Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35


Pov Valerie

- Praktycznie nic się tu nie zmieniło - mówię do Niall tak by rozładować emocje. Ta cisza wokół nas jest nie do zniesienia.

- To Louis do tej pory podejmował tutaj decyzję. Gdybym nie odzyskał pamięci to nadal robiłbym wszystko co mi powie. Nie myśl jednak, że odczuwam radość, że go zabiłem. Wolałem tego uniknąć, ale już zbyt wiele razy mi cię zabrał. Jesteś moją żoną i tak już pozostanie na zawsze - idzie przodem i widzę już, że zmierzamy do naszej dawnej sypialni. Czyżby chciał mnie znowu zgwałcić? Lub pobić? Na pewno jedno z tych dwóch.

- Czyli po tym wszystkim nie zamierzasz się ze mną rozwieść? Byłam przekonana, że nie będziesz już chciał ze mną żyć. Mamy spore różnice charakteru.

- Ja nie uznaję rozwodów i dobrze o tym wiesz skarbie - no tak przecież łatwiej kogoś zamordować.

Wchodzimy do sypialni i nie zauważam tam niczego podejrzanego. Wszystko jest zupełnie tak jak to zapamiętałam.

- Wiele czasu się zastanawiałem co ci zrobić, na samym początku chciałem cię zabić i to w najbardziej okrutny sposób. Tak byś ostatkiem sił przepraszała mnie za swoje czyny. Lecz ja nie chcę zostać sam, a nie wierzę, że dałbym radę kolejny raz się w kimś zakochał. A nie potrzebna mi kretynka, która nic dla mnie nie będzie znaczyła. Zmuszanie do seksu tylko po tobie spłynie, a jakby cię mocno pobił to nie byłabyś już taka ładna, więc to także odpada. Kiedyś ci wspominałem o pewnej substancji - cholera, znowu chce mi coś wstrzykiwać. Boję się tego bardziej niż pobicia. - Po podaniu jej każdy ruch twojego ciała będzie ci sprawiał niewyobrażalny ból. Trudno mi to cierpienie z czymś porównać, ale podobno jest straszne.

Dreszcz przechodzi przez moje ciało. Dlaczego on musi być taki popieprzony?

- Jak długo to potrwa? - pytam, bo już wiem, że mi to zaaplikuje. Poznaje to po jego twarzy, radość z tego, że znowu uda mu się mnie zgnębić.

- Zależy ile ci tego podam kochanie. A przyznaję, że masz u mnie duży plus za powrót do mnie.

Na język aż mi się cisną słowa, że teraz gdy nie ma z nim Louisa to pewnie przez miesiące by mnie szukał, lecz się powstrzymuje. Mam już zbyt wielkie problemy.

- Myślę, więc, że takie dwa dni męki na razie załatwią sprawę? - co byłam pewna, że chodzi o kilka godzin, a nie dwie doby. To będzie nie do wytrzymania.

- Mogę prosić o litość - chociaż nie znoszę tego ostatniego słowa to nie mam innego wyjścia niż właśnie o to poprosić. I choć przeważnie staram się być silną to, to jest ponad moją miarę.

- Oczywiście skarbie, klęknij i mnie zadowol, a ja wtedy skrócę ci trochę karę, a ile to zależy tylko od ciebie i jak się postarasz - przymykam oczy i mimo, że to jest dla mnie uwłaczające to klękam przed nim. A następnie odpinam pasek jego spodni.

Wróciłam do piekła.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro