Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Każdego bym się tu spodziewała, ale z pewnością nie Laury. Ta żmija odważyła się tu przyjść po tym jak chciała wykończyć własnego brata.

− Czego tu chcesz? – pyta Niall oziębłym tonem. On teraz nie powinien się zmartwiać jej obecnością.

– Przyszłam cię odwiedzić bracie, bardzo się o ciebie martwiłam – jedno to jej trzeba przyznać, jest dobrą aktorką. Mam ochotę zacząć jej bić brawo, bo jest tak przekonująca, że jeśli ktoś z zewnątrz by ją zobaczył to naprawdę by uwierzył, że martwi się o Nialla.

– Przestań udawać i stąd spieprzaj, bo patrzeć się na ciebie nie mogę.

– Niestety będziesz musiał kochanie – odzywam się, bo dopiero co wpadłam na genialny pomysł. Zatruje jej tym życie. – Z racji tego, że połowa domu należy do mnie to najlepiej będzie jeśli się tam na jakiś czas przeniesiemy.

– Ale jak to? – pyta zdziwiony głosem. Mój kochany braciszek jak zwykle zapomniał wspomnieć o najważniejszym.

– Połowa całego tego majątku należy do mnie i przyszedł wreszcie czas bym upomniała się o swoje. A jak wygląda sytuacja u ciebie? – zwracam się do męża.

– Praktycznie wszystko należy do mnie. Mój ojciec miał dość konserwatywne podejście do życia – po wyrazie jej twarzy widzę, że nie tego się spodziewała po tej wizycie. Chciała pewnie dręczyć mnie i Nialla, a wyszło na to, że dowiedziała się do czego doprowadziła ta jej pazerność.

Nigdy nie zależało mi na pieniądzach, ale teraz to już nie mam zamiaru jej odpuszczać.

– Jestem żoną twojego brata – przypomina mi.

– Niestety.

– Urodzę mu dziecko – i tylko dzięki temu, jeszcze nie rozwaliłam jej czaszki za to do czego doprowadziła.

– Ava też jest w ciąży – mówi jej Niall.

Laura widząc, że już nic więcej nie ugra po prosto wychodzi.

I dobrze, bo sam jej widok był dla mnie drażniący.

– Od zawsze ona taka była? – pytam i znowu siadam obok Nialla. Podaje mu rękę, a on łączy nasze palce.

– Tak, ale przyznaje, że jak byłem nastolatkiem to też bywałem wredny. Nigdy jednak nie zrobiłbym jej żadnej krzywdy, a tym bardziej za pieniądze.

Mam ochotę się do niego przytulić, ale boję się, że tym sprawiłabym mu tylko niepotrzebny ból.

– Ni cholery nie chce mi się mieszkać z nimi pod jednym dachem, ale wiem czemu to powiedziałaś i całkowicie się z tym zgadzam. Napsujemy im tyle krwi ile oni nam – śmieje się na jego słowa.

Briana zamierzam potraktować łagodnie, ale ta żmija Laura dostanie to na co zasługuje.

Ze snu zostaje wybudzona przez głośny krzyk. Zrywam się z krzesła i widzę jak lodowa dama lamentuje nad Niall'em.

– Mamo ciszej, właśnie obudziłaś Avę – mówi patrząc na mnie.

Ona nagle odwraca się w moją stronę i jak zwykle patrzy na mnie z niechęcią.

– Jak mogłaś do tego dopuścić?! A może ty to wszystko zaplanowałaś, znowu chciałaś się pozbyć mojego syna! – a ta jak zwykle ma do mnie same pretensje.

Już się to robi cholernie irytujące.

– Przestań ją oskarżać. Tylko dzięki Avie ja jeszcze żyje – Niall wyciąga do mnie rękę, a ja ją szybko chwytam, bo potrzebuje tego wsparcia.

Na twarzy lodowej damy coś się zmienia.

Rozumiem, że po początkach mojego związku z Niall'em może mieć do mnie niechęć, ale ja go atakowałam tylko wtedy gdy mi zagrażał. Nigdy nie wykonywałam pierwszego ruchu.

– Teraz tym bardziej nie pozwolę ci się na niej wyżywać, bo Ava jest w ciąży.

Akurat wolałabym żeby jej tego tak nie ogłaszał, ale cóż, czasu nie cofnę.

I po tych słowach na zimnej twarzy lodowej damy coś się zmienia. Ona naprawdę się uśmiecha.

– Będę miała wnuka – mówi patrząc na Niall.

A ja już wiem, że nie dopuszczę jej do swojego dziecka.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro