Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3'' Grymasy '' / POPRAWIONE




Kocham cię Kim i nigdy cię nie zostawię ... Kocham cię .. kocham cię skarbie

Otworzyłam swoje oczy, czując jak kropelki potu, spływają po mojej twarzy. Czułam jak mój  oddech próbuje się uspokoić, kiedy podniosłam się nagle z łóżka.  Rozejrzałam się po pokoju, chcąc sprawdzić godzinę. Westchnęłam pod nosem, widząc siódmą , na ekranie telefonu. Opadłam na łóżko, biorąc głęboki wdech, zastanawiając się, dlaczego jego osoba,  mnie tak prześladuje. Minęło już tyle czasu, a on systematycznie odwiedza mnie w snach, powodując we mnie panikę. On chce mnie wykończyć. Wstałam po chwili z łóżka, zarzucając na swoje ciało szlafrok i zaczęłam kierować się prosto do pokoju chłopca, by sprawdzić czy się obudził. Zajrzałam do łóżeczka, widząc jak jeszcze smacznie śpi i postanowiłam zacząć się  powoli szykować. Udałam się do swojej łazienki, biorąc szybki prysznic, który pozwoli mi obudzić ciało do działania. Owinęłam się po chwili ręcznikiem, a następnie poświęciłam kilka minut dla swojego ciała. Zrobiłam w międzyczasie poranną pielęgnację i zaczęłam się malować.  Włosy postanowiłam dzisiaj związać w wysokiego kucyka, stawiając dzisiaj na wygodę. Zaczynając kończyć swój makijaż, zerknęłam na pogodę, która dzisiaj nie rozpieszczała. Na oknach osadzały się krople deszczu, co świadczyło dzisiaj o pochmurnej aurze.

Zmierzyłam w stronę swojej szafy, rozmyślając nad dzisiejszym ubiorem. Po dłuższej chwili zdecydowałam się na gładkie białe body, czarne eleganckie spodnie z wysokim stanem i do tego czarna marynarka. Założyłam w międzyczasie złote kolczyki, zegarek i schowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do swojej torebki, kiedy usłyszałam kroki.

- Dzień dobry mama -  odwróciłam się przodem do przyjaciela, który trzymał na swoich dłoniach chłopca.

- Myślałam, że się wyrobię zanim wstanie – dodałam, podchodząc do nich – Dzień dobry kochanie – chłopiec, wyciągnął dłonie w moim kierunku, chcąc się do mnie przytulić. Pocałowałam Williama w czoło, a następnie przytuliłam go mocno do swojej klatki piersiowej.

- Wczoraj chyba dość późno wróciłaś – zerknęłam na ciemnookiego, który wpatrywał się w nasza dwójkę, opierając się o ścianę. Faktycznie po wczorajszym lunchu z moim szefem, przyjechałam dość spóźniona na  wspólny wieczór. Mike musiał już spać, ponieważ kiedy wróciłam do domu, nikogo nie zastałam na nogach.

- Nie, aż tak późno – sprostowałam – przepraszam Mike – było mi głupio, ponieważ nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. - Wczoraj miałam urwanie głowy w pracy i ..

- Ktoś cię podrzucił – otworzyłam szerzej oczy, będąc zdziwiona.

- Skąd wiesz, skoro spałeś ?

- Słyszałem jak podjeżdża pod dom samochód, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem jak z niego wysiadasz – dodał, zmierzając mnie wzrokiem – Kto to był ?

- Mój szef – odparłam – Chodź Willi zaczniemy się szykować do żłobka – zaczęłam kierować się z małym do jego pokoju, aby go naszykować do wyjścia.

- Od kiedy twój szef, podwozi cię późnym wieczorem pod dom? - wiedziałam, że ta rozmowa może prowadzić do kłopotów, dlatego wczoraj troszkę się ucieszyłam, że przyjaciel spał.

- Tak wyszło Mike – nie wiedziałam zbytnio co mam mu odpowiedzieć, byłam lekko skołowana. - Byłeś z nim w łazience ? - zapytałam przyjaciela, który przytaknął.

- Coś cię z nim łączy ? - zaczęłam ubierać Williama, śmiejąc się pod nosem, na jego pytanie.

- Tak, praca Mike – wpatrywałam się w syna, który był już ubrany. Rozczesałam mu włoski, nasmarowałam mu buzię, a następnie spojrzałam na przyjaciela, który przez cały czas, wpatrywał się w moją osobę. - Nie idziesz do pracy?

- Nie uważasz, że powinienem wiedzieć o takich sprawach ? - zapytał pretensjonalnym głosem.

- A z jakiej racji ? - wzięłam chłopca na swoje ręce, a następnie zaczęłam kierować się z nim po schodach na dół, do kuchni. - Wróciłam bez nogi, ręki ?

- Jesteśmy partnerami Kim – nie wiedziałam do czego ta rozmowa zmierza i skąd u niego takie zdenerwowanie. - Jestem za was odpowiedzialny -  włożyłam chłopca do krzesełka, zaczynając szykować mu śniadanie, kiedy z ust przyjaciela padły te słowa.

- Mogę wiedzieć, co chcesz wskórać tą rozmową ? - zapytałam po chwili, odwracając się przodem do mężczyzny – Nie wiem o co ci chodzi, a tym bardziej nie wiem, dlaczego mnie atakujesz. Musimy wyjeżdżać za piętnaście minut, a ty zamiast się szykować, robisz mi wyrzuty, że podwiózł mnie wczoraj mój szef pod dom.

- Czy twój szef wie, że jesteś samotna matką ?

- Wie – po usłyszeniu mojej odpowiedzi, przyjaciel odpuścił i zmierzył na górę. Byłam skołowana naszą poranną rozmową. Zerknęłam na chłopca, który zajadał ze smakiem swoje śniadanie, uśmiechając się do niego. - Co ten wujek, tak szaleje – burknęłam, całując chłopca w policzek.

Spojrzałam na godzinę, przez którą nie byłam już wstanie zjeść śniadania, ani napić się kawy. Przez zbędną rozmowę z przyjacielem, straciłam tylko czas i będę musiała zjeść w biurze.

- Jedziemy ? - po chwili do kuchni zszedł Mike, który wyciągnął Williama z krzesełka i zaczął go ubierać do wyjścia. Przyjaciel chyba wstał lewą nogą, ale postanowiłam to zignorować i nie wszczynać między nami kłótni. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki, na szybko trochę posprzątałam, a następnie zmierzyłam na korytarz. Zarzuciłam na siebie czarny płaszcz, eleganckie czarne botki na szpilce i wszyscy wyszliśmy z domu.

Wyjechaliśmy  w ciszy. Postanowiłam nie pytać o co chodzi przyjaciela, dopóki nie odwieziemy chłopca do żłobka. Zaparkowaliśmy pod budynkiem, pożegnałam się z synkiem, a następnie przyjaciel zabrał go do dzieci. Siedziałam w aucie, rozmyślając nad tym, czy powinnam zapytać Mike, o co mu chodzi.

-  Mogę wiedzieć, co zrobiłam nie tak, że aż tak się na mnie wkurzyłeś ? - zapytałam po dłuższej chwili, kiedy ruszyliśmy w drogę.

- Może nie powinienem mówić ci o tym, przed rozpoczęciem pracy – zaczął, wywołując u mnie niepokój – Nie mogę uwierzyć i chyba pogodzić się z myślą, że zaczyna się kręcić koło ciebie obcy mężczyzna. Zawsze byłaś w towarzystwie Timos'a  i ciężko mi będzie się przyzwyczaić do kogoś innego.

-  On mnie tylko podwiózł pod dom Mike, a zachowujesz się, jakbym się z nim spotykała – byłam zniesmaczona wyznaniem przyjaciela, który przed rozpoczęciem naszych prac, wspomniał o blondynie – To on zostawił mnie, będąc w ciąży z jego synem i pozwolił na uporanie się ze wszystkim samej.  Zachowujesz się w tym momencie Mike jak dupek, nie pozwalając mi być szczęśliwa z kimś innym. Jeżeli będę chciała się z kimś związać to zrobię to, nie tylko dla siebie, a przede wszystkim dla Williama, który zasługuje na kochającą się rodzinę.

- Kim, nie to miałem na myśli – Mike chciał jeszcze ze mną porozmawiać, ale kiedy zorientowałam się, że jesteśmy już pod moją pracą, zabrałam swoje rzeczy i wysiadłam z wozu.

- Nie przyjeżdżaj dzisiaj po mnie. Miłego dnia – trzasnęłam drzwiami, a następnie pomaszerowałam do  środka.   

Wzięłam głęboki wdech, wchodząc do budynku, starając się zostawić swoje problemy prywatne na parkingu wraz z przyjacielem. Spojrzałam na godzinę, uświadamiając sobie, że mam jeszcze pół godziny do rozpoczęcia pracy, a z racji tego, że nie jadłam śniadania, postanowiłam wstąpić do kawiarni. Wsiadłam z pozostałymi osobami do windy i kilka minut później znalazłam się już na dwunastym pietrze, na którym była kawiarnia. Znalazłam wzrokiem wolny stolik przy oknach, a następnie zajęłam miejsce. Przeglądałam kartę wzrokiem, próbując na coś się zdecydować.

- Dzień dobry .

- Dzień dobry .

- Nie wiedziałem, że cię tu spotkam – oznajmił, uśmiechając się do mnie lekko. - Przyszłaś na poranną kawę ?

- Tak, niestety nie udało mi się w domu – dodałam, wyznając mężczyźnie. Ethan był ubrany w granatową koszulę z podwiniętymi rękawami, pewnie dla wygody, a do tego czarne, eleganckie spodnie.

- Mogę się dosiąść ? - zapytał niepewnie.

- Jasne – odparłam, widząc jak zajmuje miejsce naprzeciwko mnie.

- Zamówiłaś już coś sobie ?

- Jeszcze nie – obydwoje zaczęliśmy przeglądać kartę, kiedy chwilę później podeszła do nas kelnerka, pytając o zamówienie. - Ja poproszę flat white i do tego ten zestaw z jajecznicą na maśle – poprosiłam, uśmiechając się do kelnerki.

- Natomiast ja poproszę czarną kawę i zestaw z jajecznicą, ale na bekonie. Dziękujemy – zielonooki oddał kobiecie kartę, a następnie zerknął na mnie. - Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci moje towarzystwo.

- A dlaczego tak uważasz?

- Pojawiłem się znikąd. Może chciałaś pobyć sama, a ja ci przeszkodziłem – dodał, dopytując delikatnie czy nie jest nachalny.

- Miło zjeść wspólnie śniadanie i napić się kawy – posłałam mężczyźnie uśmiech, dając mu do zrozumienia, że miło go widzieć.

- Twój partner nie miał wczoraj problemu o to, że tak późno wróciłaś ? -  zapytał, poprawiając się na krześle. Wpatrywałam się w przełożonego, wyczuwając chęć sprawdzenia mojego statusu.

- Nie mam partnera – do naszego stolika podeszła kelnerka, zostawiając na naszym stole kawy, a następnie odeszła, zostawiając nas ponownie samych. Uniosłam delikatnie swój wzrok, obserwując mężczyznę po moim wyznaniu. - A twoja kobieta, nie była zła, że wróciłeś tak późno? - zapytałam z ciekawości.

- Nie mam kobiety – odpowiedział, uśmiechając się do mnie. Starałam się być poważna, ale nasze dziecinne podchody, mnie rozbawiły. - Moja mama mnie wychowywała sama, dlatego kiedy dowiedziałem się, że również wychowujesz sama syna – zaczął – to chciałem żebyś wiedziała, że jesteście bardzo silne -  jego wyznanie i jednocześnie skomplementowanie mojej osoby, sprawiło mi ogromna radość i jednocześnie ulgę.  Nie każdy rozumie, co to znaczy być samotną matką. 

-  Nie wychowuje zupełnie sama syna – zaczęłam – Pomaga mi w tym mój przyjaciel, który zadeklarował się być dla mnie oparciem – czułam się zobowiązana do wyjaśnienia mu mojego rodzicielstwa.

-  Bardzo się z tego powodu cieszę. Warto mieć kogoś, kto będzie nam pomagał w wychowywaniu dziecka.

- Proszę, państwa śniadania, Smacznego – naszą intymną rozmowę, przerwała kobieta, zostawiając na naszym stole śniadania dla nas. Podziękowaliśmy kelnerce, a następnie zaczęliśmy wspólnie jeść. Dawno nie doświadczyłam rozmowy z kimś innym, niż Mike. Przez dwa lata, to on był jedynym mężczyzną, który poświęcał i skupiał całą swoją uwagę na naszej dwójce. Miło jest być w centrum uwagi kogoś innego.

- Lubisz gotować dla małego ? - zapytał, chcąc kontynuować rozmowę.

- Oczywiście. Na całe szczęście nie jest wybredny – zielonooki zaśmiał się na mój komentarz, a ja dołączyłam do niego. - A ty ? Gotujesz sobie sam czy jednak preferujesz zjeść coś na mieście ?

- Mój system pracy nie pozwala mi na jedzenie w domu. Rzadko się zdarza, żebym sobie coś ugotował. Przeważnie jestem w pracy, bądź na spotkaniu – wpatrywałam się w swojego szefa, uświadamiając sobie, że to musi być męczące,  ciągłe poświęcenie się pracy. - Dlatego cieszę się, że są restaurację – zażartował.

- Gdybyś chciał, możemy od czasu do czasu zjeść wspólnie – zaproponowałam mężczyźnie, na co on posłał mi uśmiech. - Nie mam na myśli czegoś więcej .. - zaczęłam się tłumaczyć, czując, że źle przekazałam mężczyźnie to co chciałam.

- Będzie mi bardzo miło, gdybym mógł od czasu do czasu zjeść z tobą . Przeważnie jem sam, więc miło będzie mieć czasami towarzysza – uśmiechnęłam się do niego i zaczęliśmy dokańczać nasze śniadanie. Zerknęłam przez przypadek na zegarek, widząc, że od dziesięciu minut powinnam już pracować.

- O kurczę – dodałam, szukając wzrokiem kelnerki, aby zapłacić.

- Co się stało ?

- Jestem spóźniona do pracy – mężczyzna zaczął się śmiać, widząc moje zmartwienie. Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi, dlatego byłam lekko skołowana.

- Myślę, że twój szef nie będzie o to zły -  zerknęłam na niego, czując jak się rumienie, dlatego straciłam z nim kontakt wzrokowy po chwili.

- Przepraszam, mogę prosić rachunek ? - poprosiłam po chwili kelnerkę, która podeszła do naszego stolika po brudne naczynia. - Tym razem ja płacę – oznajmiłam przełożonemu, przykładając po chwili kartę do terminala.

- Nie musiałaś Kim – wstaliśmy wspólnie z miejsca, zbierając ze sobą rzeczy, a następnie zmierzyliśmy do windy.

- Ale mogłam, więc to zrobiłam – nie chciałam, żeby Ethan ponownie za mnie zapłacił. Ja również zarabiałam.  Weszliśmy obydwoje do windy, ruszając na górę. Dopiero po chwili zaczęłam się stresować, kiedy uświadomiłam sobie, jak to będzie wyglądać w oczach moich kolegów z pracy. Spóźniłam się i na dodatek przyjeżdżam z szefem, natomiast wczoraj wyszłam z pracy, również z szefem. Jeżeli ktoś połączy kropki i zobaczył nas dzisiaj wspólnie na śniadaniu, mogę mieć z tego nieprzyjemności.

- Miłej pracy Kim .

- Wzajemnie – wysiadłam pierwsza z windy i pomaszerowałam do swojego biura. Starałam zachowywać się naturalnie, nie wzbudzać podejrzeń, ale mimo wszystko , byłam zestresowana.

Całuję
Wasza
Juno

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro