10
Zmierzam do sali, w której leży Niall. Doktor po przekazaniu mi swoich zaleceń dał mi wypis. Podobno takie krwawienia występują u jednej piątej ciężarnych.
Już nie mogę się doczekać aż powiem o wszystkim Niall'owi. On na pewno będzie w niebo wzięty jak odkryje, że wreszcie mu się udało.
Ja akurat jestem bardziej tym przestraszona.
Wchodzę do jego pomieszczenia i zauważam, że on śpi. Zbliżam się do jego łóżka, a następnie dostawiam do niego krzesło i siadam. Palcem przesuwam po jego ręce. Ma w nią wbity wenflon.
Dopiero po jakieś godzinie zauważam, że on zaczyna się budzić. Łapie go za dłoń.
− No już wstawaj – mówię ściszonym głosem.
Jak tylko mnie zauważa to gwałtownie się podnosi przez co na jego twarzy pojawia się grymas bólu. Idiota. Czy on nie może czasem pomyśleć za nim coś zrobi.
− Masz leżeć – rozkazuje i kładę dłoń na jego klatce piersiowej.
− Proszę powiedź, że nasze dziecko przeżyło. Ono musi żyć – jego głos ma błagalny ton.
Tylko skąd on wie o mojej ciąży? Czyżby dowiedział się od Briana, a ten mnie o tym nie poinformował. Będę musiała poważnie porozmawiać z moim bratem, bo on zaczyna zbyt wiele przede mną ukrywać.
Niech wreszcie zrozumie, że nie ma nic o mnie beze mnie.
− Spokojnie kochanie, przecież gdyby coś mi dolegało to przecież bym tu z tobą nie siedziała. Z maleństwem jest wszystko okej – wyciąga dłoń by dotknąć mojego brzucha. Obecnie dziecko jest wielkości fasolki, ale to i tak jest miłe. Lubię jego dotyk na sobie.
− Nie masz pojęcia jak się o was bałem – i dlatego właśnie on powinien się dowiedzieć jak już wszystko było pewne. On teraz potrzebuje spokoju by jak najszybciej odzyskać siły.
Potrzebuję by był taki jak wcześniej.
− No to już przestań, bo ja już mam wypis, a ty nadal musisz się leczyć skarbie. Dlatego właśnie muszę się tobą zająć.
Głośno wzdycha, ale na jego twarzy i tak pojawia się uśmiech. Najwidoczniej podoba mu się ten pomysł.
I dobrze, bo teraz już nie ma odwrotu.
− Skoro tak to będziesz musiała przenieść się do hotelu.
− Zostanę w domu mojego brata – przyznaje i od razu widzę, że Niall nie jest pozytywnie nastawiony do tego pomysłu. – Wiem, że ci się to nie podoba, ale muszę być blisko ciebie. A ja już mam pewność, że w razie awaryjnej sytuacji mogę liczyć na Briana.
Louis zostawił by mnie i czekał aż dziecko by umarło, a jeśli tak by się nie stało to jeszcze by je dobił. Sama nie mogę pojąć jak mogłam się co do niego aż tak pomylić.
Do tej pory jeszcze go w jakiś sposób kochałam, ale teraz nie mam w sobie ani grama pozytywnych uczuć względem niego. Ten człowiek już dla mnie nie istnieje. Nie chcę już go więcej widzieć.
− Dobrze, ale obiecaj, że będziesz tam uważać. W tym domu mieszka też ta żmija moja siostra.
Na początku sądziłam, że Niall jest uprzedzony co do swojej siostry, ale teraz to wiem, że Laura jest dużo gorsza od lodowej damy. Mam tylko nadzieję, że kiedyś mój brat pójdzie po rozum do głowy i zakończy ten związek.
To nie są czasy kiedy ludzie musieli tkwić w toksycznych związkach ze względu na dzieci.
— Dobrze.
Niall zaczyna mi opowiadać, że ustalił już imiona dla zarówno chłopca i dziewczynki.
On chyba naprawdę każdą wolną chwilę poświęcał nad zastanawianiem się jak to będzie gdy już znajdę w ciążę.
Nagle drzwi się otwierają, a przez nie wchodzi osoba, której się tu nie spodziewałam.
Liczę na waszą opinię
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro