Trzy
Hinterzarten
Na samą myśl o imprezie w Polsce robiło mi się niedobrze, mimo że minęło już sporo czasu. Koledzy z kadry chyba mieli podobne odczucia, bo na dźwięk słowa „Wisła" wzdrygali się i ze strachem wypatrując wzrokiem trenera, zaczynali mówić o czymś innym. „Spotkanie towarzyskie" i jego konsekwencje stały się tematem tabu, zwłaszcza wśród członków norweskiej drużyny. Dla mnie była to jednak sprawa drugorzędna.
Ostatni sms wysłany do mnie od Petera był datowany na dzień konkursu w miejscowości-której-nazwy-nie-wolno-wymawiać. Od tamtego dnia- nic. Zero. Ani be, ani me, ani pocałuj mnie w dupę. Nie chciałem się zbytnio narzucać, dlatego napisałem do niego po jednej wiadomości na Facebooku i Whatsappie, coś w stylu „cześć, co tam u ciebie", ale bez żadnej odpowiedzi. Nie miałem też okazji się z nim spotkać. Na drugi dzień rano po Project X, Goran „delikatnie zasugerował Słoweńcom spakowanie się i udanie się na lotnisko", a w Hinterzarten nocowali w innym hotelu, nie wiedziałem nawet gdzie. Całkiem sprytna zagrywka ze strony trenerów.
Wylegiwałem się na łóżku w towarzystwie Tande, który przeglądał profile dziewczyn na Tinderze. Szczerzył się jak głupi do sera, ale mi to nie przeszkadzało. Wolałem słyszeć co jakiś czas jego sugestywny śmiech, niż żeby dawał mi złote rady na temat uwodzenia.
Usłyszałem pukanie.
- Za dziesięć minut kolacja- zza drzwi wyjrzała głowa Fannemela.
- Dziękujemy za informację, oddeleguję cię posłańcu- machnął ręką w powietrzu nawet na niego nie patrząc, na co Anders mruknął coś pod nosem i trzasnął drzwiami.
- To te dni- mrugnął do mnie Daniel wracając za chwilę do przesuwania palcem zdjęć panienek w bikini.
Westchnąłem. Podniosłem się z łóżka i skierowałem się do łazienki, przeciągając się po drodze. Doprowadziłem włosy do porządku, które sterczały w każdą możliwą stronę i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Wymusiłem uśmiech.
- Ale żeby za moimi plecami takie sprośne wiadomości wysyłać?
Wybiegłem z pomieszczenia i wyrwałem z ręki blondaska swój telefon. Nawet nie próbował powstrzymywać śmiechu.
- Nic nie wysyłam- bąknąłem klikając na ostatnio odebrane smsy.
- Gdyby to była prawda, nazwałbyś mnie erotomanem i polecił dobrego psychiatrę- rozmasował obolały brzuch i ociężale wstał na nogi- Ty zboczuszku mój, ty- ścisnął mój policzek , na co odsunąłem się z odrazą.
- Idiota- rzuciłem.
- Powiem trenerowi, że odsypiasz podróż i żeby ci nie przeszkadzał, a tego ostatniego udam, że nie słyszałem- puścił oko i wyszedł z pokoju.
Od: Peter
Muszę z kimś pogadać.
***
Może i to było głupie z mojej strony, że po tygodniu ciszy zaledwie kilka słów wystarczyło, żebym poleciał do niego zostawiając wszystko za sobą, ale co ja miałem robić. Tęskniłem za nim. Wpisałem tylko adres hotelu w GPS w telefonie, bo nigdzie nie mogłem złapać taksówki i poszedłem. Było okropnie gorąco, a może to ja się aż tak denerwowałem.
Po kilkunastu minutach przeszedłem przez automatyczne drzwi i wsiadłem do windy, która na moje szczęście akurat była na dole. Wcisnąłem guzik i pojechałem na drugie piętro. Przez cały czas myślałem, co chce mi powiedzieć. Nie ukrywałem, potrzebowałem wyjaśnień. Byłem podekscytowany spotkaniem, ale jednocześnie nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał, zawsze informował mnie, jeżeli miał gdzieś wyjechać na dłużej.
Z lekkim zawahaniem zapukałem do drzwi pokoju. Kilka sekund później stał już przede mną Słoweniec. Dopiero wtedy tak naprawdę zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi go brakowało.
- Szybko przyszedłeś- poklepał mnie po plecach wpuszczając do środka.
Nie odpowiedziałem. Przeczesałem nerwowo włosy i przysiadłem na fotelu, tuż obok niedbale rzuconej torby z ubraniami.
- Wybacz bałagan- podał mi szklankę z sokiem- Nie mam do tego głowy.
Kiwnąłem tylko i upiłem łyk. Rozejrzałem się wokół. Ile ja bym dał za własny pokój na zawodach.
- O czym chciałeś porozmawiać?- spytałem nie chcąc przedłużać.
- Na początek, przepraszam- uśmiechnął się nieco- Nie powinienem tak znikać bez słowa, ale nie widziałem innej możliwości. Potrzebowałem się wyciszyć.
- W porządku.
Pokiwał głową obracając kubek w palcach. Wyglądało na to, że miał mi dużo do powiedzenia.
Chwilę później wziął głęboki oddech i przygryzł wargę.
- Pamiętasz jak w Wiśle mówiłem, że nie jestem już z Miną?
Przytaknąłem. Przyznał, że to była ich wspólna decyzja. Opowiadał o ich z każdym dniem gasnącym uczuciu, które w końcu się wypaliło. Nic do siebie nie czuli, a już na pewnie nie on do niej. Wtedy, w Wiśle, był trochę podłamany, bo obwiniał się o rozpad ich związku. Przestał mieć do siebie pretensje, kiedy znajomy wyznał mu, że Mina już od jakiegoś czasu go zdradzała, ale ten nie chciał psuć ich relacji, dlatego siedział cicho.
- Jak to usłyszałem, poczułem się taki... wolny. Jakby ktoś zrzucił z moich pleców wielką cegłę. Cudowne uczucie- wykrzywił usta w uśmiechu.
Byłem na nią wściekły. Jak mogła zrobić coś takiego? Nie mieściło mi się to w głowie. Powstrzymywałem się przed wybuchnięciem tylko ze względu na Petera. Policzyłem w myślach do dziesięciu starając się uspokoić.
- Teraz mam tylko Freunda na głowie- podparł głowę wzdychając.
Spojrzałem się na niego pytająco.
- Musisz dać słowo, że nikomu nie powiesz.
- No okay- zgodziłem się zdziwiony.
- Bo to jest tak- wypuścił powietrze- Jaka... Jace podoba się Freund, tak? Tylko, że on tego uczucia nie odwzajemnia, ba- wręcz przeciwnie. Za to upatrzył sobie mnie- spuścił wzrok sprawiając wrażenie zawstydzonego- W pewnym sensie to fajnie, że coś tam we mnie zobaczył i chciałby, żebyśmy byli kimś więcej niż przyjaciółmi, ale no wiesz... ja nie chcę- zaśmiał się nerwowo- Szkoda mi tylko Jaki, kiedy Severin go olewa, ale chyba nie mogę nic zrobić.
No tak! Jeszcze by tego brakowało, żeby jakiś, pożal się Boże, Niemiec wykradł mi faceta. Po moim trupie. Poza tym, byłem pierwszy. Raczej.
- Myślałem, że ma dziewczynę- parsknąłem.
- Słyszałem, że miał, potem zerwali i znowu się zeszli, ale co z tego jest prawdą...- wzruszył ramionami- Jakby mnie to interesowało. Więcej soku?- wskazał wzrokiem na moją pustą szklankę.
Uśmiechnąłem się szczerze.
- Poproszę.
*****
Powracam!
Teraz, kiedy ogarnęłam wszystko, co miałam do ogarnięcia, planuję wstawiać po dwa-trzy rozdziały tygodniowo, może częściej jak wena mnie odwiedzi. Jedyny "okres bezrozdziałowy" będzie od 9 do 16 lipca, chociaż może uda mi się coś wstawić.
Gwiazdkujcie, komentujcie. Widzimy się już niedługo c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro