Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Z dedykacją dla Iza20022002 i Dominika 1423.

Z perspektywy Mateusza

Obudziłem się nad ranem Vanessa spała, więc jak najciszej ubrałem dresy biały T-shirt i zszedłem na du żeby zrobić sobie kawę. Oparłem się o blat i zacząłem ją pić rozmyślając nad wydarzeniami z ostatnich dwóch dni. Dziwiłem się sam sobie jak szybko zmieniły się nasze relacje po tym jak powiedziałem swojej przyjaciółce że ją kocham, a w dodatku ona odwzajemnia moje uczucia. Ciekawiło mnie jak to teraz będzie. To że chce z nią być jest jasne jak słońce ale czy ona też tego chce? Muszę ją o to zapytać i mimo tego że wiem że ona odwzajemnia moje uczucia nie jestem pewien czy (ona) chce być w związku.

-Mat?- usłyszałem głos Vanessy, a po chwili weszła do kuchni.

-Obudziłem cię?- dziewczyna tylko pokiwała przecząco głową i wtuliła się we mnie, odsunąłem ją od siebie tak żeby móc zobaczyć jej twarz, nie byłem zdziwiony gdy zobaczyłem jej załzawione oczy, pewnie znowu śnił się jej ten dupek.
Gdy jedliśmy śniadanie myślałem o tym gdzie mogli byś my pojechać zastanawiałem się nad wycieczką w góry ale na dzisiaj nie wchodziła ona w grę ponieważ jutro wyjeżdżamy na obóz, a jechanie w góry na jeden dzień nie ma sensu.

- Nad czym tak myślisz?-z zamyślenia wyrwał mnie głos.

- Nad niczym.- Nie chciałem zdradzić jej planów na dzisiejszy dzień.- Ubierz wygodne ciuchy i buty.- powiedziałem tylko i wstałem od stołu żeby wziąść nasze talerze. Dziewczyna popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem ale gdy pokiwałem przecząco głową dała sobie spokój i ruszyła w stronę pokoju

Z perspektywy Vanessy

Nie wiedziałam co ten debil (czyt. Kochany debil) kombinuje ale posłuchałam go i ubrałam spodenki, bokserkę i tenisówki poszłam jeszcze do łazienki żeby umyć żeby i wyczesanej włosy, które następnie zaplotłam w warkocza nie malowałam się zresztą jak zawsze. Tak przyznaje nie maluje się. Zeszłam na du, a przy drzwiach stał Mat ubrany w koszulkę i spodenki.

- Gdzie jedziemy?- jęknełam już chyba po raz setny w ciągu zaledwie godziny jazdy, nie byłam niecierpliwa ale nie lubiłam niespodzianek i on dobrze o tym wiedział.

-Gdzie jedziemy?- próbował naśladować mój głos co mu śmiesznie wyszło przez co wybuchłam śmiechem, a chłopak zaraz po mnie ale nie aż tak bardzo.

Znudzona jazdą oparłam głowę o szybę i "podziwiałam" widoki za oknem.

-Chcesz coś?- zapytał przyjaciel gdy podjeżdżaliśmy pod stację.

-Wodę i żelki poproszę.- Powiedział wychodząc za chłopakiem z samochodu.- Skorzystam z WC i wracam.- poinformowałam go i ruszyłam w stronę toalet damskich. Stanełam przed umywalką i umyłam ręce wodą następnie nachylona się trochę żeby delikatnie spryskać twarz, poczułam ogromną ulgę gdy krople wody znalazły się na mojej twarzy.

Jedziemy już jakieś dwie godziny, a ja mam dość nie lubiłam jeździć samochodem, a w szczególności w upalne dni.

-Długo jeszcze?- w końcu nie wytrzymałam i zapytałam żeli juz dawno zjadłam, a woda też mi się kończyła.

- Jeszcze jakieś pół godziny.- oświadczył jak gdyby nigdy nic.

Zaczęło m się nudzić wiec włączyłam radio i przyłączyłam na stacje, która lubiłam. Nagle usłyszałam swoją ulubioną piosenek wiec zaczęłam podśpiewywać, a chłopak razem ze mną, a już po chwili nasze śpiewanie zamieniło się w wydzieranie się. I tak oto na słuchaniu muzyki zleciła mi reszta drogi.

- Już jesteśmy- powiedział chłopak i otworzył mi drzwi dopiero teraz zorientowałam się gdzie jesteśmy.

- Lunapark?!- wykrzyknęłam głośno i rzuciłam się na szyję przyjaciela przez co spotkałam się z kilkoma pogardliwymi spojrzeniami starszych osób, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.

Mateusz kupił bilety, oczywiście kłóciliśmy się o to kto ma je kupić ale i tak to on wygrał mówiąc ze to był jego pomysł. Pierwsza rzeczą na jaka poszliśmy była mega duża kolejka górska na której, przyzna bez bicia, dość dużo piszczałam ponieważ strasznie się bałam gdy wagonie uzyskiwał duża prędkość i bałam się ze coś nam się stanie jedynym pocieszeniem było to że gdybym umarła to Mateusz razem ze mną.

Następnie poszliśmy do domu strachu, a potem na wiele innych atrakcji. Ale ja jak to ja musiałam zrobić się głodna wiec poszliśmy do fast-fooda, który się tu znajdował.

-Co mogę zrobić dla pięknej pani?- zapytał mnie przystojny (ale Mat i tak jest przystojniejszy) brunet, który mógł być ode mnie najwyżej trzy lata starszy i uśmiechnął się miło.

-Dwie tortille poproszę- powiedział I też się uśmiechnęłam, poczułam ręce Mata oplatające mnie mnie w pasie i jego napięte mięśnie. Czyżby był zazdrosny? Chłopak za ladą zmieszał się trochę widząc gest mojego przyjaciela. Ale ja uśmiechnęłam się do niego przepraszająco (do chłopaka za ladą)- Ile płacę?

- Dla pięknej dziewczyny zniżka pięćdziesiąt procent?- najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy ze chłopak który stoi kołomnie w tym momencie chce go zabić.

-Ale...

-Nie ma ale. Proszę usiąść dostawa zamówienia do stolika.- Nie pozwolił mi dokończyć i uśmiechnął się do mnie z błyskiem w oku, ja też się do niego uśmiechnęłam bo nie miałam wyboru i poprowadziła mojego wkurzonego przyjaciela do stolika.

-Grabisz sobie moja droga- podział mnie gdy usiedliśmy- chyba czeka cię kara.

- Mnie? Za co?- pytałam zdziwiona. Chłopak popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym "ty już dobrze wiesz za co" i juz chciał coś powiedzieć ale w tedy przy stoliku pojawił się ten chłopak z naszym zamówieniem.

- Proszę- powiedział kładąc na stoliku przed nami nasze jedzonko- Skąd jesteś?- chciałam juz mu opowiedzieć ale Mat mnie wyprzedził.

-Z daleka- warknął na niego- Nie masz czasem pracy?- dodał dość nie miło. Chłopak rzucił mu pogardliwie spojrzenie ale odszedł.

- Dlaczego byłeś dla niego taki nie miły.- zapytałam jedząc moja tortillę.

- On z tobą flirtował- syknoł przez zęby.

- Jesteś zazdrosny- on tylko kiwnoł głową w odpowiedzi- jakoś w szkole jak rozmawiałam z chłopakami to nie byłeś zazdrosny.

- Byłem ale nie byłem na tyle głupi żeby podejść do ciebie i ci powiedzieć żebyś z nim nie gadał bo jestem zazdrosny. Bo jak by to wyglądał. Przecież nie wiedziałaś w tedy...- Ale nie dokończył.

- Czego wtedy nie wiedziałam?- zapytałam ale wiedziałam co chciał powiedzieć po prostu chciałam to od niego usłyszeć

- Ty już dobrze wiesz co.

- Nie, nie wiem- udawałam głupią chłopak tylko westchnoł.

- Że Cię Kocham.- powiedział juz pewnie i popatrzył w moje oczy.- Ale w domu i tak czeka

Byliśm jeszcze na kilku atrakcjach ale musieliśmy wracać żeby się spakować na obóz.

- Vanessa, wstawaj.- usłyszałam głos przyjaciela przy uchu i poczułam że odpina mi pasy, a następnie podnosi żeby zanieść mnie do domu mówiłam mu ze dam radę dojść ale on musiał postawić na swoim.- Masz klucze?

-Nie, są za doniczką- odpowiedziałam gdy postawił mnie na ziemi żeby wpływa klucze. Weszliśmy do domu i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy walizkę.- Może byś mi pomógł się pakować.- chłopak nic nie mówiąc wstał i podszedł do szuflady w której miałam bieliznę- Nie waż się- powiedział ale było już za późno bo wyciągał parę kompletów i jak gdyby nigdy nic wrzucił je do walizki.
Po spakowany moich rzeczy pojechaliśmy do Mateusza, który też się spakować, a potem zaniósł swoją walizkę do samochodu. Po kolacji i wieczornej toalecie zasneliśmy od razu gdy tylko położyliśmy się na łóżku ponieważ byliśmy zmęczeni całym dniem.

-------
  Piszcie w komentarzach gdzie pojadą mają pojechać po obozie.
Czytasz zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza.
Kolejny rozdział dodam gdy pod tym będzie minimum 10 gwiazdek i 3 komentarze. Bo nie wiem czy jest sens pisać dalsze rozdziały musze wiedzieć czy chcecie żebym dalej pisała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro