Rozdział 8
Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza.
Z perspektywy Vanessy
Obudziłam się przed siódmą, a wyjazd mamy dopiero o 12 w południe wiec mam jeszcze dużo czasu.
Zdziwiłam się ze tak wcześnie się obudziłam, myślałam że będę dłużej spała po wczorajszych atrakcjach. Mateusz jeszcze spał, a ja nie chcąc go budzić zeszłam cicho na du i zaczęłam robić nam śniadanie.
Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach i głos Mata przy uchu.
-Czemu już wstałaś mamy jeszcze dużo czasu, a przed wyjazdem musimy być wypoczęci.- powiedział z poranną chrypką w głosie. Przestraszyłam się trochę bo myślałam że śpi.
- Przecież spałeś, obudziłam cie?- byłam ciekawa dlaczego tak szybko zszedł na du skoro gdy ja wstawałam jeszcze spał.- A tak poza tym to ty i reszta musicie być wypoczęci ja nie.
- Nie nie obudziłaś mnie, a poza tym też musisz być wypoczęta. Trener powiedział ze będziesz grać z nami.- powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Nie pozwolił by mi grać z bandą nie ogarniętych bezmózgowcu.- droczyłam się z nim ale w głębi ducha wiedziałam że trener pozwoli mi, a nawet każe z nimi grać ponieważ mam ćwiczyć.
- Uważasz ze jestem nie ogarniętym bezmózgowcem?- zapytał po chwili zastanowienia i podniósł mnie, a ja zaczęłam mu mówić żeby mnie puścił.- Grabisz sobie, wczoraj powiedziałem ci co cie czeka.
- Co mnie...- przerwałam w połowie bo przypomniałam sobie że wczoraj powiedział ze czeka mnie kara.- Nie!
- Tak- powiedział i posadził mnie na blacie przez co byłam prawie na równi z nim, muszę przyznać ze blat jest trochę wysoki ale ja też mała nie jestem.
-Nie - powiedziałam z lekkim strachem w głosie I próbowałam zejść ale chłopak skutecznie mi to uniemożliwiał.
- Nie tak szybko- powiedział i położył swoje dłonie na moich udach, a mój oddech przyspieszył ponieważ miałam na sobie tylko majtki i za duża koszulkę która sięgała mi trochę przed kolano ale teraz troszkę się podwinęła.
- Mat zostaw mnie- szepnęła ponieważ nic innego nie mogło wydobyć się z moich ust.
- Nie- powiedział stanowczo ale z uśmiechem- Nagrabiłaś sobie wczoraj, a dzisiaj dodałaś tylko oliwy do ognia - powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- Mat- jęknęłam gdy chłopak sónoł powoli rękami w górę.
- Co?- oj ty już dobrze wiesz co, pomyślałam i chciałam go odetchnąć ale jego ręce sunące w górę po moich udach skutecznie mnie dekoncentrowały prze co nie mogłam wykonać żadnego ruchu.-Nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz w tej koszulce i majtkach.
- Tak? - droczyłam się z nim.
- Kurwa Vanessa chcesz stracić dziewictwo na tym blacie?- syknął i mocniej ścisnął moje uda, a ja mogę się założyć że na jego słowa zrobiłam się czerwona na twarzy wiec budziłam wzrokiem wszędzie byle tylko nie spojrzeć na twarz chłopaka. On tylko zaśmiał się na moja reakcje i jedna ręką podniósł mój podbródek tak żebym na niego spojrzała- Ładnie wyglądasz gdy się rumienisz- teraz to na pewno jestem czerwona jak burak.
- Mat- szepnęłam cicho ponieważ głośniej nie mogłam nic powiedzieć przez to uczucie w dole mojego brzucha.- Nie sądzę żeby to było konieczne na blacie. Wolała bym jeszcze poczeka, a poza tym nawet nie jesteśmy razem.
- Wiem o tym wiec lepiej mnie nie zachęcaj- powiedział i przesunął swoją rękę jeszcze wyżej tak że kawałek jego dłoni znalazł się na moich majtkach na co mój oddech przyspieszył.- Nie jesteśmy razem? Przecież my jesteśmy razem.
- Mat, weź rękę- starałam się żeby ton mojego głosy brzmiał pewnie.
- Czemu?- teraz to on się ze mną droczył. A więc tak się bawimy.
- Temu -powiedziałam i zarzuciłam ręce na jego szyję,a nogami oplotłam go w pasie przyciągając go bliżej siebie i wpiłam się w jego usta, chłopak zaskoczony dopiero po sekundzie oddał pocałunek. Podniósł mnie, a następnie wykonał kilka kroków i przyparł mnie do ściany, a pocałunkami zszedł na moją szyję na co jęknęłam co najwidoczniej usatysfakcjonowało go w jego poczynaniach bo uśmiechnął się, a ustami powrócił do moich. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
Po śniadaniu leżeliśmy w salonie na sofie przed telewizorem to znaczy Mateusz leżał, a siedział z nogami podkulonymi pod siebie bo bolał mnie brzuch.
-Wszystko w porządku?- zapytał zdziwiony moich zachowaniem ponieważ przeważnie dużo mówiłam.
- Ehe- bąknęłam tylko bo bolał mnie brzuch.
- Przecież widzę. Boli cie brzuch?- zapytał albo raczej stwierdził. Usiadł koło mnie, podniósł mnie i posadził na swoich kolanach. Pokiwałam twierdząca.- Masz...
-Nie, dlaczego wy zawsze wszystko na to zwalacie- przerwałam mu nie chcąc żeby kończył.
- Nie wszystko, ale boli cie brzuch.-oparł swoją głowę na moim ramieniu, a swoje ręce położył na moim brzuchu i zaczął go delikatnie masować.
--------
Jeszcze raz proszę, Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza. Będę wdzięczna.
Kolejny rozdział dodam jak pod tym będzie 12 gwiazdek i przynajmniej 5 komentarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro