Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8.2

Sławomir Nitras

Ten dzień był całkiem zabawny. Kurski wziął mnie do gangu mojego chujowego sąsiada - Kaczyńskiego, żebym pilnował Trzaskowskiego i tym samym ułatwił mi kontakt z „Jackiem Soplicą".

Tak naprawdę nazywał się inaczej. Wiedziałem to dzięki moim zaawansowanych umiejętności stalkerskich.. no i po godzinach się dymaliśmy na tyłach mojej Skody, ale to już był nasz mały sekrecik, o którym nikt nie wiedział.

Poszliśmy z Rafałkiem na piwo, ale ostatecznie skończyło się na trzech. Spoko ziom był z niego. Mógłbym się z nim w sumie zakoleżkować, bo i tak byłem sam.

Kiedyś miałem wielu „przyjaciół", ale każdy z nich po czasie okazywał się być szmatą, więc wolałem z nimi po prostu skończyć.

- Więc.. co cię sprowadziło w skromne progi tego gnoja Kaczora? - spytałem.

- To całkiem zabawna sytuacja, ale nie wiem czy mogę ci powiedzieć.

- Sekret za sekret? - zaproponowałem, a on spojrzał na mnie marszcząc brwi - Rafciu, jak ja ci swój wyznam i ty go komuś powiesz, narobisz mi niezłych problemów.

Uznałem, że mogę mu powiedzieć o moim romansie. Chuj z tym, że to było zbyt ryzykowne. Będę mógł komuś napierdalać na młodego, jak on mnie to nie wkurwiał swoimi humorkami.

Najgorzej i tak jest jak się najebie w trzy dupy. Wiele razy mówiłem mu, że nie ma głowy do picia, ale do niego, jak do słupa.. a później: „głowa mnie boli", „zgaś to słońce", „zrób rosół". Co jeszcze mam za niego niby zrobić? Umyć naczynia? Wynieść śmieci? Nie jestem kurą domową do cholery.

- To samo mógłbym powiedzieć o swoim sekrecie. - skomentował.

- No dawaj no. - szturchnąłem go - Na pewno nie jest aż tak źle. Nie posuwasz przecież jednej z kukiełek Kaczyńskiego.

Kurwa mać. Ja jestem zjebany czy zjebany? Przecież w tym jebanym momencie wyśpiewałem mu swój sekret, o ja pierdole.

- Tylko nie Sasina. - spojrzał na mnie błagalnie.

- Soplicę. - poprawiłem go - I nie, nie nazywa się Jacek Soplica, ale nie mogę ci powiedzieć jak.

- No cóż, a ja nie chcę uprzykrzać życia Dudzie. - przyznał.

Tak właśnie myślałem. Chcąc nie chcąc, Trzaskowski był słabym aktorem i nawet przez chwilę, nie uwierzyłem mu w te jego brednie, że chce się zemścić za poprzednie lata.

Oczy mu się normalnie świeciły jak rozmawialiśmy o Andrzejku. Szkoda tylko, że równie mocno, rzucała się w oczy jego obrączka na palcu - ale to już nie jest moja sprawa. Kto wie, może jest już w trakcie rozwodu?

- Wielki mi sekret. - skomentowałem śmiejąc się - Musisz się jeszcze wiele nauczyć, bo mało brakowało i Jaruś, by ci nie uwierzył.

- Ale przecież mi uwierzył. - zmarszczył brwi.

- Ale ja nie. - uśmiechnąłem się - Spoko luz, wyszkolę cię w jeden księżyc. Będziesz kłamał jak z nut. Nawet się przy tym nie zająkniesz.

Ja akurat już sobie wyrobiłem ten nawyk, a zaczęło się od niewinnych kłamstewek typu: „ja nie paliłem, to ktoś na przystanku", „nie było ostatnich lekcji" i wiele innych. A gdzie mnie to zaprowadziło? Nigdzie.

- To chyba nie jest dobra cecha. - zauważył.

- Fakt, ale się przydaje. - wzruszyłem ramionami - Czasami jak nie chcesz komuś powiedzieć prawdy, która go zaboli, wybierzesz kłamstwo. Dlaczego? Nie chodzi o to, że jesteś kłamcą i tak jest wygodniej. Po prostu liczysz się z czyimiś uczuciami.

Czasami zdarzyło mi się walnąć jakąś mądrością na wagę złota po alkoholu i tylko wtedy. Na codzień wolałem jednak korzystać z życia przed czterdziestką. Ledwo wskoczyłem w trzydziestkę, ale ta trójka z przodu przerażała jak cholera.

- A jak kogoś nie kocham to co? - spytał.

- O sprawach sercowych wypowiadać się nie będę. - odparłem.

Była taka jedna, miłość mojego życia. Nasze początki były.. dosyć nietypowe. Kłóciłem się z jakimś typem, a ona zaczęła nas obu obrażać i jeszcze uznała, że ją kopnąłem i żąda przeprosin.

Uznałem, że może mnie w dupę pocałować.. dopóki nie okazało się, że jej ojciec (wtedy) był moim szefem, więc wolałem to zrobić i palnąłem coś w rodzaju: „Rysiu hihi.. wiesz, nóżka mi się poślizgnęła".

Iwonka miała jakieś parcie na zakazany owoc, bo Ryszard wyraźnie jej mówił, że ma nie umawiać się z jego pracownikami, ale ta i tak nie słuchała. Spała z każdym, po czym zachowywała się, jakby nic się nie stało.. aż w końcu przyszła moja kolej.

Po paru miesiącach, kiedy uganiałem się za nią jak głupi, zaciągnęła mnie do łóżka. Codziennie kupowałem jej kwiaty. Ludzie z poczty kwiatowej po czasie już ogarnęli, że mają wysyłać je jak najszybciej, więc dostawałem jedynie SMSa z kwotą zapłaty.

Wszystko wydawało się być wręcz idealne. Planowaliśmy wspólną przyszłość. Mieliśmy wziąć ślub, stworzyć rodzinę, ale ostatecznie jak przyszło co do czego - oberwałem pierścionkiem zaręczynowym w twarz.. i to dosłownie.

Długo nie potrafiłem się po tym pozbierać. Jeszcze bardziej dobiła mnie wieść, że wyszła za mąż za innego. Szukałem pocieszenia w klubach, a ostatecznie swoją obecną sympatię poznałem w hipermarkecie, walcząc o ostatnie czerwone wino z promocji. Ktoś mijając nas zażartował, żebyśmy się na nie złożyli po połowie.. i tak zrobiliśmy. Pojechaliśmy do niego. Po drodze kupiliśmy jeszcze flaszkę, więc mieliśmy noc pełną wrażeń.

Później okazało się, że trzyma z Kaczyńskim, który mieszka pode mną i wtedy już zaczęła się jazda bez trzymanki. Potajemne spotkania i inne. Niby nie mogłem od niego na nic liczyć, bo był jakieś osiem lat młodszy, ale chciałbym otwarcie się z nim gdziekolwiek pokazywać.

- A to niby dlaczego? Zapewne masz lepsze szczęście niż ja. - uśmiechnął się.

- Jedna baba wolała innego, a teraz sypiam z gówniarzem z bandy kurdupla.. ale tak. Mam lepsze szczęście niż ty. - prychnąłem.

- Towarzystwo nieciekawe, a wiek to tylko liczby. - skomentował.

- Powiedz to typowi, który ledwo życie poznał.

Akurat w tym samym momencie napisał, a to ci przypadek..

Od Smoczy Wojownik:
Wymieniłeś mnie na starszy model czy o co chodzi?

Wywróciłem oczami, a Rafał jedynie się zaśmiał.

Do Smoczy Wojownik:
A co? Już chcesz się mnie pozbyć?

Od Smoczy Wojownik:
Ja tego nie powiedziałem🙄

- Endrju napisał, żebyśmy poszli się ruchać. Cokolwiek to znaczy. - odezwał się Rafał unosząc brew.

- No jak to co? - oburzyłem się jego głupotą - Chce cię tu i teraz!

- Miał na myśli mnie i ciebie. - sprostował.

- To mu odpisz, że kogoś mam, ale ty jesteś chętny na ruchanie z nim.

- Idź się lecz. Nie napiszę mu tego.

Normalnie poczułem się jakby rzucił mi wyzwanie, więc nie mogłem tego zmarnować.

- To ja to napiszę.

Wyrwałem mu telefon i normalnie aż się rozpłynąłem widząc jak zapisał naszego ukochanego Andrzejka.

Do Crush:
Jak chcesz to możemy się ruchać tylko my we dwoje.

Do Crush:
Rozpalę cię jak zapalniczkę papierosa, a później pokażę ci w sypialni obroty ciał niebieskich.

Nie ma bata, że na to nie poleciał.

Od Crush:
A Michałek wie?

No on sobie chyba żartuje. Ja mu taką piękną poezję tworzę, a ten się mnie pyta o jakiegoś typa czy on wie? Co jest z nim do kur.. cholera. To chyba musi mieć znaczenie skoro zapytał.

- Kim jest kurwa „Michałek"? - spytałem, ale po chwili połączyłem fakty - Oh, to twój mąż..

- To trochę skomplikowane. - podrapał się nerwowo po karku.

- No to słucham. Co jest skomplikowanego w tym, żeby wybrać jednego z nich?

- To może zacznę od początku. Cofnijmy się do liceum, klasa maturalna..

On ledwo otworzył usta, a ja już się boję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro