, to grubo się mylił. Jego trudny charakter jedynie sprawił, że Tom stał się dla niej jeszcze bardziej atrakcyjny niż przedtem. A Ana nie potrafiła przegrywać.
~~~
Mała prywatka od autorki.
W taki sposób kończy się wtorek i możemy wesoło bieżeć w stronę środy (jednego z moich ulubionych rozdziałów). Czy coś się zmieni? Sami zobaczycie.
Za to możecie pobawić się w detektywów i skoro Tom nie chciał zgadywać, to z chęcią wysłucham waszych teorii 😉 A może ktoś z was zdradzi mi tajemnicę swojego tatuażu? 🤔
Życzę miłego życia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro