Rozdział 10
Andrzej Duda
Może i miałem trochę godzin do wyleczenia kaca, ale w poniedziałek nie czułem się najlepiej. Oczywiście moja ukochana matka wygoniła mnie z łóżka i jej szofer odwiózł mnie do szkoły.
Jak na złość pierwszą lekcją musiała być matematyka, na której na szczęście pomagali mi Żółtek i Kaczyński. Inaczej bym chyba nie zdał do kolejnej klasy.
- Wasze sprawdziany są jak syreny, ani się człowiek nie naje, ani nie porucha. - zaczęła Wichrowa - Ludzie, obudźcie się! - uderzyła ręką w stół, kiedy Kosiniak przysnął - To dopiero początek roku, a co po niektórzy mają już jedynkę. Nie ukrywam, że stawianie pał jest przyjemne, ale wy będziecie pisać maturę.
- Tylko jak postawi mi pani pałę, będę gotowy do pracy. - odezwał się Korwin.
Nie wiedziałem co było w tym zabawnego, że znalazły się osoby, które się z tego śmiały. Przecież to było ohydne. Ta kobieta była od niego z jakieś dwa razy starsza. No, ale czego można chcieć od takiego człowieka?
- Tobie to nawet idiotka nie będzie chciała stawiać. - skomentował Jarosław.
- Znam jedną, której by to z pewnością nie przeszkadzało. - mówiąc to spojrzał najpierw na niego, później na Godek, a ja strzeliłem facepalma.
Na cholerę on zaczął się nią interesować? Nie zniosę chyba ględzenia Jarka na ten temat.
- Miałeś zero punktów, czyli tyle ile wynosi twoje IQ. - kobieta spojrzała na jego sprawdzian - Nic dziwnego skoro masz taki mały mózg.
- Za to kutasa mam dużego.
Zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno jestem w trzeciej klasie, ale podstawówki. Przecież te teksty były tak szczeniackie, że aż głowa bolała. Ta szkoła to było jakieś totalne dno, ale musiałem tu przyjść, bo matka skończyła tą szkołę i nie widziała sensu, żebym szedł do innej.
- Co miałeś z geografii Korwin? - spytała nagle.
- Trzy - odpowiedział jej.
- Czy ja ci powiem, żebyś udał się do gabinetu pedagoga to nie zabłądzisz?
Janusz bez słowa wstał i wyszedł. To był jedyny moment w którym się zaśmiałem. Chciał być cwany, to ma za swoje. Zapewne i tak do niego nie pójdzie, ale co tam.
- Czy ty też masz jakiś problem? - Wicher zwróciła się do mnie - Wiesz jaką ocenę dostałeś?
- Zapewne słabą. - wywróciłem oczami.
- Nie wiem od kogo ściągałeś i jak, ale skoro cię nie złapałam to ocena zostaje. - nauczycielka oddała mi sprawdzian i poszła rozdawać pozostałym.
Zerknąłem jedynie jaką dostałem ocenę. Była to trójka, więc jak dla mnie bomba. Oby tak dalej dobrze mi szło i nie będę miał problemów, żeby zdać. Oczywiście gorzej będzie z maturą, ale nie zależało mi na niej jakoś zbytnio.
W końcu lekcja dobiegła końca, więc wyszedłem z klasy. O dziwo pod klasą stał Rafał i wyglądał jakby był wściekły.
- Mamy do pogadania. - mówiąc to wziął mnie pod ramię.
Skierowaliśmy się w stronę męskiej toalety. Dopiero, kiedy byliśmy na miejscu, puścił mnie i wyjął z kieszeni telefon. Dosyć długo czegoś szukał, ale w końcu pokazał mi ekran telefonu.
- To twoja sprawka? - spytał.
Moim oczom ukazała się jakaś strona, którą widziałem pierwszy raz na oczy. Była jakaś grafika nieba, a na niej wklejeni Trzaskowski i Godek. Na samym dole widniał napis: „Do aborcji jeden krok". Nic z tego nie rozumiałem, ale pod tym był jeszcze inny tekst - prawdopodobnie opis.
On - samiec omega, przydupas Andrzejka Dudełka, który ma ochotę na skrobanki z udziałem skakanki.
Ona - samica alfa, która ma dosyć natrętnego kurdupla Kaczora i szuka przygody płodowej amebowej.
Co się stanie, kiedy oboje się spotkają?
Czy ktoś naprawdę napisał o nich historię miłosną? Przecież to ja powinienem tam grać główną rolę, a nie jakaś wielbicielka płodów! Nie wiem kto był tego autorem, ale jak go znajdę to mu wpierdolę i zmuszę go do zamienienia Godek na mnie. Jeśli to mu się nie spodoba to będzie musiał usunąć swoją pseudopowieść.
- To nie ja. - powiedziałem zgodnie z prawdą - Puknij się w ten pusty łeb debilu.
- Nie ty, okej. To jak wytłumaczysz to? - znów coś nacisnął i zaczął czytać - „Witajcie seksiaki, tu wasz ukochany Andrzejek alpejek. Na tym profilu znajdziecie wszystko czego wasza głowa sobie nigdy nie wyobrażała. P.S. Trzaskam Rafałka po nocach, a on aż dudni z zachwytu."
Okej. Jednak będę żądać usunięcia profilu, ale nie wiedziałem nawet kto mógłby to napisać. Przecież nikomu ostatnio nie zrobiłem krzywdy, byłem tego niemal na sto procent pewny.
- Chodzisz ze mną na polski i dobrze wiesz, że nie bawię się w takie rzeczy. Cokolwiek myślisz, nie założyłem tego konta i ci to udowodnię.
Nie potrafiłem wytłumaczyć racjonalnie tego, czemu zależało mi na tym, żeby dowieść swojej niewinności. Przecież go nie lubiłem, on mnie zresztą też. Tylko dlaczego, kiedy na niego spojrzałem, od razu wróciłem myślami do naszej ostatniej nocy? Nie powinno tak być. Ojciec nie byłby ze mnie dumny gdyby się dowiedział, że podważam jego zdanie na temat tej durnej ideologii. LGBT nie ma prawa bytu, tego powinienem się trzymać.
- Tutaj cię znalazłem Andrzejku! - do łazienki z hukiem wleciał Jarosław - Dlaczego rozmawiasz z moim wrogiem numer jeden?
- Mamy jedną sprawę do wyjaśnienia. - odpowiedziałem spokojnie.
- Wyjaśnić to mogę ewentualnie jego. - burknął Kaczyński - Wychodzimy.
- Jeśli chodzi ci o to z Godek, to nic to dla mnie nie znaczyło. - wyjaśnił Rafał.
- Nie obchodzi mnie to. Nie miałeś prawa tego robić.
- Jak zwykle robisz problem z niczego. Weź wychilluj. - pokręcił głową Trzaskowski.
Jarek chciał się na niego rzucić, ale go złapałem i odepchnąłem lekko do tyłu.
- Rozumiem, że jesteś zły, ale nie musisz znowu kogoś bić. - powiedziałem lekko wkurzony.
- Jesteś po jego stronie! - niemal pisnął - Ty zdradziecka szujo! Ty pedale! Wiedziałem, że to ukrywasz!
- Weź schowaj się do szafy i wyjdź stamtąd jak przestaniesz być taki zacofany. - skomentował Trzaskowski.
- Nie skończyłem z tobą jeszcze, ale powrócę.. a wtedy będziesz mnie błagał o to, bym dał ci spokój. - zagroził mu i pociągnął mnie w stronę drzwi - Tym razem ci wybaczę. - powiedział, kiedy już wyszliśmy - Ale żeby był mi to ostatni raz. Rozumiemy się?
Wtf? Co się z nim odjaniepawliło?
- Nie żeby coś, ale ja tutaj jestem panem i władcą. - przypomniałem mu.
- Nie potrafisz nim być, więc oficjalnie odbieram ci ten tytuł. Nara złamasie i nie waż mi się podchodzić do Rafała kontrafała. - zostawił mnie samego w osłupieniu.
Czy on chociaż ma pojęcie co znaczy „kontrafał"?
- Co się z nim stało? - spytał Rafał uchylając lekko drzwi.
- Zwisa mi to. - przyznałem - A teraz, idziemy szukać winnego.
- Cały czas szukamy założyciela strony, jak niby znajdziesz założyciela tego gówna?
- Jak się to nazywa? - zignorowałem jego obawy.
- Wattpad.
W sklepie Google wpisałem „łotpat", ale nic mi nie pokazało. Dlatego spróbowałem wezwać angielskie siły i wyszło mi „whatpad", ale znowu było źle. Co za gówno!
- Wpisz mi to. - poprosiłem dając mu swoją komórkę.
Po dłuższej chwili, dostałem ją z powrotem. Aplikacja była już zainstalowana na moim telefonie, więc wystarczyło tylko założyć konto.
- Co ty robisz? - spytał.
- Będziemy pisać opowiadania.
- Jakie?
- Jak to jakie Raffaello? - zirytowałem się - Erotyczne! - krzyknąłem tym samym zwracając uwagę niektórych, w tym Bosaka.
- Czy ja usłyszałem słowo „erotyczne"? - walnął Krzysiek na samo dzień dobry.
- Ehe. - przytaknąłem szczerząc się jak głupi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro