•2•
Poszłam z resztą dziewczyn się przebrać w nasze stroje. Gdy już wyszłyśmy z szatni chłopcy dziwnie się na mnie patrzyli. Nie rozumiem, przecież ubrałam się normalnie. Chyba...
Miałam na sobie obcisłą koszulkę ukazującą nieco fragment biustu. Na to nałożyłam narzutkę z rękawami sięgającymi do łokci i dosyć wysokim kołnieżem, na ramionach i rękawach błyszczały cekiny oraz ćwieki. Wszystko koloru czarnego.
Krótkie spodenki sięgały mi do jednej czwartej ud, a na biodrze przewiązane miałam dwa łańcuszki. Ubrałam też ciemne, cienkie zakolanówki, oraz glany z fioletowymi sznurówkami.
Potem poszliśmy do... No właśnie, do czego? Był to wielki las otoczony murem. Kiedy wszyscy już stali przed wejściem, nagle z nieba spadł All Might. Byłam trochę zdziwiona tym,że tak nagle pojawił się znikąd, ale reszta klasy wyglądała jakby zdarzało się to codziennie. Skupiłam się więc na jego monologu:
- Dziś popracujemy w lesie, zadanie będzie polegać na złapaniu kłusowników, którzy grasują w tym lesie. Dlatego podzielimy was na dwie grupy,
bohaterów i złoczyńców, w tym przypadku kłusowników.
Po chwili wszyscy byli już podzieleni, mi przypadła rola kłusownika, a przydzielonym do mnie partnerem był piegowaty chłopak z zielonymi włosami. Wyglądał na typowego kujona.
Kiedy się dowiedział, że będzie pracować ze mną strasznie się zarumienił, chyba rzadko rozmawia z dziewczynami. Postanowiłam z nim porozmawiać, jeśli mamy współpracować musimy się najpierw poznać.
- Hej, jestem Rosa - nie zdążyłam dokończyć ponieważ chłopak przerwał mi, strasznie się przy tym zarumienił i jąkał
- Cze-cześć, ja jestem I-Izuku Midori-riya - coś czułam że zapowiadał się długi dzień.
Zaraz po tym jak skończył mówić zostaliśmy wpuszczeni do lasu. Miałam wrażenie, że chłopak zna lepiej to miejsce, więc postanowiłam pobiec za nim.
Kiedy byliśmy daleko od reszty klasy zielonowłosy zaczął wreszcie mówić normalnie.
- Teraz musimy wymyśleć jakiś plan, nie znasz naszych mocy więc nie wiesz jak z nimi wal...- Chciał dokończyć ale coś mu przerwało.
Jakieś cztery metry od nas słychać było wybuch. Midoriya złapał mnie za rękę i pobiegł w głąb lasu. Po kilku minutach biegu znowu się zatrzymaliśmy.
- To był ktoś z naszej klasy?- zapytałam cicho
-Tak, to był Kacchan. Jeżeli nas znajdzie możemy mieć mały problem - zamyśliłam się w myśleniu nad tym jak mogłabym pomóc wygrać.
Moje zastanowienie przerwał dziwny chłód. Rozejrzałam się, piegowaty chłopak gorączkowo nad czymś myślał.
Postanowiłam sama to sprawdzić, skupiłam swoje myśli na zwierzęciu, które chciałam przyzwać. Kiedy orzeł wzbił się w powietrze, zamknęłam oczy by widzieć to co ptak szybujący nade mną. Po chwili zobaczyłam chłopaka który zdawał się wytwarzać lód. Nic dziwnego, że było mi zimno.
Zobaczyłam jak chłopak podnosi wzrok, prosto na mnie... Muszę uciec. Zawróciłam ptaka by leciał jak najszybciej i najdalej. Może by mi się udało gdyby nie blondyn, który znalazł się tuż przed dziobem stworzenia.
Wyglądał na łobuza, miał dziwną fryzurę... Nawet nie wiem jak ją opisać. Jego włosy sterczały na wszystkie strony i wydawały się napuszone.
Ciekawe jaką ma moc, pomyślałam. Przystawił rękę do twarzy ptaka, i nagle znowu byłam na ziemi, spojrzałam w niebo, w powietrzu wnosił się ciemny dym. Chłopak z dziwną fryzurą gnał w naszą stronę.
Złapałam piegowatego i zaczęłam z nim uciekać.
Nagle przed nami wyrosła ściana z lodu.
-Co robimy?-spytałam.
Chłopak otworzył usta by odpowiedzieć ale przed nami stanęło dwóch nastolatków. Jeden z dziwaczną fryzurą, a drugi z blizną na prawym oku.
-Kacchan-powiedział to tak cicho że ledwo go usłyszałam.
-Deku-krzykną chłopak z z ekscentrycznym fryzurą. Czemu nazwał go Deku? Może to jego przezwisko.
Zaczęli ze sobą walczyć, spojrzałam na drugiego chłopaka który właśnie szykował się do zatankowania mnie. Odskoczyłam w ostatnim momencie, po mojej lewej stronie pojawiła się ściana z lodu.
Chyba już wiem jaką ma moc. Nie wygram z kimś takim żadnym stworzeniem, on odrazy by je zamroził, co mam więc zrobić w takiej sytuacji. Nagle wpadłam na pomysł, jak nie mogę z nim walczyć to odwrócę jego uwagę.
Kiedy chłopak szykował się do drugiego ataku, nagle zobaczył zwierzę biegnące w stronę lasu. Był trochę zdezorientowany tym. To moja szansa. Pobiegłam w jego stronę, zamachnełam się i z całej siły go uderzyłam.
Był to chyba dość silny cios ponieważ stracił równowagę i upadł na ziemię. Uśmiechnęłam się mimowolnie, pokonałam jakiegoś chłopaka.
Spojrzałam na mojego partnera, bił się w najlepsze, i połamał sobie kilka palców. Chciałam pujść i mu pomóc ale usłyszałam jak chłopak podnosi się z ziemi.
- nieźle- powiedzał, i zamroził moje nogi. Teraz nie mogłam mu uciec.- Ale tę walkę wygrywam ja-powiedział to i poszedł pomóc swojemu partnerowi.
Razem z Midoriyą przegraliśmy to ćwiczę, ale następnym razem uda się nam, jestem tego pewna.
Przepraszam za opóźnienie, rozdział będą wstawiać zazwyczaj w piątki. Przepraszam jeżeli się spóźni. Mam nadzieję że rozdział wam się spodoba.( Ta dziewczyna na górze to nasza Rosa)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro