Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

    Tego dnia na kuchni było naprawdę gorąco, przez restaurację przewinęło się jakieś pięćset osób, a do końca zmiany zostało jeszcze dobrych kilka godzin.

— Ile razy mam powtarzać, gotujesz wywar techniką mrugania*! — Znowu musiałem tłumaczyć kucharzom, co mają robić. — Obudźcie się do cholery! — wrzasnąłem. — Jesteście w pracy, to jest kuchnia, a tam czekają głodni goście! — Wskazałem na drzwi na salę konsumpcyjną, po czym walnąłem pięścią w stół.

— Szefie, bo sos pieczeniowy się spalił. — Greg poinformował mnie o incydencie.

— Jaja sobie robisz?! — spytałem ostro. — Próbowałeś go jakoś uratować? — Uniosłem brwi.

— Nie ma już czego gotować. — W ręku trzymał przypalony garnek z całkowicie zredukowanym* sosem.

Nie mogłem pozwolić sobie na wyjście z równowagi. Musiałem się trochę uspokoić. Wziąłem oddech i odparłem spokojnie:

— Dobrze, w takim razie przynieś składniki z magazynu i chłodni, trzeba zrobić nową porcję. — Oparłem się o blat ekspedycyjny*.

Kuchnia ledwo się wyrabiała, a kelnerzy przynosili coraz więcej zamówień. Było gorąco, mieszały się zapachy wielu dań, kucharze latali jak opętani, po prostu jeden wielki młyn.

— Czy kaczka z warzywami jest już gotowa? — upewniłem się.

— Tak, szefie. — Driss przyniósł mi danie.

— Zimne! — powiedziałem stanowczo.

— Niemożliwe — stwierdził.

— A mam ci udowodnić? W tej sekundzie robisz to jeszcze raz i nie czekasz na to, aż sam się będę domagał dania, tylko przynosisz je od razu po przygotowaniu. — Zmierzyłem go wzrokiem.

— Tak, szef. — odparł posłusznie.

Wszyscy dawali z siebie wszystko. Nigdy nie przyznam racji komuś, kto twierdzi, że praca kucharza jest łatwa. Zrozumieją to tylko ci, którzy kiedykolwiek mieli do czynienia z tą pracą. Tu potrzebne są nie tylko wiedza i umiejętności, ale również odporność na stres i zmienny mikroklimat, no i hałas. Tak, dokładnie hałas to jeden z uciążliwych czynników na kuchni, spowodowany w wielu przypadkach ruchem mieszalnika, którym wyrabialiśmy masy takie jak ciasta lub pasztety.

— Wygląda na to, że masz wszystko. Bluza, zapaska* i chustka na głowę... — słyszałem głos Sama, który opuszczał pomieszczenie służbowe.

Zdziwiłem się, nie miałem pojęcia, do kogo kieruje te słowa, dopóki oboje nie weszli do kuchni. On i młoda dziewczyna, której wyraz twarzy zdradzał, jak bardzo jest zdenerwowana.

— Serwis! — Wydawałem kelnerom kolejne dania, a kątem oka przyglądałem się mojemu kumplowi i jak się potem okazało nowej pracownicy.

— Tony, mogę cię prosić. — Sam kazał mi do siebie podejść.

Spojrzałem ostro na młodą kobietę i zmierzyłem ją od góry do dołu.

— Gabriella, będzie u nas pracować, a ty masz za zadanie pokazać jej wszystko od a do z. — Uniósł brwi, aby sprawdzić, czy zrozumiałem, co mam zrobić.

— Sam, umawialiśmy się żadnych kobiet w kuchni! One nie są takie wytrzymałe! — wkurzyłem się, że kumpel złamał naszą zasadę. — Jak chcesz sobie gotować, to rób to w domu, nie tutaj! — odwróciłem się na pięcie, mając nadzieję, że dziewczyna się wystraszyła i zaraz ucieknie z płaczem.

— Jest pan uprzedzony do płci żeńskiej? — Kiedy zadała, to pytanie dosłownie się we mnie zagotowało. Nie byłem uprzedzony do kobiet, po prostu to, co zrobiła mi Stephanie, nadal nie dawało mi żyć.

— Anthony, daj jej szansę. — Przyjaciel prosił, abym się nad nią zlitował. — Nie zapominaj, że kiedy zaczynałeś... — Starał się wpłynąć na moją decyzję.

— Dobra, do cholery. Dam jej szansę.— Nie chciałem, aby kontynuował temat. — Przysięgam ci, że nie toleruję cwaniactwa, lenistwa i braku zaangażowania. Nie będę słuchał pierdolamento, że boli cię brzuszek czy główka. Naraź się, a wylecisz stąd tak szybko, jak tu przyszłaś, zrozumiano? — skierowałem te słowa w stronę dziewczyny, która z przerażeniem kiwnęła tylko głową.

— Nie tak ostro, stary. — szepnął Sam.
— Teraz pokaż jej kuchnię.

— Ty nie możesz tego zrobić? — wzruszyłem ramionami — Zamówienia walą mi się na łeb i szyję.

— Zastąpię cię. — Zdarł mi plakietkę z bluzy i przejął moje stanowisko. — Zajmiesz się przygotowalnią*. — uśmiechnął się głupio.

— Chyba sobie żartujesz? — stałem z rozłożonymi rękami, ale Sam nawet nie myślał o tym, żeby odwrócić się w moją stronę.

Wkurzyłem się. Nie chciałem pozwolić na to, żeby ktokolwiek zajmował się moimi obowiązkami. Poczułem się jak śmieć, zdegradowany na dół piramidy. Samuel nie pomyślał o tym, że pogrążył mnie w oczach współpracowników. Bardzo mnie to zabolało.

— Jak czujesz się, z tym że pozbawiłaś mnie stanowiska szefa kuchni? — mówiłem wkurzony, ale ona nie najwyraźniej nie miała ochoty, aby mi odpowiedzieć.

Stała ze wzrokiem wlepionym w podłogę, czekając na moje polecenia.

— Trzymaj — Dałem jej do ręki worek marchewki, a sam wziąłem dwa cebuli.

Zaprowadziłem ją do przygotowalni warzyw. Jednego z najbardziej ponurych miejsc mieszczącego się w zimnej piwnicy budynku.

— Tutaj masz obieraczkę. — podałem jej narzędzie.

— Dziękuję. — odparła, mało zadowolona z przydzielonego jej zadania.

— Jednak umiesz mówić. — odchrząknąłem, kiedy dziewczyna niespodziewanie wydusiła z siebie pierwsze słowo po kilkunastu minutach. — Zapowiada się popołudnie i wieczór pełen odpadów. — westchnąłem i zabrałem się za obieranie, które wcale nie było mi na rękę. Chciałem, aby ten dzień się skończył.

__________________
*mruganie - technika gotowania na wolnym ogniu.
*redukowanie - odparowanie takiej ilości wody, aby uzyskać odpowiednią konsystencję.
*stół ekspedycyjny - służy do nakładania talerzy z gotowymi daniami, a w dalszej kolejności przekazaniem dań w ręce kelnerów.
*zapaska - rodzaj fartucha sięgający od talii lub bioder do kolan.
*przygotowalnia (w teks. brudna) - pomieszczenie w którym przeprowadza się obróbkę wstępną tj.  mycie, czyszczenie, sortowanie, obieranie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro