Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Dzisiaj tuż przed świtem do mojego pokoju weszła starsza siostra, usiadła na brzegu łóżka i powiedziała
-Cześć Lily, co nowego?
-Cornelia?! -krzyknęłam -kiedy wróciłaś? - siedziała jak gdyby nigdy nic, z tym swoim kocim uśmieszkiem na ustach, przychylając na bok swoją piękną głowę -Byłaś przez cały ten czas w Kalifornii? -wypytywałam- Dlaczego nie pisałaś? Przecież obiecałaś!
Chciała odpowiedzieć, ale z jej ust zamiast słów popłynął nieznośny warkot, a jej obraz zaczął znikać.
-Cornelia nie odchodź! -błagałam.
Teraz już wiedziałam, że to tylko kolejny głupi sen. Leżałam w łóżku, a budzik dzwonił jak wściekły. Słońce wpadało przez okno, oświetlając miejce gdzie siedziała moja siostra. Poprawka: zjawa mojej siostry. Muszę spojrzeć prawdzie w oczy- Cornelia odeszła półtora roku temu. Uciszyłam budzik i poczekałam aż moje serce uspokoji się. Wpatrywałam się w zdjęcie Cornelii na biurku. Mama zrobiła je dwa lata temu, kiedy ostatni raz byłyśmy w Oyster Poin na przylądku Cod. Obok pulchnego bobaska z dwoma kitkami (czyli mnie)  siedziała dumnie Cornelia w kostiumie kąpielowym, smukła i zgrabna, z długimi włosami potarganymi przez wiatr, mrużąca oczy. Wyglądała na taką szczęśliwą. Czy teraz jesteś szczęśliwa? -pragnęłam ją zapytać. Ale gdyby tak było napisała by do mnie. Obiecywała że się odezwie. Jej ostatnie słowa brzmiały "Będziemy do siebie pisać Lily, przyrzekam będziemy w kontakcie!". W mojej szufladzie leżała duża paczka listów do siostry, czekających tylko na adres, który może nie nadejść. Dostałam od niej pocztówkę nadaną w Kolorado. Jedną! To wszystko jeśli nie licząc snów...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro