Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

- Skąd wiesz jak się nazywam?- pyta z ciekawości, ale też z nutką strachu- i tak właściwie to kim jesteś?- patrzę przez chwilę na nią w milczeniu, aż w końcu postanawiam odezwać się także do chłopaka.

- Milo cię widzieć Tomas- mówię na co chłopak całkowicie sztywnieje.

*Lynn*

Czekam na białowłosego już dobre półtorej godziny. Nie mogę iść spać nie uzgadniając dokładnego planu z chłopakiem. Staram się zająć czymkolwiek, żeby zabić nudę. Sięgam po łyka kawy, którą zabrałam ze stolika w stołówce, który już stał przy samym wejściu. Nagle w pobliżu słyszę jakieś zbliżające się kroki, odwracam się gwałtownie przywracając przy tym gorący napój, który ląduje na moich spodniach.

- Cholera- krzyczę biorąc jakąś ścieżkę i staram się wytrzeć plamę ze spodni.

- Co się stało? - pyta białowłosy patrząc to na mnie to na rozlaną kawę.

- Nieważne- odburkuje- lepiej mi tam powiec jak ci poszło - zerkam na niego  po czym z powrotem skupiam się na spodniach.

- Bądź ze mnie dumna- uśmiecha się, choć zauważam w nim też lekkie poczucie winy, mogę się nawet domyślić czym jest spowodowane, ale nie zamierzam się go o to pytać wprost- zebranie będzie w porze śniadania, a nie uwierzysz kogo złapali- zauważam teraz u niego lekkie zmiany nastroju. Z jednej strony widzę ulgę, a z drugiej i tak widnieje coś w stylu smutku- Mają Rebecke i Tomasa.

- Żartujesz? - pytam choć wiem, że może mieć rację- myślałam, że zginęli w akademi. Nie widziałam, żeby wychodzili, a w sumie my wychodziliśmy kompletnie z innej strony. Zaraz, zaraz..- mówię patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Właśnie w tym momencie uświadamiam sobie, że tak naprawdę chyba nie zapoznałam za sobą niebieskowłosych z Pererem - a tak właściwie, skąd ich znasz? Nigdy was raczej ze sobą nie zapoznawałam- patrzę na niego podejrzanie.

- Właśnie tego pytania się obawialem- szepcze po czym dodaje głośnej- niekiedy można powiedzieć, że cię śledziłem. Na początku przed tym świństwem, które Ci wyrządziłem, no i później - ostatnie słowo dodaje ciszej po czym wzdycha- na początku widziałem jak sprzeczasz się z Rebecką i wtedy już się domysliłem, że raczej nie jesteście przyjaciółkami. A później jak nie chciałaś mnie znać to z ciekawości zaglądałem do ciebie co porabiasz. Wiem, że to nie było feir i pewnie teraz zaczynasz mieć do mnie dystans- wzdycha po raz kolejny- ale to właśnie wtedy zobaczyłem Tomasa i co nieco dowiedziałem się na jego temat. Stąd ich też znam i przyznam, że na początku się bali, później myśleli, że to jakaś pułapka, ale że czasem jak im tłumaczyłem wszystko rozumieli.

- Okey- odpowiadam po bardzo długiej ciszy, wciąż nie mogę dopuścić do siebie, że chłopak mnie obserwował, ale o ile nie widział jak spotykam się z kobietą o tyle jest dobrze. Tak naprawdę mogę się domyślić, że nie widział jak spotykam się z nią, bo inaczej w ogóle by się nie pojawiła- w porządku- przytakuje z zamyśleniem.

- W porządku? -odpowiada zaskoczony- po tym wszystkim co ci powiedziałem ty odpowiadasz zwykłe "w porządku"- udaje w powietrzu cudzysłów - ja myślałem, że dasz mi z liścia, a w najgorszym wypadku nie będziesz chciała mnie znać- z zamyśleniem przytakuję mu na każde słowo, a kiedy kończy patrzę prosto na niego.

- Jeśli chcesz mogę dać ci z liścia, ale raczej nic tym nie wskuram- wzruszam ramionami- poza tym co się stało to się nie odstanie, nie wiem czy kiedyś bym ci wybaczyła, ale w miejscu w jakim się znajdujemy nie mam wyjścia, nie sądzisz? -pytam retorycznie- poza tym mamy zadanie do wykonania, a skłóceni czy obrażeni dużo byśmy nie zdziałali. W takim wypadku w tym momencie i w żadnym innym możesz mi powiedzieć coś o czym jeszcze powinnam wiedzieć- patrzę na niego cierpliwie, a kiedy widzę, że nie ma nic do dodania odzywam się po raz kolejny- no to jaki mamy plan na jutro?- pytam o to choć tak naprawdę chciałabym zapytać w jaki sposób dowiedział się tego od blondynki, ale z drugiej strony chyba wole jednak nie wiedzieć.

***
Obudziliśmy się przed śniadaniem. I mieliśmy praktycznie wszystko ustalone co mamy robić i jak dostać się do chaty. Jednak jedna kwestia wciąż zostawała nie jasna. Jak mam udawać chorą? Nawet gorączki nie mam, a co dopiero jakichkolwiek  objawów choroby. Jutro już będziemy musieli wziąć ten cholerny trunek. Kładę się na swoje łóżko i staram się chociaż udawać, że boli mnie brzuch, jednak jak dla mnie wygląda to słabo. Kiedy do śniadania zostaje pięć minut chłopak nagle się odzywa.

- Uwierzysz, że za dwa dni minie miesiąc odkąd uciekliśmy z akademii?- pyta.

- Szybko minęło- przytakuje.

Po mojej odpowiedzi wchodzi do naszego namiotu Alishia, która informuje nas, że zaraz zacznie się śniadanie.

- Wiesz co?- pyta retorycznie Peter- Lynn strasznie boli brzuch. Może zjadła wczoraj coś nie właściwego. Może niech zostanie na śniadanie w namiocie.

- Spoko- puszcza do chłopaka oczko- wrócimy po zebraniu- mówi w moją stronę już nieco mniej wesoło po czym bierze chłopaka za rękę na co ten się cały spina, ale nim zdążą coś powiedzieć juz ich nie ma w namiocie.

Po chwili, którą spędzam w samotności wychylam się lekko zza wejścia od namiotu i kiedy upewniam się, że jest pusto zbieram się w sobie i wychodzę na zewnątrz. Jeszcze nieco się rozglądając zmierzam w kierunku chaty. Pomimo tego, że byliśmy tam tylko raz sądzę, że dobrze zapamiętałam drogę. To napewno było pod koniec tej ścieżki. Staram się iść w miarę spokojnie, ale też uważnie, w razie czego gdyby ktoś mnie zauważył. Z daleka widzę już chatę. Nie jestem jeszcze do końca pewna jaki mam kod wpisać, ale pomyślę o tym już w środku. Teraz muszę się tylko tam dostać.

- Kim jesteś?- pyta nagle facet za mną, który właśnie wyszedł z namiotu- Lynn?- odwracam się zaskoczona i zauważam osobę od której to wszystko tak naprawdę się zaczęło.

- Niall?- wytrzeszczam oczy- to ty?

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Mam nadzieje, że się podoba i zauważyłam ostatnio dużo nowych osób zaglądający do pierwszej jak i drugiej części. Hej i czołem. Mam nadzieje, że rozdziały was nie rozczarowywują, staram się :)) jak i również dziękuję za ponad 4,5k wyświetleń. No i oczywiście za wyświetlenia w pierwszej części. Dobranoc wam... widzimy się za tydzień :))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro