1. Troszkę o Mnie / POPRAWIONE
Czułam zimny wiatr we włosach, który je rozwiewał we wszystkie strony. Chłód na moich zaczerwienionych policzkach, kiedy wpatrywałam się w tańczące drzewa. Każdego poranka wychodziłam na swój balkon w sypialni, rozglądając się dookoła siebie. Z jednej strony uwielbiałam zapach poranka, który pobudzał mnie do działania, a z drugiej strony, pozwalałam sobie odpływać na chwilę do innego świata.
Poczułam gęsia skórkę na swoim ciele, mimo iż miałam na sobie sweter idealny na taką pogodę. Był on koloru brudnej zieleni, niczym liście, które traciły swoją naturalną barwę, przygotowując się na jesień. Skrzyżowałam dłonie, aby było mi cieplej, kiedy uderzał w moje ciało kolejny wiatr, sprawiając moje ciało, o lekkie drżenie.
Życie stawało się spokojniejsze i po jakimś czasie, przestałam zwracać uwagę na dni, które mijały. W mojej głowie, życie było bezbarwne. Nie miało znaczenia jakiego koloru jest mój sweter, czy danego dnia wieje wiatr, czy mój sąsiad jak co ranek idzie po kawę i wraca z dwiema do domu.
Zamknęłam na chwile oczy, aby wsłuchać się w piękny szum wiatru, który pozwalał mi się uspokoić..
„ Kocham cię i dziękuje ci, że zostanę tatą „
Poczułam jak po moim policzku spływa łza, kiedy otworzyłam oczy. Moje łzy spływały dalej po mojej twarzy , a ja jak gdyby nigdy nic, dalej wpatrywałam się w krajobraz przed siebie. Wspomnienie męczyło mnie od jakiegoś czasu, nie pozwalając mi normalnie funkcjonować. Codziennie rano wracało niczym bumerang i pisało taki sam scenariusz.
- Kim?- nagle usłyszałam męski głos. - Chodź zawiozę was - otarłam w pośpiechu łzy i odwróciłam się za siebie, zauważając Mike'a.
- Już idę - powiedziałam, na co chłopak, przytaknął i przymknął lekko drzwi balkonowe.
Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę mojej sypialni. Była moją oazą spokoju, moim małym azylem, w którym mogłam się schować i pozbierać myśli. Piękne dużo drewniane łóżko z piękną jasną, pachnąca pościelą, którą dopiero co wyprałam. Obok łóżka znajdowały się dwie szafki nocne, również drewniane. Podeszłam do swojego zielonego fotela, na którym znajdował się mój laptop oraz torebka z potrzebnymi rzeczami do pracy. Chwyciłam rzeczy w dłoń i ruszyłam.
Chwile później znajdowałam się już na dole w dużym pięknym przedpokoju. Spojrzałam na siebie w lustrze, aby sprawdzić jak wyglądam przed wyjściem do pracy. Byłam ubrana w sweter w odcieniu brudnej zieleni i eleganckie spodnie. Na górę zarzuciłam brązowy płaszcz, założyłam szpilki i byłam gotowa.
- Wyglądasz cudownie, jak zawsze - usłyszałam .
- Mój mały książę - powiedziałam do chłopczyka, którego trzymał Mike na rękach. Chłopiec rozłożył dłonie, a następnie wzięłam go do siebie, przytulając mocno.
Był to mój syn. William. Miał piękne niebieskie oczy, delikatne blond włosy na przemian z ciemnym brązem. Piękny uśmiech dzięki, któremu miałam siłę działać dalej. Willi za dwa miesiące kończył dwa latka, a pamiętam jak go niedawno urodziłam.
- Jeszcze to - dodał Mike , a następnie założył chłopcu czapkę z pomponem. - Idziemy - dodał, zabierając resztę rzeczy w dłoń i wyszliśmy z domu.
Otworzyłam tylne drzwi samochodu , wkładając małego do fotelika, a chwilę później sama zajęłam miejsce z przyjacielem i ruszyliśmy spod domu. Jechaliśmy zawieźć Williama do żłobka, do którego zdecydowali się go przyjąć. Mieliśmy trochę trudności ze znalezieniem dla niego miejsca, ale w końcu się udało. Chłopiec nie miał jeszcze skończonych dwóch lat, a już udało się opanować nocnik. Wielki sukces! Musieliśmy się zdecydować na żłobek, ze względu na naszą specyfikę pracy. Mike pracował od porannych godzin , do popołudniowych w firmie transportowej. Natomiast jeżeli chodzi o mnie, to udało mi się dostać posadę jako sprzedawca w bardzo dobrze preferującej agencji, zajmującą się sprzedażą jak i marketingiem różnorodnych produktów. Godziny pracy były różne, dlatego zdecydowaliśmy się z przyjacielem na żłobek, który mieliśmy nadzieję, że ułatwi nam pogodzenie pracy z opieką nad chłopcem.
- Jesteśmy już - powiedział Mike, podjeżdżając pod wyznaczone miejsce. Odpięłam pas, a następnie skierowałam się w stronę tylnych drzwi, aby odpiąć chłopca z fotelika.
- Powiedz pa pa - mówiłam, wyjmując Williama. Chłopiec pomachał mężczyźnie z wielkim uśmiechem na twarzy, a następnie pomaszerowaliśmy w stronę budynku. Przywitałam się z innymi rodzicielkami, a następnie zaczęłam rozbierać małego.
- Dzień dobry William - powiedziała pani przedszkolanka, witając się z nami. - Chodź dzieci czekają, mamy też nowe autka - mówiła, zachęcając go do pójścia. Willi spojrzał na mnie, a następnie na kobietę, która wyciągnęła do niego dłoń. Widziałam lekkie zawahanie z jego strony.
- Kocham cie – powiedziałam do chłopca, kucając przy nim. - Bądź grzeczny dobrze ? - chłopiec przytaknął, a następnie pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się pod nosem, składając na jego czole całusa, a następnie obserwowałam jak maszeruje z panią do dzieci. Schowałam wszystkie jego rzeczy do szafki, a następnie wyszłam z budynku, kierując się z powrotem do samochodu.
- I jak płakał dzisiaj ? - spytał przyjaciel.
- Nie, właśnie nie - powiedziałam zadowolona zapinając pas, a następnie odjechaliśmy.
- Osiągamy powoli sukces – oznajmił, zerkając w moim kierunku - Masz dzisiaj dużo pracy?
- Tak, muszę przygotować kolejne projekty, ale będę robić je w domu. Nie chce siedzieć po nocach w biurze jak ostatnio – dodałam.
- To może dzisiaj zamiast kolacji pozwolimy sobie na pizze ? - zaproponował, uśmiechając się do mnie. - Nie będzie trzeba gotować, tylko hop dzwonimy, oni robią i przywożą – mówił, starając się mnie przekonać do jego pomysłu.
- No dobrze, zgadzam się - wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Uśmiechnęłam się, widząc jak świetnie wybrnął z gotowania, ponieważ dzisiaj wypadała jego kolej.
Przyjaciel na przestrzeni dwóch lat bardzo się zmienił. Jego wygląd uległ sporej zmianie. Stał się bardziej poważny, męski i przystojniejszy. Przykuwał uwagę nie jednej młodej damy, ale nie wiązał się z żadną, z tego co mi wiadomo. Po incydencie, które miało miejsce dwa lata temu, przyjaciel obiecał się nami zająć. Dzielnie wypełniał obowiązki mężczyzny w domu, mimo iż nie raz, było pod górkę. Zawsze mogliśmy z Wilii na niego liczyć.
- Przyjechać po ciebie ? - zapytał ciemnooki.
- Dam znać, ale myślę, że nie będzie takiej potrzeby – oznajmiłam, widząc jak przyjaciel podjeżdża pod moją pracę.
- Miłego dnia Kim – dodał, posyłając mi uśmiech.
- Wzajemnie, uważaj na siebie – odwzajemniłam gest, a następnie wysiadłam z samochodu.
Zaczęłam kierować się w stronę biurowca, w którym mieściło się moje biuro. Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie, mijając po chwili główną rejestrację, przy której było masę ludzi. Oprócz firmy, w której pracowałam, w wieżowcu znajdowały się jeszcze kawiarnię oraz dwa inne biura. Nacisnęłam sygnalizację na windę, a następnie zerknęłam na swój zegarek na dłoni. Zawsze starałam się być przed czasem, dla swojego komfortu pracy. Po chwili drzwi od windy się otworzyły, a z nich zaczęli wychodzić inni pracownicy, witając się wzajemnie ze sobą. Widząc jaki mam dobry czas, postanowiłam, że wstąpię jeszcze po poranną kawę, która znajdowała się na wcześniejszym piętrze.
- Przepraszam – powiedziałam, chcąc wyjść z windy, która była zapełniona, aż po brzegi.
Ruszyłam w stronę kasy, ciesząc się jak dziecko, że nie ma dużej kolejki. Kawiarnia nazywała się „ Good Coffe, Good Day „ i miała przepiękny wystrój, zważając, że znajdowała się w wieżowcu. Moje biuro mieściło się na trzynastym piętrze, natomiast kawiarnia znajdowała się na dwunastym, więc widok na miasto był bezcenny. Wystrój był bardzo ciepły, a jasne kolory, dodawały więcej przestrzeni miejscu, z którego biło energią. Asortyment był w bardzo przystępnej cenie, zwłaszcza kiedy się jest pracownikiem. Mamy stałą kartę klienta i zniżki, o które zadbało szefostwo.
- Dzień dobry, flat white bez laktozy? - zapytała baristka, uśmiechając się do mnie.
- Dzień dobry , tak poproszę – wyciągnęłam z torebki portfel, po chwili płacąc Pani, a następnie stanęłam obok blatu, wyczekując na swoją kawę.
- Proszę, kawa dla Pani.
- Dziękuję ślicznie, miłego dnia – odparłam uśmiechnięta, zabierając kawę, a następnie zmierzyłam ponownie do windy, która akurat zatrzymała się na kawiarni i już po chwili znajdowałam się na swoim piętrze.
Ruszyłam prosto do swojego biura, witając się po drodze z pracownikami. Nie zawierałam większych więzi w pracy, ponieważ miałam kilka nauczek po szczebelkach swojej kariery, którą zaczęłam w miejscu pracy. Oczywiście byłam otwarta na rozmowy, ale z dystansem.
- W końcu – otworzyłam swoje drzwi od biura, a następnie je przymknęłam, znajdując się w nim kompletnie sama. Wzięłam głęboki oddech, a następnie skierowałam się w stronę swojego biurka. Moje biuro miało około dwudziestu pięciu metrów kwadratowych, które otrzymałam za swoje wyniki w pracy. Szef doceniał swoich pracowników, dlatego każdy uwielbiał i chciał się wykazać, czerpiąc z tego korzyści. W moim biurze przeważały kolory bieli i brązu, które idealnie wkomponowały się w równie piękny widok na miasto. Pomieszczenie było bardzo dobrze oświetlone, a ja uwielbiałam światło naturalne. Położyłam swoją torbę na komodzie, a następnie przysiadłam do papierów.
- Proszę – usłyszałam nagle pukanie do drzwi, a następnie w progu stanął mój szef.
- Dzień dobry – podniosłam się ze swojego miejsca, a następnie mężczyzna gestykulując, kazał mi ponownie zająć miejsce. - Czy ma Pani chwilę ?
- Dzień dobry, tak oczywiście – mężczyzna zamknął za sobą drzwi, a następnie podszedł do mojego biurka, zajmując miejsce naprzeciwko mnie.
Mój szef był w granicach trzydziestki, zawsze elegancko i schludnie ubrany. Prezesem był od pięciu lat i nikt nie chciał go wymienić na żadnego innego. Wszystkie moje koleżanki z pracy, wzdychają na jego widok, podziwiając jego urok osobisty. Przyznam, że należał do bardzo przystojnych mężczyzn i ciężko było nie zawiesić na nim swojego wzroku.
- Chciałem ci osobiście pogratulować, za twój ostatni projekt Kim – zaczął – Bardzo dobra praca, dzięki której udało nam się podpisać umowę – uśmiechnęłam się na wieść o podpisanym kontrakcie.
- Bardzo się cieszę i dziękuje szefie .
- Przyszedłem do ciebie Kim, ponieważ chciałbym, abyś towarzyszyła mi dzisiaj podczas spotkania z naszym przyszłym wspólnikiem. Rozmowa głównie będzie polegać na omówieniu warunków umowy, związanych ze sprzedażą – poczułam lekki uścisk w klatce piersiowej, spowodowany ekscytacją i stresem.
- Oczywiście – powiedziałam zadowolona.
- Świetnie – odparł, wstając z miejsca – Spotkanie odpędzie się o dziesiątej w sali konfederacyjnej – oznajmił, zawieszając na mnie swój wzrok – Tak przy okazji, bardzo dzisiaj ładnie wyglądasz – mężczyzna uśmiechnął się do mnie, prawiąc mi komplement, kiedy ja przeżywałam paraliż.
- Dziękuję – odpowiedziałam speszona, jego komplementem, a następnie ciemnowłosy zostawił mnie w swoim biurze, w osłupieniu.
Dzień dobry Kochani :)
Kilka krótkich informacji na sam początek.
1. Rozdziały " Ulecz Mnie " - jestem w trakcie weryfikacji / poprawianiu rozdziałów. Przyznam, że pisząc wcześniej, nie zwracałam tak szczególnej uwagi na niektóre rzeczy . Nie chciałabym popełnić błędów co wcześniej :)
Postanowiłam, że będę wrzucać wam poprawione rozdziały od nowa, nie usuwając swoich poprzednich „ wypocin'' . Myślę, że w ten sposób każdy z Was będzie mógł ocenić moją pracę i wskazać mi jakieś swoje uwagi. Będziecie mieli również porównanie kilku miesięcznej różnicy pisania, mam nadzieję, że na plus oczywiście.
2. „ Zakochana w Bandycie '' - jak większość z Was wie, mój debiut miał miejsce czwartego czerwca. Od wydania książki spotkałam się z bardzo różnymi opiniami na jej temat, które mimo iż nie zawsze są przychylne, nie poddaje się i działam dalej.
Pierwsza część książki jest niewinna, nieświadoma konsekwencji , delikatna i chaotyczna, a najważniejsze, jest wyczuwalny młodszy wiek bohaterów. Dlatego w drugiej części
( poprawionej ! ) , będziecie mieli styczność z dojrzalszymi bohaterami i fabułą. Każdy z nas musiał kiedyś dorosnąć i dojrzeć, jak nasi bohaterzy :)
Zapraszam Was do zakupu pierwszej części w empiku :)
Będzie mi niezmiernie miło :) !
Zapraszam Was również na swoje social media :
ig: nowa2_4
tiktok : pisarkajuno
Na których staram się być aktywna, dodaję posty związane ze swoim światem pisarskim, a czasem kilka urywek ze swojego życia prywatnego.
Jeżeli chodzi o rozdziały, nie chcę się deklarować ile razy w tygodniu będę dodawać. Póki co jestem chora i staram się wykorzystać też czas jak najlepiej potrafię :)
Całuje
Wasza
Juno
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro