Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1


Pov Veronica

- Ronnie chodź na chwilę! - dobiegł do mnie głośny krzyk mamy. Poszłam od razu do kuchni, bo mama praktycznie cały swój wolny czas tam przesiadywała. Lubiła gotować. Pracowała w domu, była architektem. Nie poświęcała jednak wiele czasu ze mną ani moją starszą o rok siostrą.

- O co chodzi? - spytałam jak tylko weszłam do kuchni. Mama w tym czasie robiła jakieś danie z makaronem. Ładnie wyglądało. Mama posiadała wielki talent kulinarny, którego niestety nie odziedziczyłam.

- Twój tata tak bardzo śpieszył się do pracy, że zapomniał wziąć ważną teczkę. Zawieź mu ją - podała mi czerwoną teczkę i kluczyki do swojego samochodu.

- Dlaczego Kate nie może się tym zająć?

- Bo nie ma prawa jazdy i musiałaby wziąć taksówkę. Jeśli ty to zrobisz to będzie szybciej - przewróciłam oczami na słowa mamy. Nie przepadałam za moją siostrą. Zachowywała się jakby pozjadała wszystkie rozumy, a jak było trzeba coś zrobić to oczywiście tego nie potrafiła.

- Okej, ale niech już nikt ode mnie nic dziś nie chce - zakomunikowałam i poszłam prosto do swojego pokoju. Musiałam się najpierw przebrać, i uczesać. Wstałam dwie godziny temu i po prostu mi się nie chciało tego robić. Było dziś w miarę ciepło, więc założyłam podkoszulek i czarne leginsy. Na nogi zwykłe trampki, ciężko mi było prowadzić w innych butach.

Po szybkim ubraniu i pomalowaniu się co zajęło mi jedynie piętnaście minut. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta mamy. Dużo bardziej wolałam prowadzić samochód taty, łatwiej mi to szło.

Po pół godziny jazdy, które trwało tyle, bo musiałam stać w na szczęście nie dużym korku byłam na miejscu. Ta firma była ogromna, mój tata pełnił tam funkcje zastępcy dyrektora. Dzięki temu, że tam dobrze zarabiał to nasza sytuacja materialna była bardzo dobra. Weszłam do budynku i wjechałam windą na jedenaste piętro. Naprawdę nie było to dla mnie przyjemne, bo od dziecka nie znosiłam wind. Przez chwilę nawet zastanawiałam czy nie lepiej byłoby wybrać schody, ale wejście tam to zajęło by mi chyba wieczność, więc zrezygnowałam.

I gdy wysiadłam już z tego strasznego miejsca to od razu skierowałam się do gabinetu taty. Zapukałam i weszłam.

- Długo ci zeszło - powiedział jedynie na chwilę odrywając wzrok od ekranu komputera.

- Były korki - tata był pracocholikiem. Nawet jak był w domu to ciągle pracował. Miał czterdzieści cztery lata.

- No to zostaw i możesz wracać do domu - oznajmił.

Odłożyłam teczkę na biurko i opuściłam pomieszczenie. Po drodze do windy minęłam właściciela firmy. Już kiedyś go spotkałam gdy byłam u taty. Był on dość młody nie miał chyba nawet trzydziestu lat. Powiedziałam mu jedynie dzień dobry i poszłam dalej.

Zjechałam windą na dół i poszłam do samochodu, a następnie wróciłam do domu.

_____________________________________

Przez to, że ten rozdział według mnie jest nudny to jak się postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro