Co on tu robił?!
~3 Tygodnie później~
~Nur~
Był piękny dzień zjedliśmy wszyscy razem śniadanie i odprawiłam Merta do szkoły a Yigit został na chwilę ze mną potem miał jechać do pracy. Sama bym się też gdzieś wybrała ale mój kochany mąż mi zabronił. No cóż takie życie. Poszłam posprzątać po śniadaniu. Zaniosłam naczynia jeden raz, potem drugi a za trzecim gdy poszłam Yigit poszedł ze mną. Miałam się odwracać w stronę drzwi gdy nagle serce zaczęło mi bić szybciej a dłonie zaczęły się trząść. W krzakach stał ten psychopata który stopniowo się do nas zbliżał. Stanęłam za Yigitem przestraszona i zapłakana. Ten zaś rzucił się na niego z pięściami. Zadzwoniłam na policję a po kilku minutach przyjechali. Zabrali go tam gdzie było jego miejsce czyli do zakładu psychiatrycznego. Z którego uciekł. Radiowozy odjechały a Yigit podszedł do mnie i mnie przytulił. W jego objęciach czułam się bezpieczna lecz w głowie miałam tylko jedno pytanie "Co on tu robił?".
Powolnym krokiem poszłam do domu. Strasznie rozbolał mnie brzuch powoli ból się zmienił w mocny skurcz. Myślałam że rodzę. Po kilku minutach było już lepiej. Nie było już skurczu lecz znów rozbolał mnie brzuch. Wstałam by pójść do sypialni ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Pozostało mi tylko jedno wyjście. Zadzwonić po Yigita. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do niego.
- Halo Yigit ? Chodź tu do mnie. Nie mogę wstać. - mówiłam z bólem i płaczem.
- Już idę. A gdzie jesteś?
- Jestem w salonie na kanapie. - rozłączyłam się.
~Yigit~
Poszedłem do żony i zaniosłem ją do sypialni. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem zobaczyć kto do nas przyszedł. W drzwiach nikogo nie było a na Wycieraczce leżała paczka. podniosłem ją i poszedłem rozpakować ją w moim gabinecie. W środku leżał pocisk od pistoletu. Wyczułem kłopoty. Nie miałem odwagi iść do Nur i powiedzieć jej to tej tajemniczej paczce ale jednak zebrałem się na odwagę i poszedłem z myślą że nic nie może się stać. Po cichu wszedłem do sypialni i obudziłem żonę. Zauważywszy że jeszcze nie wybudziła się ze snu powiedziałem do niej.
- Kochanie muszę ci o czymś powiedzieć.
- Co się stało?
- Dostałem paczkę.Tajemniczą paczkę.
- I co było w tej paczce?
- Ale się nie denerwuj.
- No mówże do cholery. - Powiedziała poddenerwowana.
- A więc w tej paczce był pocisk. Wyczuwam kłopoty.
~Nur~
Z początku nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu mnie zamurowało. Yigit powiedział mi żebym się nie denerwowała jednakże nie ukrywam że bałam się o nasze zdrowie. Yigit od tej pory miał ze sobą pistolet. Mieliśmy jechać po Merta do szkoły. Pojechaliśmy samochodem który projektował mój mąż. Samochód miał specjalne blachy które miały chronić przed jakimikolwiek postrzałami pojechaliśmy skrótami. Za nami jechał jakiś samochód zajrzałam w lusterko i ujrzałam jak jakiś mężczyzna wystawia rękę z pistoletem i próbuje strzelać. Szybko powiedziałam o tym Yigit po chwilowi a on Kliknął jakiś przycisk. Po chwili nikt nas nie gonił. Yigit powiedział że to jego orginalny pomysł. I zaczął tłumaczyć że z tyłu wyleciały gwoździe. Pojechaliśmy dalej po Merta i postanowiliśmy przenocować u Mojej kuzynki Elmas. Zabraliśmy Merta i pojechaliśmy do niej. Yigit pojechał po potrzebne dla nas rzeczy. Razem z kuzynką i jej dziećmi odpoczywaliśmy. Siostrzeniec był już taki duży tak dawno go nie widziałam. Spędziliśmy razem resztę dnia.
* Witam was kochani. Dawno mnie tu nie było. Mehhh... No nic musicie mi to wybaczyć. Po prostu byłam zajęta szkołą. Na szczęście nie długo wakacje a co za tym idzie ?? No jasne że nowe rozdziały. Jak na razie nie planuje dodawać codziennie nowych rozdziałów. Za dużo przy tym pracy. No nic... Mam nadziej że spodoba się wam nowy rozdział. I z niecierpliwością poczekacie na nowy. Zachęcam do gwiazdkowania, komentowania. Do zobaczenia. *
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro