Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

— Chociaż spróbuj do niego zadzwonić — mówię do Laury, bo tylko ona może się teraz skontaktować z Louis'em. Nie jestem głupi, znam swoją siostrę i jestem pewna, że kłamie twierdząc, że nie ma jego numeru.

— Od paru miesięcy się z nim nie kontaktowałam — przewracam oczami na jej słowa. Jestem wręcz przekonany, że to ona pomogła mu się przede mną ukryć.

Bo chociaż obiecałem Avie, że mu odpuszczę to jeśli on by wpadł w moje ręce to żywy by z tego nie wyszedł.

— Mam teraz zbyt wiele spraw na głowie by zwracać na ich uwagi. A twoja żona słynie ze swojego nieodpowiedzialnego charakteru i mogła gdzieś sama wyjechać.

— Przestań! — krzyczy Brian. — Ava tego samego dnia do mnie dzwoniła i umówiliśmy się, że przyjedzie tutaj. Na pewno by mnie nie okłamała — Ava czasem bywa lekkomyślna, ale nie aż tak. Nie naraziłaby siebie, a także naszego dziecka.

— Obaj jesteście naiwni — mówi, a następnie nas zostawia. Jakby nie była w ciąży to zupełnie inaczej bym z nią rozmawiał.

— Sądzę, że kłamie — odzywa się Brian.

— A ja jestem tego pewien. Radzę ci byś po porodzie zabrał jej dziecko i jak najszybciej się z nią rozwiedź — przeczesuje ręką włosy. Owszem wysłałem ludzi by szukali Avy, ale nie mam żadnego punktu zaczepienia, więc nawet się nie spodziewam, że szybko ją odnajdą.

Kurwa powinienem był jej kupić jakiś naszyjnik lub bransoletkę z nadajnikiem. Jakby się dowiedziała to pewnie byłaby wściekła, ale za to teraz nie byłoby żadnego problemu.

— Avy by pewnie nie skrzywdził, ale moją córeczkę — kurwa, moja mała jeszcze się nie urodziła, a jej życie już jest zagrożone. Po jaką cholerę ja w ogóle wyjeżdzałem, przecież mam dużo kasy. Skoro już zdobyłem uczucie Avy to powinienem się tylko skupić ma mojej rodzinie, a nie na tym przeklętym biznesie.

— Nic jej nie zrobi, bo będzie się bał, że Ava go po tym znienawidzi.

Naprawdę chce wierzyć w te słowa, lecz nie potrafię.

Pov Ava

Louis nadal mnie kocha, pewności co do tego nabrałam jak pozwolił mi pochodzić po pokoju i zrobił jedzenie. Nie patrzy też na mnie z nienawiścią, ale za to jego wzrok ani razu nie zjeżdza niżej niż moja twarz. Najwyraźniej trudno mu się pogodzić z moją widoczną ciążą.

— Przypomniało mi się jak kiedyś mi powiedziałeś, że lubisz dzieci — zagaduje go.

— Tak, dlatego w przyszłości będziemy mieli własne — odpowiada gryząc kanapkę.

— Jeśli pozwolisz by teraz wywołali mi poród to moje dziecko będzie bardzo słabe, a ja pewnie później będę miała problem z ponownym zajściem w ciąże. Naprawdę chcesz niszczyć swoje marzenia przez kaprysy Laury? Ona jest potworem, psa bym jej nie dała, a tym bardziej mojego dziecka!

— Decyzja już została podjęta — oznajmia, ale po jego wyrazie twarzy widzę, że wcale tak nie jest.

— Rozumiem, że jesteś na mnie zły, ale proszę byś ukarał mnie, a nie ją. Ona jest niewinna, nie musi się dowiedzieć, że nie jesteś jej prawdziwym ojcem — głośne uderzenie w stół przerywa mój monolog.

— Ty naprawdę masz mnie za idiotę skoro sądzisz, że w to wszystko uwierzę. Zapomniałaś, że cię znam i wiem, że grasz na czas!

Wstaje i się do mnie zbliża, następnie łapie mnie za ramię i zmusza mnie bym wstała.

— Głowa mnie już rozbolała od tych twoich kłamstw! — warczy i ciągnie mnie do pokoju, w którym się obudziłam. — Wkrótce się to jednak skończy, bo pozbędziemy się tego dziecka z ciebie i zaczniemy na nowo pracować nas swoim związkiem. Raz nam się uda, więc na pewno jeszcze dojdziemy do zrozumienia.

Wpycha mnie do pokoju, a następnie zamyka drzwi i przekręca zamek.

Kurwa to będzie dużo trudniejsze niż się spodziewałam.


Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro