Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Nigdy nie potrafiłam się gniewać na mojego brata. Teraz powinnam być na obrażona, a ja jak tylko go zauważam to biegnę i wpadam mu w ramiona przytulając się do niego.

− Tęskniłem za tobą siostrzyczko – mówi obejmując mnie. Nie wygląda jakby zamierzał mnie wypuszczać.

− Ja za tobą jeszcze bardziej – informuje go. Jak się od siebie odsuwamy to nadal nie potrafimy przestać się w siebie wpatrywać. Kocham go i to na pewno nigdy się nie zmieni.

− To co cię spotkało to tylko moja wina. Powinienem był trzymać Louisa z dala od ciebie, a tym bardziej jak już powiedziałaś, że jesteś szczęśliwa z Niall'em.

Łapie go za rękę i ciągnę do środka. Nie będziemy przecież stać w progu.

− Zaprowadzę cię do pokoju Nialla, bo tu jeszcze może nam przeszkadzać lodowa dama – Briana parska śmiechem na moje słowa. Mój mąż na szczęście już nie śpi, więc nie będę mu przeszkadzała. – Dobrze, że masz moją walizkę, bo zamierzam jak najszybciej się stąd wyprowadzić.

− Wracacie do tego domu?

− Nie, ja jadę do hotelu i to sama – wchodzimy do pomieszczenia gdzie już nie ma Nialla. Ciekawe gdzie poszedł? Ale z drugiej strony to nawet lepiej, że go nie ma, bo mogę bez skrępowania rozmawiać z bratem.

− Ale jak to sama? – pyta zdziwiony.

Siadamy razem na dwóch fotelach.

− Niall zamierza tu zostać, ale ja się nie zgadzam. Potrzebuję spokoju dla siebie i mojego dziecka.

− Nie sądzę żeby zaczepiała cię jak jesteś w takim stanie – przewracam oczami na jego słowa. Od razu widać, że nie ma pojęcia o czym mówi. Lodowa dama mnie nie znosi i tyle czeka by mi wytknąć jakiś błąd.

Dopiero co wymyśliła, że będzie mi układać garderobę.

− A może ty byś chciał z nią zamieszkać? To też twoja teściowa – po jego minie wnioskuje, że już nie jest do tego taki chętny.

− Zawsze możesz wrócić do naszego domu – proponuje, ale oboje wiemy, że to nie jest dobry pomysł.

Ja i Laura pod jednym dachem nie może znaczyć nic dobrego.

− Daj spokój, mam nadzieję, że Niall się opamięta po kilku dniach i do mnie dołączy.

Oby, bo nie chcę by moje małożeństwo było prowadzone na odległość.

***

Czekam na moje auto, które obiecał mi podstawić Brian. Walizki, którą mi przywiózł w ogóle nie rozpakowywałam. Zarezerwowałam sobie też pokój w pierwszym lepszym hotelu. Nawet go specjalnie nie sprawdziłam, bo nie zależy mi na luksusie, a na spokoju.

Mój mąż do tej pory nie powrócił, więc postanowiłam, że zostawię mu kartkę z adresem gdzie może mnie szukać.

Nagle drzwi się otwierają, ale zamiast Nialla wchodzi jego matka. Nawet nie puka, w ogóle nie interesuje jej moja prywatność.

− Za chwilę będzie obiad – mówi i wpatruje się w moją walizkę. – Przyślę kogoś by cię rozpakował.

− Nie trzeba, bo zaraz wyjeżdżam – robi zdziwioną minę zupełnie jakbym powiedziała coś szokującego. A ja od początku dawałam znać, że nie zamierzam tu zostawać.

− Niall o niczym takim mnie nie informował.

− Bo on zostaje, chociaż mam nadzieję, że jak najszybciej się opamięta – słyszę trąbnięcie i widzę, że ludzie mojego brata przywieźli moje auto. Wreszcie. – Jakby co to zostawiłam mu wiadomość gdzie mnie może szukać.

Przerzucam torebkę przez ramię i chwytam za rączkę walizki.

− Nie możesz wyjść bez pozwolenia od mojego syna – znowu przybiera ten swój wredny ton. Nareszcie zachowuje się w swoim stylu.

− Ale właśnie to robię – mówię, uśmiechając się do niej wrednie i maszeruje do drzwi.

Liczę na waszą opinię


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro