Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

-W San Diego jest teraz najlepsza pogoda w całym kraju. Cały czas plażowa pogoda. Wiesz, jak Cornellia uwielbia plażować- mówiła z powagą.
Tata starannie złożył gazetę i wstał
-Czas iść do pracy -oznajmił. -Miłego dnia Paulo. Przyłóż się do nauki Tommy, Lily nie zawiązałaś sznurowadła.
Wybiegłam w pośpiechu na ulicę. Zza pleców dobiegło mnie "do widzenia" mamy. Czułam się dziwnie, idąc sama, być może z powodu snu. Od 1 klasy każdego poranka w drodze na przystanku towarzyszyła mi siostra. Zależnie od nastroju snułyśmy się, skakałyśmy, albo biegłyśmy wzdłuż Longwood Street, mijając ceglany dom pani Evans na rogu West Road, potem dom Gordonów i na koniec Tyrellów, gdzie czekała Eliza, żeby towarzyszyć nam resztę drogi.
-Cześć,Lily!
Nadejście Elizy przerwało te wspomnienia. Założyła swój "szczęśliwy" ciuch, szary lekko zmechacony sweter sięgający jej do kolan.
-Spóźniasz się -powiedziała oskarżycielskim tonem- Autobus pewnie już odjechał.
Podczas gdy pokonywałyśmy biegiem resztę drogi, spytała:
-Przygotowałaś się z Juliusza Cezara?
-Spoko- odparłam, pewna siebie jak nigdy.
Eliza poprawiła sobie aparat ortodontyczny i usatysfakcjonowana pacnęła się po kręconych, jasnych włosach.
- wszystko mam zapisane tutaj w moich niezawodnych zwojach mózgowych. A poza tym... oho, woła cię Kociara.
Linda Martin machała do nas, stojąc na werandzie swojego domu. W fioletowej sukni wyglądała jak gigantyczna śliwka. Jak zwykle trzymała na rękach kota, a drugi wiercił się pomiędzy jej różowymi, ozdobionym puszkiem pantoflami.
-Nie zapomnij! Dzisiaj po szkole będziesz mi potrzebna!- Krzyknęła Wielka Linda.
-Powiedz- odezwała się Eliza, kiedy przyspieszyłyśmy- jak możesz dla niej pracować? Przecież tam śmierdzi!
Odparłam że w pewnym sensie lubię ten zapach. Kocham koty i strasznie chciałabym mieć własnego ale Tommy był alergikiem. Potem dorzuciłam:
-Znowu śniła mi się Cornellia.
-To nic nie znaczy. Sny pochodzą z twojej podświadomości.

-Ja TO WIEM. Ale o niej śnię. Bardzo dużo-powiedziałam-Może, no wiesz, ona próbuje się ze mną skontaktować?- dodałam po dłuższym zastanowieniu.

Eliza prychnęła.

-Masz na myśli telepatię? Bądź realistką! Jeszcze trochę a będziesz musiała odwiedzać te lokalne medium. Jak ona się nazywała? Louisa Milson?

Tym razem to ja prycham. Eliza patrzyła na mnie z politowaniem ale nic nie mówi.

-Lily pośpieszmy się jeśli nie chcemy iść na piechotę do szkoły- słyszę po chwili.

W ostatniej chwili weszłyśmy do przepełnionego autobusu. Z każdej strony otaczały mnie bezsensowne rozmowy.

-No kogo ja widzę! Cześć dziewczyny. Po waszych minach sądzę że test o Cezarze będzie dla was łatwizną i każda z was ma odpowiedzi wykute na blachę- usłyszałam za plecami.

Wszędzie poznałabym ten głos. Był to Matt Wiliams. Typowy dupek i kapitan drużyny piłkarskiej.

-Za to po twojej mogę sądzić że nie uczyłeś się ani trochę i jak zwykle oblejesz ten test-odezwała się Eliza.

Matt nic nie odpowiedział. Odwrócił się do nas plecami i zaczął rozmowę z innymi. Czekałam na jakiś komentarz pod jego adresem ze strony mojej przyjaciółki ale ta była wyjątkowo cicho. Bez większych przeszkód dotarliśmy do szkoły. Eliza zaproponowała aby przed geografią pójść do biblioteki, ale nasza wcześniejsza rozmowa o Cornelli nie dawała mi spokoju. Więc kazałam jej iść samej. Bez większych protestów zostawiła mnie samą. Może i dobrze? Miałam trochę spokoju przed lekcją...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro