Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2


Pov Valerie

- Od zawsze chciałam mieć sportowe autko, ale to, to już przechodzi wszelkie moje oczekiwania - mówię do mojego przystojnego bruneta gdy mknę jego porsche po autostradzie. Niall przeważenie wolał większe i bardziej pojemne samochody. Ten jest mały, ale za to wspaniały. Żałuję, że wcześniej sobie takiego nie kupiłam.

- Może nie należy do najbardziej praktycznych, ale jest bardzo wygodny i doskonale się prowadzi. A komfort w życiu jest najważniejszy. Ja na przykład nie znoszę prowadzić samochodu i szczęśliwy los zesłał mi ciebie dzięki czemu nie muszę się tak męczyć.

- Masz dobre podejście do życia - chwalę go. Szkoda, że ja wcześniej tak nie myślałam. Oszczędziłabym sobie dużo nerwów.

- A zaraz zatrzymaj się gdzieś, bo jestem bardzo głodny. Już więcej nie dam ci zrobić śniadania, na owocowych sałatkach to długo nie najadę - lokalizacja w samochodzie pokazuje mi, że dopiero za trzydzieści kilometrów możemy liczyć na jakąś małą knajpkę.

- Musisz poczekać z dziesięć może piętnaście minut, ale ostrzegam, że nic wyrafinowego tam nie znajdziesz - z tego co zauważyłam to Marcel przepada za samymi drogimi rzeczami. Ja przez ten czas, w którym musiałam się ukrywać przyzwyczaiłam się do produktów z dolnej półki. Lecz nie zamierzam wspominać mu o tym.

- Nie szkodzi - odpowiada.

***
- Zajmujesz się tylko produkcją czy także i transportem? - pytam gdy przechodzimy się po magazynie, w którym poukładane są kilku kilogramowe paczki z narkotykami. Nikt wcześniej nie zabrał mnie do takiego miejsca. A szkoda.

- Tym i tym. W tym świecie im mniej osób wie o moim istatniu tym lepiej - nie posiada tego kompleksu wyższości co Niall. Jemu nie chodziło przede wszystkim o pieniądze tylko o szacunek i wzbudzanie strachu w innych. Nawet we mnie, swojej żonie.

- Czemu nie nosisz ze sobą pistoletu, u nas to zawsze była podstawa. Nawet ja mam broń.

- Naprawdę? - pyta wyraźnie zdziwiony na moje słowa. - Nigdy nic takiego przy tobie nie widziałem.

- Mam dobre kryjówki. Poza tym lepiej żebym go przeciw tobie nie wyciągała, bo nie raz słyszałam, że mam oko snajpera. Ja nigdy nie chybię - chwyta mnie w pasie, a następnie daje szybkiego, ale tym razie bardzo namiętnego buziaka.

- Coraz bardziej mnie zaskaujesz Dany. Gdzie obecnie przebywa twoja rodzina? Mówisz dobrze po francusku, ale po twoim akcencie można poznać, że stąd nie pochodzisz. Gdzie się urodziłaś?

- W ponurej i deszczowej Anglii. Nie mam już żadnej rodziny i nigdy tam nie wrócę.

Choć nie mam pojęcia, który z moich prześladowców umarł to i tak już się nie pokażę w Wielkiej Brytanii. W tamtym kraju zbyt wiele złego mnie spotkało.

- Jesteś tajemnicza, ale pojderzewam, że ktoś cię tam bardzo zranił. Tu już nic nie grozi.

Tak bardzo chcę w to wierzyć.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału tym szybciej kolejny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro