Epilog
-...Zapomnieć o mnie i...- Nie pozwoliłem jej dokończyć bo wpiłem się w jej ustach zaraz po tym gdy minął mi szok po tym jak dowiedziałem się że zostanę ojcem. Dziewczyna zszokowana moja reakcja oddała pocałunek dopiero po chwili. Podniosłem ją z łóżka i okręciłem się z nią wokół własnej osi.
-Nie jesteś zły?- zapytała cicho i nie pewnie gdy postawiłem ja spowrotem na podłodze.
-Mam być zły. O co?. Przecież naszego małego bobaska zrobiliśmy razem- dziewczyna zaśmiała się na moje słowa. Położyłem delikatnie dłoń na jej brzuchu i kontynuowałem swoją przemowę- Skarbie. Dla mnie mogą byś być chora na coś czego nie da się wyleczyć, a u tak bym cie kochał. Bo na tym polega miłość. Nie kocham cie za wygląd. Ale i tak jesteś piękna. Ale kocham cie za charakter i szczerość. Zresztą co ja mówię ja kocham całą ciebie. Jak to jest w tej piosence "Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze"*- zanóciłem jej słowa piosenki, której często słuchaliśmy. Po twarzy dziewczyny spłyneła łza wiec ja otarłem.-Nie płacz. Kocham cie i nigdy bym cie nie zostawił.
-Też cię kocham- powiedziała i wtuliła się we mnie na co oplotłem ramionami jej drobne ciało. Teraz jedynym problem jest nauka i poinformowanie naszych rodziców o ciąży ale jestem pewien że sobie poradzimy bo w końcu się kochamy. Ja kocham ją, a ona kocha mnie. I mam nadzieję że tak będzie już zawsze. Teraz tylko trzeba powiedzieć o tym rodzicom i musze przyspieszyć moje plany co do oświadczenia się jej. Wiem że jesteśmy jeszcze młodzi ale jak to mówią Do odważnych świat należy".
Tak więc tym oto sposobem kończę opowiadanie.
Nie wiem czy wiecie ale na mimo profilu pojawiło się nowe opowiadanie. Zapraszam do czytania.
*Cytat z jakiejś piosenki, nie pamiętam nazwy, ani autora. Ale wiem, że cytat jest z jakiejś piosenki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro