Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

   Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza.

    Z perspektywy Vanessy

Obudziłam się przed siódmą, a wyjazd mamy dopiero o 12 w południe wiec mam jeszcze dużo czasu.
Zdziwiłam się ze tak wcześnie się obudziłam, myślałam że będę dłużej spała po wczorajszych atrakcjach. Mateusz jeszcze spał, a ja nie chcąc go budzić zeszłam cicho na du i zaczęłam robić nam śniadanie.
Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach i głos Mata przy uchu.

-Czemu już wstałaś mamy jeszcze dużo czasu, a przed wyjazdem musimy być wypoczęci.- powiedział z poranną chrypką w głosie. Przestraszyłam się trochę bo myślałam że śpi.

- Przecież spałeś, obudziłam cie?- byłam ciekawa dlaczego tak szybko zszedł na du skoro gdy ja wstawałam jeszcze spał.- A tak poza tym to ty i reszta musicie być wypoczęci ja nie.

- Nie nie obudziłaś mnie, a poza tym też musisz być wypoczęta. Trener powiedział ze będziesz grać z nami.- powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Nie pozwolił by mi grać z bandą nie ogarniętych bezmózgowcu.- droczyłam się z nim ale w głębi ducha wiedziałam że trener pozwoli mi, a nawet każe z nimi grać ponieważ mam ćwiczyć.

- Uważasz ze jestem nie ogarniętym bezmózgowcem?- zapytał po chwili zastanowienia i podniósł mnie, a ja zaczęłam mu mówić żeby mnie puścił.- Grabisz sobie, wczoraj powiedziałem ci co cie czeka.

- Co mnie...- przerwałam w połowie bo przypomniałam sobie że wczoraj powiedział ze czeka mnie kara.- Nie!

- Tak- powiedział i posadził mnie na blacie przez co byłam prawie na równi z nim, muszę przyznać ze blat jest trochę wysoki ale ja też mała nie jestem.

-Nie - powiedziałam z lekkim strachem w głosie I próbowałam zejść ale chłopak skutecznie mi to uniemożliwiał.

- Nie tak szybko- powiedział i położył swoje dłonie na moich udach, a mój oddech przyspieszył ponieważ miałam na sobie tylko majtki i za duża koszulkę która sięgała mi trochę przed kolano ale teraz troszkę się podwinęła.

- Mat zostaw mnie- szepnęła ponieważ nic innego nie mogło wydobyć się z moich ust.

- Nie- powiedział stanowczo ale z uśmiechem- Nagrabiłaś sobie wczoraj, a dzisiaj dodałaś tylko oliwy do ognia - powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.

- Mat- jęknęłam gdy chłopak sónoł powoli rękami w górę.

- Co?- oj ty już dobrze wiesz co, pomyślałam i chciałam go odetchnąć ale jego ręce sunące w górę po moich udach skutecznie mnie dekoncentrowały prze co nie mogłam wykonać żadnego ruchu.-Nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz w tej koszulce i majtkach.

- Tak? - droczyłam się z nim.

- Kurwa Vanessa chcesz stracić dziewictwo na tym blacie?- syknął i mocniej ścisnął moje uda, a ja mogę się założyć że na jego słowa zrobiłam się czerwona na twarzy wiec budziłam wzrokiem wszędzie byle tylko nie spojrzeć na twarz chłopaka. On tylko zaśmiał się na moja reakcje i jedna ręką podniósł mój podbródek tak żebym na niego spojrzała- Ładnie wyglądasz gdy się rumienisz- teraz to na pewno jestem czerwona jak burak.

- Mat- szepnęłam cicho ponieważ głośniej nie mogłam nic powiedzieć przez to uczucie w dole mojego brzucha.- Nie sądzę żeby to było konieczne na blacie. Wolała bym jeszcze poczeka, a poza tym nawet nie jesteśmy razem.

- Wiem o tym wiec lepiej mnie nie zachęcaj- powiedział i przesunął swoją rękę jeszcze wyżej tak że kawałek jego dłoni znalazł się na moich majtkach na co mój oddech przyspieszył.- Nie jesteśmy razem? Przecież my jesteśmy razem.

- Mat, weź rękę- starałam się żeby ton mojego głosy brzmiał pewnie.

- Czemu?- teraz to on się ze mną droczył. A więc tak się bawimy.

- Temu -powiedziałam i zarzuciłam ręce na jego szyję,a nogami oplotłam go w pasie przyciągając go bliżej siebie i wpiłam się w jego usta, chłopak zaskoczony dopiero po sekundzie oddał pocałunek. Podniósł mnie, a następnie wykonał kilka kroków i przyparł mnie do ściany, a pocałunkami zszedł na moją szyję na co jęknęłam co najwidoczniej usatysfakcjonowało go w jego poczynaniach bo uśmiechnął się, a ustami powrócił do moich. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.

Po śniadaniu leżeliśmy w salonie na sofie przed telewizorem to znaczy Mateusz leżał, a siedział z nogami podkulonymi pod siebie bo bolał mnie brzuch.

-Wszystko w porządku?- zapytał zdziwiony moich zachowaniem ponieważ przeważnie dużo mówiłam.

- Ehe- bąknęłam tylko bo bolał mnie brzuch.

- Przecież widzę. Boli cie brzuch?- zapytał albo raczej stwierdził. Usiadł koło mnie, podniósł mnie i posadził na swoich kolanach. Pokiwałam twierdząca.- Masz...

-Nie, dlaczego wy zawsze wszystko na to zwalacie- przerwałam mu nie chcąc żeby kończył.

- Nie wszystko, ale boli cie brzuch.-oparł swoją głowę na moim ramieniu, a swoje ręce położył na moim brzuchu i zaczął go delikatnie masować.

--------
Jeszcze raz proszę, Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza. Będę wdzięczna.
Kolejny rozdział dodam jak pod tym będzie 12 gwiazdek i przynajmniej 5 komentarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro