40
Pov Harry
Jak Veronica straciła przytomność to byłem pewien, że to przez to uderzenie. A nie należało ono do najmocniejszych. Zrobiła się jeszcze bardziej słaba. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Tam rzuciłem ją na łóżko. Przewróciła się tak, że leżała na brzuchu przez co zobaczyłem, że na jej niebieskich spodniach znajduje się krew. Pewnie dostała miesiączki.
Usiadłem na krześle na przeciwko niej i czekałem aż się obudzi. To jednak się nie zdarzało, a plama na jej spodniach zaczęła się tylko powiększać. Nie znałem się na tym za bardzo. Lecz wiedziałem, że jak to będzie postępować w takim tępię to ona za jakieś dwie godziny się wykrwawi.
Postanowiłem, więc zareagować i wziąłem ją na ręce i wyszedłem z budynku. Mojemu kierowcy kazałem jechać prosto do jakiegoś najbliższego prywatnego szpitala. Jak się zapłaci to od razu ma się lepszą opiekę.
Na miejscu od razu przyjęli Ronnie na oddział. Średnio znałem francuski, ale umiałem się posługiwać podstawowymi zwrotami. A dyskusji to przecież nie będę tu prowadził.
Prawdziwy niepokój ogarnął mnie dopiero po dwóch godzinach, gdy nie miałem o niej żadnych informacji. Miałem nadzieję, że nie zrobił jej się żaden krwiak i nie będzie konieczna operacja. Mimo tego, że byłem na nią ogromnie wściekły to nie chciałem żeby umarła. Wolałem żeby żyła i była ze mną.
Jak tylko zobaczyłem pielęgniarkę to do niej podszedłem.
- Wiadomo już co z moją narzeczoną? - spytałem po francusku. Liczyłem na to, że nie przekręciłem żadnego słowa.
- Chodzi o tą dziewczynę która poroniła, Veronice? - jak to usłyszałem to normalnie nogi się pode mną ugięły. Ona była ze mną w ciąży i teraz poroniła. Czyżby to się stało przeze mnie?
- Mogę ją zobaczyć?
- Tak, ale śpi. Niech pan jej nie budzi, potrzebuje odpoczynku i spokoju - pokiwałem jedynie głową i poszedłem do sali numer dwadzieścia jeden. Tam właśnie znajdowała się Ronnie.
Jak ją zobaczyłem taką bladą i bezbronną to zrobiło mi się jej szkoda. Lekarzom nakłamałem, że Veronica spadła ze schodów.
Podszedłem do niej jeszcze bliżej i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Zacząłem się też zastanawiać w jaki sposób jej wytłumaczę, że przez to, że ją pobiłem ona straciła nasze dziecko. Przecież ona będzie na mnie wściekła i wcale jej się nie będę dziwił. Teraz to naprawdę będzie miała powody by mnie nienawidzić.
Dopiero po trzydziestu minutach zaczęła się powoli budzić. Chwyciłem jej dłoń, chciałem jej w ten sposób dodać otuchy. Sam się zdziwiłem czemu tak zrobiłem. Jeszcze kilka godzin temu miałem zamiar ją rozszarpać. A teraz było jej mi szkoda.
- Gdzie ja jestem? - spytała słabym głosem.
- W szpitalu - starałem się mówić spokojnie. Nie chciałem jej denerwować.
- Co ja tu robię? - spytała słabym głosem.
- Straciłaś przytomność, więc cię tu przywiozłem. Niestety okazało się, że byłaś w ciąży i straciłaś dziecko - ona nic mi nie odpowiedziała, a jedynie odwróciła głowę w drugą stronę.
__________________
Jak chcecie szybciej kolejny rozdział to piszcie konkretne komentarze dotyczące fabuły i rozdziału. Wtedy na pewno rozdział będzie szybciej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro