32
Pov Veronica
Przez następne kilka dni unikałam Harry'ego jak tylko mogłam. Niestety nie znalazłam dobrego sposobu żeby opuścić ten dom, lecz nie znalazłam ku temu dobrej sposobności. A nie chciałam narobić sobie jeszcze większych problemów. Na szczęście nie naprzykrzał mi się bardzo. Miałam odrobinę czasu dla siebie. Bałam się jednak co się stanie, jak znowu pojawi się brat Harry'ego. Miałam zamiar go unikać. Kolejne spotkanie z nim mogło kosztować mnie życie.
Przez to, że Agatha była na urlopie to ja musiałam robić posiłki, oczywiście nie cały czas, bo Harry raz dziennie coś zamawiał. Był też bardziej wyrozumiały i tak często nie wpadał w złość.
- Nawet na mnie już nie patrzysz - powiedział jak weszłam do jego sypialni. Specjalnie omijałam go wzrokiem.
- Aż tak się dziwisz, że nie mogę na ciebie patrzeć? - spytałam go. On chyba dalej nie zrozumiał co takiego mi zrobił. Sądził, że łatwo mu to daruje.
Usiadłam na fotelu, dzięki temu nie musiałam bezpośrednio na niego patrzeć.
- Przeprosiłem cię już i tak naprawdę to żyjesz tylko dzięki mnie - wstał i podszedł do mnie. Położył ręce na moich ramionach. - Gdybym się tobą nie zaopiekował i nie zrobił ci sztucznego oddychania to byś umarła. Ja ci na to jednak nie pozwoliłem.
- Jeśli liczysz na wdzięczność to muszę cię rozczarować. Nie zamierzam ci jej okazywać - jego dłonie zaczęły delikatnie masować moje ramiona. Nie wiem co chciał tym osiągnąć.
- Okaż mi trochę uczucia. I doceń to jaki jestem dla ciebie taki miły. Dawno się nie całowaliśmy, więc chce buziaka - zakomunikował i obszedł mnie tak, że byłam już zmuszona na niego patrzeć. Przykucnął obok mnie i położył swoje ręce na moich kolanach. - Ale takiego prawdziwego, namiętnego.
- Nie - odpowiedziałam wprost.
- Wiesz, że nawet to podejrzewałem, więc cię zachęcę. Spełnię twoje trzy życie zupełnie tak jak złota rybka jak mnie pocałujesz. To chyba dobra propozycja?
Nijak nie uśmiechało mi się całowanie jego ust. On był dla mnie najgorszym potworem.
- Wszystko? - dopytałam. Zależało mi jedynie na jednym. A mianowicie powrót do domu. Dla tego mogłaby się zmusisz by dać mu buziaka.
- Tak, ale nawet nie myśl o tym żeby prosić o uwolnienie. Jesteś moja i tak pozostanie na zawsze. Możesz chcieć wszystkiego byle nie tego.
- No to nie mam innych życzeń. Nie przyjmuje oferty - nie zamierzałam dać się przekupić jakimiś rzeczami. Nie potrzebuje nic od niego.
- Naprawdę? - spytał wyraźnie zdziwiony. - Kupie ci porsche albo co tam będziesz sobie chciała. Możesz mieć wszystko. Chcę jedynie twojej uwagi, aprobaty to chyba nie jest aż tak wiele.
Zrzuciłam jego dłonie z mojego ciała i wstałam. On naprawdę zachowywał się bardzo dziwnie. Tak jakby nagle zmienił mu się charakter. Ja jednak nie zamierzałam mu się dać oszukać. Nie byłam aż tak głupia. I znałam go już zbyt dobrze.
On coś knuł. I to musiało być coś strasznego.
______________
Harry trochę się uspokoił, ale mam nadzieję, że nie wierzycie, że on się tak na stałe zmienił.
Im większa wasza aktywność tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro